Rozdział 7

1.5K 89 25
                                    

Justin's POV: 

Wychodzę z mojego pokoju z ręcznikiem owiniętym dookoła mojej talii, ziewając lekko przez obudzenie się tak wcześnie. Potrząsam głową, kropelki wody rozlatują się wszędzie. Wstałem tak wcześnie, ponieważ planuję zabrać Rose do Vegas Stratosphere by zobaczyć  tego ranka wschód słońca. To piękne widzieć świat budzący się do życia, więc dlaczego nie zabrać ją tam by to zobaczyła, dopóki tutaj jest. Nalewam sobie szklankę soku pomarańczowego i wsypuję trochę Cheerios do miski, opierając się o blat i zaczynam jeść. Obecnie jest czwarta rano i muszę zabrać Rose około wpół do piątej, więc będziemy mogli jechać do Stratosphere i nie przegapić wschodu. Tak, dobrze to sobie zaplanowałem, chociaż raz w życiu. 

Kiedy jestem ubrany i gotowy chwytam swoje klucze z szafki na klucze, muszę w jakąś zainwestować, więc nie zgubię żadnych do moich skarbeczków. Potruchtałem w kierunku windy naciskając guzik do garażu, stoję czekając i przeglądam się w lustrze w windzie, by upewnić się, że dobrze wyglądam. Posyłam sobie mrugnięcie okiem, właśnie kiedy do windy wchodzi jakiś facet posyłając mi dziwne spojrzenie, kaszlę odwracając się od lustra i posyłając mu grzeczne skinienie. Winda zatrzymuje się w garażu i kieruję się do mojego srebrnego Astona Martina, przyciskając przycisk otwierania drzwi i wślizguję do tej piękności. Odpalam samochód wyjeżdżając nim łagodnie z garażu, zanim dociskam gaz jadąc przez ulice.

Wychodzę z samochodu, wklepując szybką wiadomość do Rose, dając jej znać, że już tu jestem, gotowy zabrać ją, by poobserwować słońce. Wysyła mi małe, słodkie 'okey' z uśmiechniętą buźką, a ja śmieję się opierając się o samochód. Naprawdę nigdy wcześniej nie używałem uśmiechniętym buziek, przed tym jak poznałem Rose, ale wysłałem jednego dnia jedną do Harley i śmiała się jak nienormalna godzinami. Rose otwiera drzwi hotelu, wychodząc z wielkim uśmiechem na jej twarzy, jezu dlaczego ja nie mogę być rano tak energiczny. Zmierza w moją stronę, ma na sobie ciemno granatowe opinające dżinsy i tylko luźny sweter, z włosami naturalnie opadającymi na ramiona, nie ma na sobie żadnego makijażu poza kilkoma warstwami maskary i wygląda pięknie.  

- Gotowa do jazdy? - pytam ją, otwierając drzwi pasażera dla niej, by wsiadła, a ona patrzy na mnie z uśmieszkiem.

- Miło poznać kolejne z twoich wielu samochodów, jak się masz - poklepuje delikatnie dach samochodu, zanim usadawia na miejscu pasażera, a ja śmieję się głośno, przed tym jak zamykam drzwi i kręcę głową w rozbawieniu. Wskakuję na miejsce kierowcy, sprawdzając czas, żeby się upewnić, że moje planowanie realizuje się tak jak powinno i uśmiecham się do siebie z zadowoleniem widząc, że tak. 

Dojeżdżamy do Stratosphere  i parkuję, wsuwając kluczyki do kieszeni, wychodząc i kierując się na stronę Rose, a ona wydostaje się z samochodu. 

- Co ty robisz? Zamierzałem je dla ciebie otworzyć - patrzę na nią dąsając się lekko, zanim kluczę drzwi grymaśnie.

- Robiłeś to milion razy, a ja mam swoje dłonie... widzisz! - Rose z uśmieszkiem podnosi swoje dłonie machając nimi do mnie, a obruszam się spychając je na dół, na co ona chichocze popychając mnie nieco. Uśmiecham się lekko i zaczynamy iść do Stratosphere. Jest to jeden z najwyższych budynków w Vegas, jest to hotel połączony z Kasynem i w tym samym czasie będącym wieżą, która na szycie ma niesamowity widok, gdzie można obserwować słońce sprowadzające to szalone miasto do życia. 

Wychodzimy z windy na najwyższym piętrze Startosphere, gdzie znajduje się restauracja i widok Vegas, gdzie będziemy oglądać wschodzące słońce. Pomyślałem, że w tym samym czasie moglibyśmy zjeść śniadanie i odbyć miłą pogawędkę jak starzy dobrzy przyjaciele, tak właściwie to brzmiało to kulawo. Kelner prowadzi nas do naszego stolika przy oknie i uśmiecha się podając nam menu.

The Mafia King - Tłumaczenie PL |JB|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz