17

721 52 0
                                    

Biegła truchtem omijając kolejnych przechodniów. W uszach brzeczały jej ulubione piosenki. Spojrzała na zegarek miała jeszcze dobre pół godziny na wieczorny trening z Byronem. Kochała i nienawidziła go jednocześnie. Z jednej strony robił wszystko żeby dziewczyna była szczęśliwa, z drugiej jednak mocno ją skrzywdził, sam sobie nie zdając z tego sprawy. Przystanęła przy boisku, gdzie Mark, razem z Sylvią grali z młodszymi dziećmi. Co tydzień w piątek tutaj ćwiczyli. Jej wzrok przekierował się na chodnik po drugiej stronie boiska. Przed oczami znalazł się obraz szybkiej reakcji chłopaka i mocny strzał. Zaimponował jej tym i to bardzo. Z zamyśleń wyrwał ją głos Sylvi.

-Dzisiaj też będziesz ćwiczyć?- spojrzała na nią zaciekawiona.

-Jak tylko pojawi się Byron- wyszczerzyła się i spojrzała na telefon, jeszcze 15 minut.

Chwile potem siedziały na shodkach obserwując biegające dzieci i Marka wydajego polecenia.

-To zabawne. Kedyś my byłyśmy takie malutkie- zaśmiała się.

-Tak, małe nieforne bachroki.- uśmiechnęła się- Zawsze chciałam się zapytać jak to było z Erikiem i Bobim- Nina nie należała do osób nieśmiałych, z charakteru bardzo podobna do Celi, może właśnie dlatego była jej najbliższa.

-Właściwie nie wiem jak się poznaliśmy- popatrzyła w niebo- graliśmy w piłkę od małego. pewnego dnia jak siedzieliśmy pod drzewem. Piłka wypadła mi z ręki na drogę, Erik pobiegł za nią- przełknęła głośno ślinę- pojawiła się ciężarówka i jego już nie było. Kazał nam powiedzieć, że nie żyje. Tak też myśleliśmy do 1 klasy gimnazjum. 8 lat w błędzie. Wtedy się pojawił i do nas dołączył. To właśnie piłka utrzymała go przy życiu.

-Nie tylko jego... 

Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz