Szkoła Raimon cieszyła się i świętowała z powodu wczorajszej wygranej. Najbardziej zadowoleni byli sami piłkarze. Myśleli że mecz będzie znacznie trudniejszy, jednak wygrali go bez mniejszego wysiłku. Same strzały na bramkę Evansa można było policzyć na palcach.
-Proszę panią czy możemy iść na boisko?- spojrzała na blondynkę niemal błagalnie. Pani Nin była bardzo lubianą nauczycielką, mimo że była bardzo surowa. Połowa uwag całej szkoły była wypisana przez nią. Mimo to uczniowie ją uwielbiali.
-Takie zwycięstwo trzeba świętować- uśmiechneła się. A Raimon aż podskoczył.
-Dobra! Kto chce zobaczyć techniki?- uczniowie zaczęli skakać, dwie inne klasy również spędzały czas nad boiskiem, miały bowiem okienko.
-Żałosne- prychnął.
-Czemu?- spojrzały na niego zdziwione.
-Popisywanie się, zdobywanie fanów, robienie tego pod publikę, to nie jest ta sama piłka co kiedyś- prychnął i poszedł w kierunku wejścia szkoły.
Dziewczyny wpatrywały się w niego oniemiałe. "To nie ta sama piłka co kiedyś" brzenczało im w głowie. Spojrzały na swoją drużynę ich drużynę. Tak dużo osiągnęli, one same jako menadżerki również.
-To nie jest żałosne!- krzyknęła za nim Celia, sama wątpiąc w to co mówi.