Rozdział 4

2.6K 120 9
                                    

Piosenki: 

NONONO - Pumpin Blood 

Justin Bieber - Take You

Rosalinda's POV: 

Leżę obudzona na moim gównianym materacu w moim ohydnym hotelowym pokoju, gapiąc się na zagrzybiały sufit. Nie mogę przestać myśleć o tym co powiedział do mnie Justin, jak to może być możliwe, by powiedzieć coś takiego do osoby, którą znasz zaledwie pięć minut. Wzdycham lekko nie chcąc budzić Riley i Lily, pytały gdzie wczoraj poszłam pozostawiając je na plaży by usmażyły się na słońcu. Zdecydowałam nie mówić prawdy i powiedziałam im, że poszłam zwiedzać Vegas i co miało do zaoferowania, nie mogłam powiedzieć, że jakiś super gorący miliarder zobaczył mnie w jego Kasynie i wie, że go okłamałam, więc mnie wytropił i zagroził podaniem chloroformu jeśli nie pójdę z nim. 

Muszę przyznać, restauracja, do której mnie zabrał zapiera dech w piersiach ale nie rozumiem co chce ze mną zrobić, jestem jakąś tam nudną dziewczyną z najnudniejszego miejsca w Nowym Meksyku. Ale teraz przyłapuję się na tym, że nie jestem w stanie przestać o nim myśleć, to kompletnie powalające jak wydaje się być tak niebezpieczny i przerażający, jeszcze tak pociągający będąc w pobliżu. Żuję moją wargę, szukając telefonu i naciskam przycisk startu by zobaczyć godzinę, która czyta trzecią nad ranem. Jęczę i mentalnie przeklinam do siebie na to, jak on nawet przeszkadza mi w moim rytmie snu.

Moje myślenie o Justinie kończy się, kiedy małe stuknięcie rozchodzi się echem poprzez pokój na zatęchłej szklanej szybie, marszczę się lekko siadając na moim łóżku, patrząc na okno na przeciwko mnie z włosami opadającymi mi na twarz. Nagle ten sam dźwięk stuknięcia rozchodzi się echem przez pokój a ja widzę kamyk uderzający w okno. Zrzucając z siebie pościel, wstaję ociężale kierując się do okna i pocieram moje oczy ziewając. Suwam okno w górę, wychylając głowę na zewnątrz by zarobić kamykiem w czoło. 

- Ow! Do kurwy nędzy! - Krzyczę, pocierając dłonią czoło, gdzie zaczyna pulsować. 

- Cholera! Tak mi przykro Rosalinda! - Słyszę znajomy głos Justina krzyczący w zmartwieniu, patrząc na niego w dół moje oczy się rozszerzają. Co ten stalker, miliarder, przerażający, dziwny, seksowny pojeb robi na zewnątrz mojego hotelowego okna o trzeciej nad ranem. 

- Po prostu Rose! - Szepczę głośno, wywracając oczami w rozdrażnieniu na niego, dlaczego on po prostu nie kapuje by zostawić mnie w spokoju. Prawdopodobnie jest przyzwyczajony do dostawania tego, czego chce. - Co do cholery tutaj robisz, Justin? - Pytam, ziewając lekko z wyczerpania. 

- Po prostu chciałem cię zobaczyć.

- O trzeciej nad ranem?! Postradałeś zmysły! - Krzyczę, poruszając się w swoim łóżku Lily odwraca się a ja zastygłam w bezruchu patrząc na nią. Wydała zabawny dźwięk ale znowu zapadła w spokojny sen, oddycham z ulgą i powracam wzrokiem w dół na Justina, by zobaczyć go wdrapującego się w górę po rynnie do okna. - Co ty do cholery robisz, to nie jest jakaś Disney'owa bajka, w której ratuje się księżniczkę z wieży! - Krzyczę, kompletnie mając go dość w tym momencie. To już trzeci raz gdy zawraca mi głowę a ja jestem tu od cholernych dwóch dni.

- Rosalindo! Rosalindo! Spuść tu swe długie- ow, co do?! - Durna gra Justina została przerwana jak złapałam kamień, którym rzucił we mnie wcześniej i cisnęłam go w jego głowę. 

- Zamknij się ludzie śpią. - Syczę, biorąc jego rękę i pomagając mu ułatwić sobie wejście do środka, upewniając się, że nie spadnie. Justin rzuca długie spojrzenie na wygląd pokoju, w którym się zatrzymuję, a jego nos marszczy się w obrzydzeniu na ten wygląd, naprawdę nie mogę powiedzieć, że go winię. 

The Mafia King - Tłumaczenie PL |JB|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz