~12~

305 8 0
                                    

Po rozbudzeniu się rozejrzałaś się dookoła kompletnie nie wiedząc gdzie się znajdujesz. Obok siebie widziałaś leżącego chłopaka, którego wczoraj poznałaś, a na podłodze wszędzie były porozrzucane ubrania. Cicho podniosłaś się z łóżka i zaczęłaś zbierać swoje rzeczy, po czym zaczęłaś się ubierać. Usiadłaś jeszcze na chwilę chcąc założyć buty i wtedy poczułaś jak ktoś łapie Cię w talii by zaraz leżeć objęta przez bruneta,z którym spędziłaś ostatnią noc.

- Nie uciekaj jeszcze. Aż tak źle Ci było, że starasz się wyjść po cichu? - Zaśmiał się pod nosem. - Hm?

- Po prostu muszę już iść. - W tym momencie zostałaś obrucona na plecy a  chłopak znajdował się nad Tobą. - Było naprawdę miło.

- Jesteś pewna, że musisz? - Widziałaś jak patrzył naprzemiennie na twoje usta i Ciebie więc nie przedłużając tego bez namysłu przyciągnęłaś go bliżej siebie i zaczęłaś wymieniać się z nim pocałunkami. - To co może powtórka z ostatniej nocy? - Powiedział przerywając na chwilę i spojrzał prosto w twoje oczy, które nie były jeszcze do końca trzeźwe, lecz ty tylko zbliżyłaś was do siebie ponownie. Co można było uznać z twierdzącą odpowiedź. - Nie pozostawiasz mi wyboru śliczna.

Mówiąc to zaczął podciągać twoją sukienkę do góry i po raz kolejny patrząc w twoje niebieskozielonkawe oczy upewnił się, że na pewno może posunąć się dalej, po czym bez wahania pozbył się jej z Ciebie. Gdy to zrobił zaczęłaś pozwalać na jego każdy ruch i oddałaś się mu w całości.
Po porannych wariacjach z nowo poznanym siatkarzem po raz kolejny ubrałaś się i zebrałaś do wyjścia mimo nalegania gospodarza na to abyś została jeszcze trochę. Upewniłaś się czy wzięłaś wszystko następnie opuściłaś mieszkanie żegnając się z nowym znajomym. Wychodząc przed budynek nie miałaś pojęcia, w którą stronę musisz iść. Zadzwoniłaś do Bartka, który oznajmił Ci, iż za dziesięć minut będzie pod wczorajszym miejscem waszej imprezy. Wpisałaś w nawigacji odpowiedni adres i zaczęłaś kierować się w tamtą stronę. Przed wejściem widziałaś już czekającego na Ciebie blondyna, którego mina nie należała zdecydowanie do najweselszych. Podeszłaś do niego bliżej, na co twój przyjaciel skrzyżował ręce na klatce piersiowej oczekując od Ciebie jakiejś wypowiedzi. Stałaś przed nim i dokładnie mu się przyglądałaś nie mówiąc nic. Bednorz zmierzył Cię tylko wzrokiem a następnie ujął twoją twarz w dłonie i wpił się w twoje usta. Czułaś, że to nie był taki pocałunek jak zazwyczaj. Miałaś wrażenie, że ten był wypełniony zmartwieniem i jednocześnie radością że Cię widzi, ponieważ nie wiedział co się z tobą działo ostatniej nocy. Kiedy odsunął się jeszcze raz jego wzrok przeleciał Cię od góry do dołu, po czym otworzył Ci drzwi do pojazdu od strony pasażera, w dalszym ciągu nie wymieniając z tobą ani słowa. Podobnie przebiegła wam cała trasa. Nawet jeśli próbowałaś zacząć jakiś temat to przyjmujący albo szybko go zlewał, albo wcale nie odpowiadał. Kiedy twoje poirytowanie tym faktem przekroczyło już wszelkie granice po prostu nie wytrzymałaś.

- Możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi? - Wydobyło się z twoich ust po chwili dłuższej ciszy. - Bednorz do jasnej cholery.

- O nic. - Odburknął krótko skupiając się na zaparokwaniu pojazdu.

- To dlaczego się nie odzywasz do mnie od Radomia? - Spojrzałaś na niego pytająco. - Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć?

- A czy ty rozumiesz, że mogę mieć po prostu gorszy humor? - Odpiął pas, po czym wyszedł z auta trzaskając za sobą drzwiami. Nie czekając dłużej zrobiłaś to samo, udając się za nim w stronę bramy.

- O co się boisz? - Momentalnie siatkarz zastygł słysząc twoje słowa. - Uwierz, że nie jestem na tyle głupia żeby tego nie widzieć. Jak mnie rano zobaczyłaś miałam wrażenie, że kamień spadł Ci z serca.

Serce dzielące się na pół || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz