~1~

1K 25 3
                                    

Jest piętnasty dzień marca. Razem z twoją najlepszą przyjaciółką, Wroną miałyście jechać do Łodzi na mecz. Z Weroniką przyjaźniłaś się odkąd pamiętałaś, od samego początku waszej znajomości bardzo się lubiłyście i spędzałyście ze sobą strasznie dużo czasu. A teraz kiedy to Skra Bełchatów podejmowała zespół Cucine Lube Civitanova w ramach rozgrywek ligi mistrzów na własnym boisku, a ty i brunetka kupiłyście na to spotkanie wejściówki. Na wrocławski dworzec główny dotarłyście tuż przed czasem odjazdu. Pech chciał, że autokar, którym miałyście jechać spóźnił się prawie trzy kwadranse. Gdy wszyscy przyjezdni do stolicy dolnego śląska opuścili pojazd mogłyście zajmować już miejsca w środku. Pół godziny po tym gdy autokar ruszył z miejsca waszego odbioru Weronika zdążyła zasnąć na twoim ramieniu, przez co ty też bez trudu odpłynęłaś dość szybko do krainy Morfeusza. Będąc już na miejscu, w Łodzi, oczywiście nie mogło być tak jakbyście tego chciały, żeby trasa między dworcem, na którym wysiadałyście a Atlas Areną minęła bez większych kłopotów. Autobus MPK już prawie kiedy dojeżdżałyście do hali zdeżył się z osobówką. Jedyny plus w tej sytuacji był taki, że wasz cel był widoczny z miejsca zdarzenia. Pokonanie tego odcinka zajęła wam jakoś około dziesięciu minut lecz nie przeszkadzało wam to specjalnie gdyż pogoda wam dopisywała. Będąc już na obiekcie pierwszą z rzeczy, które zrobiłyście było zakupienie replik koszulek meczowych bełchatowian, a gdy już to ogarnęłyście poszłyście do łazienki się przebrać. Przeglądając się w lustrze dokonałyście ostatnich poprawek w waszym wyglądzie i mogłyście już iść szukać waszych miejsc. Był to też wasz pierwszy raz kiedy odwiedzałyście łódzką arenę dlatego też byłyście pozytywnie zaskoczony tym jak ona wygląda na żywo.

- Patrz. - Przyjaciółka wskazała na płytę boiska. - Widzisz to samo co ja widzę? - Zapytała Cię, a ty przyjrzałaś się dokładniej osobom, które znajdowały się na pomarańczowym placu. - Tam jest Piechocki. - Dodała zanim zdążyłaś go rozpoznać. Siatkarze grali na rozgrzewkę dwóch na dwóch w obrębie trzeciego metra i jednym z grających był wasz ulubieniec, młody libero Kacper Piechocki.

- Widzę. - Uśmiechnęłaś się pod nosem patrząc na to co robią. Był to wasz pierwszy taki mecz, na który pojechałyście dlatego też obie byłyście strasznie zafascynowane tym co widziałyście. 

- Idziemy do niego po meczu. - Powiedziała bardzo pewnie Weronika, dzięki której tak na prawdę dowiedziałaś się więcej o wszystkich siatkarzach, którzy grali w dzisiejszym spotkaniu. Wrona była też bardziej nakręcona na robienie że wszystkimi zdjęć niż ty, a szczególnie chciała mieć w swojej kolekcji zdjęcie z bełchatowskim libero, którego uwielbiała pod każdym względem. - Nie ma, że nie.

- Wiem musisz mieć z nim zdjęcie. - Zaśmiałaś się z przyjaciółki.

- Ty też. - Oznajmiła Ci. - Przecież wiem, że tobie też się on podoba podobnie jak mi. - To prawda. Nie patrzyłaś na niego tylko pod kątem gry, która też Ci się podobała lecz także pod tym kątem wizualnym. Miałaś wrażenie, że wpasowuje się on w twój typ. - Dobra to chodź pozwiedzamy jeszcze tą halę.

Tak jak zaproponowała Wrona tak też zrobiłyście, a dopiero gdy mecz się zaczął wróciłyście na krzesełka, które były przypisane do waszych biletów. Bardzo chciałyście, żeby to polski zespół był tym wygranym, lecz wiedziałyście, że będzie o to ciężko.  Pierwsza partia rozstrzygnęła się na korzyść ekipy gości, a w następnej doszło do wyrównania. Niestety, na jednym secie zakończył się dorobek bełchatowskch siatkarzy. Mecz wygrali zawodnicy Lube Civitanowy trzy do jednego. Widząc ile ludzi czeka na to aby zrobić sobie zdjęcia z zawodnikami  bądź zebrać od nich autografy zrezygnowałyście z pomysłu czekania na waszego ulubieńca. Wychodząc z Atlas Areny zauważyłyście schody prowadzące na dół do bocznego wyjścia z obiektu. Rozejrzałyście się jeszcze czy nie ma nigdzie obok kogoś z ochrony i zeszłyście po nich. Nie minęła chwila a zaraz zaczęli wychodzić siatkarze. Zaczepiałyście każdego po kolei prosząc o zrobienie sobie wspólnego zdjęcia. W dalszym ciągu czekając na libero zaczęłyście przeglądać zrobione przez was fotografie. W pewnym momencie poczułaś jak ktoś na Ciebie wpada a ty prawie się przewracasz lecz zdołałaś do ustać.

- Uważaj kurwa jak chodzisz. - Powiedziałaś oburzona po czym obróciłaś się i zobaczyłaś tego, na którego tak czekałyście. - Jezu Kacper przepraszam mnie wiedziałam, że to ty. - Zrobiło Ci się masakrycznie głupio gdyż właśnie zwyklinałaś bełchatowianina.

- Nie to ja Cię przepraszam nie zauważyłem, że ktoś stoi przede mną na drodze. - Uśmiechnął się łagodnie do Ciebie. - Ale na następny raz mogłabyś milej. - Mrugnął w twoim kierunku.

- Ładnie to tak na ludzi wpadać? - Zapytałaś śmiejąc się pod nosem.

- Na takich ludzi jak ty mogę wpadać z wielką chęcią. - Zatkała Cię jego odpowiedź, co chyba było widoczne poprzez twój wyraz twarzy.

- Kacper możemy z tobą zdjęcie? - Wtrąciła się Weronika.

- Pewnie. - Uśmiechnął się i zaprosił was bliżej siebie.

Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia jeszcze chwilę porozmawiałyście z siatkarzem aż ten nie musiał już iść do autokaru. Wasz czas na powrót także już się zbliżał, dlatego zamówiłyście taksówkę i przemieściłyście się spowrotem na dworzec. Twoja przyjaciółka przez całą drogę powrotną tłukła Ci o tym, jaki on nie jest przecież wspaniały i w ogóle, a najbardziej męczyła Cię z momentem, w którym ona odebrała, że posłał w twoją stronę komplement. Nie mogąc już jej słuchać założyłaś słuchawki i pogrążyłaś się w swoich myślach. Lecz jedynymi myślami w twojej głowie były słowa wydobywające się z ust libero, które były dla Ciebie faktycznie komplementem. Siedząc tak w swojej głowie w końcu udało Ci się zasnąć.
______________________________________

Hej wszystkim na tym opowiadaniu raz jeszcze! Zdecydowałam się na zrobienie znacznych poprawek w tym ff, dlatego teraz wszystko będę publikować tu na nowo. Mam nadzieje, że będziecie zadowoleni.

jagaa_95

Serce dzielące się na pół || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz