1. List wreszcie dostarczony

2.1K 71 6
                                    

Siedziałam w pokoju i czytałam książkę. Dostałam ją dzisiaj na moje jedenaste urodziny od cioci Narcyzy. Usłyszałam dzwonek do drzwi i krzyki Vernona. Mieszkałam razem z Harrym u Dursley'ów, ale mnie traktowali jak córkę. Po chwili usłyszałam cichy trucht i moje drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Harry z listem w ręce.

- Coś do ciebie Vera - powiedział chłopak i podał mi list. Zanim jednak otworzyłam go, Harry znikł wołany przez Petunię. Rozerwałam kopertę i prawie skakałam ze szczęścia.

HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: Albus Dumbledore
(Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł.Mag, Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)

Szanowna Panno Black,
Mamy przyjemność poinformowania Pannę, że została Panna przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy panny sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,

Minerva McGonagal,
zastępca dyrektora.


- Jest! Mam ten list! - krzyczałam, a do mojego pokoju zaraz wbiegła Petunia, która na widok listu prawie zemdlała .

- Pokaż mi to dziecko. To niemożliwe, ty nie możesz, oni nie mogą. Odbierają Dudziaczkowi siostrę. Vernon! - ciotka Harrego krzyczała do męża, a ten zjawił się w oka mgnieniu. Nie rozumiałam czemu ona się tak przyjmowała. To, że traktowała mnie jak córkę nie znaczy, że ja ją jak matkę. Nie, moją matką była Veronica Black, której imię nosiłam. Zmarła przy moich narodzinach, gdy miała mnie w ramionach.

- Nie pozwolimy na to Petunio. Najwyżej wymienimy ją na tego smarkacza - powiedział gruby wujcio. Wyszli, pewnie zaczęli myśleć jak mnie zatrzymać, a ja wróciłam do czytania Standardowej księgi zaklęć (6 stopień) Mirandy Goshawk. Spędziłam resztę dnia przy książkach i zastanawiałam się, co jutro nastąpi.

Głośne pukanie do drzwi wejściowych zbudziło chyba cały dom. Zaspany wuj Harrego krzyczał na chłopca, by ten poszedł otworzyć. W tym czasie my, reszta domowników, zaczęliśmy się ubierać, w końcu mamy gości, a później po koleji schodziliśmy na dół.

Tam czekali na nas niezapowiedziani goście. Lucjusz, Draco i Narcyza Malfoy gapili się na Harrego.
- Kim jesteście i co robicie w moim domu? - krzyczał Vernon.

Uśmiechnęłam się na ich widok. Już po chwili przytulałam ciocię Narcyzę.
- Myślałam, że ten list nigdy nie przyjdzie. - Odkleiłam się od cioci i kulturalnie przywitałam się z wujkiem i Draco.
- Chciałbym by Veronica była spakowana w ciągu godziny i mogła spokojnie stąd wyjechać, i nigdy nie wracać - powiedział chłodno wuj. Vernon zrobił się od razu czerwony na twarzy, a Petunia zemdlała. Draco zaśmiał się z ich reakcji. Wykorzystałam chwilowe zamieszanie i wzięłam Draco za rękę, by potem zaprowadzić go do swojego pokoju.

Tam chłopak usiadł na łóżku, a ja wyjęłam spod mebla kufer, który kupiłam, gdy nie było Dursley'ów w domu. Zaraz potem zaczęłam się pakować.
- Nie macie tu żadnych skrzatów do brudnej roboty? - Pokręciłam przecząco głową. - Okropnie tutaj. Jak możesz tak żyć?
- Przyzwyczaiłam się. Wiesz przecież, że to była ostatnia wola mojej matki.

Draco nic więcej już nie powiedział, a ja zaczęłam się pakować. Ubrania, książki, przybory, wszystko lądowało w kufrze. Po pół godziny powstał duży kopiec.
- Draco, pójdziesz po Narcyzę? Potrzebuje jej pomocy. - Chłopak mamrocząc pod nosem wyszedł z pokoju.

~°~

- Pamiętaj, by pisać co jakiś czas - powiedziała Narcyza, gdy mnie puściła. Uśmiechnęłam się do niej i z kufrem w ręce popędziłam do pociągu. Gdy do niego weszłam, poczułam nagle wielki strach, wręcz paraliżujący.

Ja, ty i Quidditch | Oliver Wood x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz