"Czy kocham, czy nienawidzę"

995 77 38
                                    

Następny dzień. Nic do mnie nie mówił, ani nie krytykował. Zastanawiałem się dlaczego. Przez to co robiliśmy wczoraj? Hej, przecież nie było tak źle, nie zdjąłem mu spodni czy coś... porostu trochę się obściskiwaliśmy. I nie sprzeciwiał się. Wiec też tego chciał. TO DLACZEGO NIC NIE MÓWI? Cóż, muszę go zapytać. Licht kucał przy szufladzie układając swoje rzeczy. Usiadłem koło niego i spojrzałem na jego twarz. Wygadał na irytowanego, jak zwykle. Nadal mnie ignorował.

- Licht?- zawołałem go chcąc odwrócić jego uwagę.

Spojrzał na mnie. Nic więcej. Hipnotyzujące błękitne oczy. Zaniemówiłem. Po chwili obrócił głowę i kontynuował układanie. Tym razem się nie udało. Spróbuje jeszcze raz.

- Jesteś na mnie zły, co nie? To czemu mnie nie kopiesz albo coś...

- A chcesz bym się skopał? Z resztą nie jesteś warty mojego kopania.

ODEZWAŁ SIĘ! Nie tak jak chciałem, ale i tak poczułem się trochę lepiej.

- Wiec... czemu jesteś na mnie zły?

- Bez powodu.- powiedział oschle.

- "Bez powodu, bez powodu"- zacząłem go małpować.

- Mam cię dość... wychodzę. Nie idź za mną.

- Ej, Licht! Nie odpowiedziałeś mi!

Ale już wyszedł, mocno trzaskając drzwiami. Zostałem sam w domu lecz po chwili postanowiłem go pośledzić w ukryciu. Kto wie co temu dzieciakowi wbiło do głowy. Choć jego zachwianie było dość normalnie, to czułem że coś jest nie tak. Kierował się w stronę parku. Szedł do jednego większych drzew, a następnie usiadł przy nim. Atmosfera w parku była bardzo przyjemna. Ptaki ćwierkały, nie brakowało tu również rozbrykanych wiewiórek które nie bały się ludzi. Jedna nawet bardzo blisko podeszła do Licht'a. Niestety kiedy Licht wysunął rękę by ją pogłaskać, natychmiast uciekła. Nagle spojrzał moją stronę, a ja schowałem się za drzewem.

- I tak wiem ze tam jesteś.- och, wyczuł mnie.- Masz charakterystyczny dźwięk chodzenia. Na dodatek, głośno oddychasz. Pokaż się, jeśli nie chcesz pogorszyć swojej sytuacji, cholerny jeżu.

Poddałem się. Wyszyłem zza drzewa podnosząc ręce do góry, niczym bandyta złapany przez policjanta.

- No masz mnie aniołku. Znowu nie udało mi się ciebie przechytrzyć. No trudno.

Usiadłem przy drzewie niedaleko niego... około półtora metra bezpiecznej odległości. Nawet wygodnie. Przymknąłem oczy.

- Czemu za mną poszedłeś?

- Ponieważ martwię się o ciebie. - spojrzałem na niego.

- To wszytko przez ciebie. Niby się martwisz, ale przez ciebie... mam teraz bardzo mieszane uczucia. Sam nie wiem, czy kocham, czy nienawidzę.

- Cóż... mam bardzo podobnie. Czasem bardzo cie pragnę, ale potem myślę że wolał bym być z Ofelią. Zresztą ona już od kilkuset lat wącha kwiatki od spodu.

- Hm... dajmy sobie czas. Chyba narzazie mogę tylko powiedzieć. - rozmyślał - Wiesz... to chyba tylko zauroczenie. W dniu którym prawie cie zabiłem, zmienił mi się pogląd o tobie. Tak bardzo namieszałeś mi w głowie że ci pocałowałem... i to dwa razy.

- Spokojnie Licht, kiedy byłeś pijany robiłeś gorsze rzeczy.

- ZAMKNIJ SIĘ SUKINJEŻU! - już poczułem jego buta na mojej twarzy.

Może jest i zauroczony ale nic się nie zmienił. Takiego Lichta lubię. Nigdy nie ufajcie bezpiecznej odległości. Aniołek i tak was dorwie.

- Muszę cie czymś poinformować. - Licht powiedział do mnie - Wiesz że za tydzień jedzmy do Mediolanu, do Włoch na mój koncert.

- Tak, słyszałem o tym.

- Wiec wczoraj dowiedziałem się od Rozena, ze organizują bal powitalny.

- Ach, i potrzebujesz partnerki? Wiesz jestem Chciwością, wiec mogę zmieniać formy.

Licht spojrzał na mnie, oczarowałem go moją kobiecością. Wyglądam, naprawdę uroczo jako dziewczyna. Lecz aniołka natychmiast to zdenerwowało.
- Cholerny jeżu! Zmienianie form zbędne zurzywa twoje moce! I tak idę z Lily, a nie takim ścierwem jak ty!
- Łamiesz moje delikatne jeżowe serduszko! - zapozowałem niczym te urocze dziewczynki z Anime.

Licht spojrzał na mnie, oczarowałem go moją kobiecością. Wyglądam, naprawdę uroczo jako dziewczyna. Lecz aniołka natychmiast to zdenerwowało. 
- Cholerny jeżu! Zmienianie form zbędne zurzywa twoje moce! I tak idę z Lily, a nie ścierwem takim  jak ty!
- Łamiesz moje delikatne jeżowe serduszko! - zapozowałem niczym te urocze dziewczynki z Anime. - W takim razie z kim ja pójdę na bal?
- z Ayą, chociażby?
- Nie chce z nią, chce z tobą!
- Jeżu, zrzędzisz jak babka pod kościołem! I tak będziemy tam razem. Już wracamy do domu.
- A umiesz przynajmniej tańczyć?
- Nie będę tam tańczyć.
- Czyli nie umiesz!
- Zamknij się cholerny jeżu! Wróćmy się po nuty i idę na próbę.
Po kilku minutach drogi byliśmy już w domu. Nagle odczułem to że zaraz wyjeżdżamy. Naprawdę lubię te miejsce, i trochę smutno będzie mi się z nim pożegnać. Licht skierował się w stronę regału gdzie trzyma wszystkie nuty . Ja stanełem przy wielkim oknie, przy pianinie, patrząc na pejzaż japońskiego miasta.
- Licht, za tobą pojadę wszędzie. - powiedziałem odwracając się do niego.
- Przez ten głupi kontrakt, musisz.
- Nawet nie przez kontrakt... jesteś trochę dla mnie jak Ophedia, ale całkowicie inaczej mnie traktujesz. Codziennie dostaje od ciebie z buta kilkanaście razy, za to ona mnie rozpieszczała. Przy niej czułem się... potrzebny.
- Mi nie jesteś potrzebny. Jesteś jak wrzód na dupie.
- Licht-tan!
- Ale bez ciebie nie miał bym kogo kopać i...
- WIDZISZ JESTEM POTRZEBNY!
Licht w tym czasie szukał nut. Po chwili się zatrzymał, by tradycyjne kopnąć mnie.
- Auć!
- Znalazłem. Idziemy jeżowa cholero.
- Dlatego dzisiaj jesteś taki brutalny?
- Bo dziś 24 czerwca. Na urodziny należy ci się tylko wpierdol.

***

Za leniwa na pisanie. Ale pisze. Po tej ponad miesięcznej przerwie! >P<

NIE TRZYMAM SIĘ JUŻ SOBÓT! Jak w wpadnie mi coś do głowy to napisze kojenie rodziały! ALBO PODAWAĆ POMYSŁY CO BY MOGŁO SIĘ DALEJ STAĆ!

Lawlicht on crack 2 na DZIŚ 

Ps: jeżowa kanapka na urodziny

Ps: jeżowa kanapka na urodziny ❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jak anioł z demonem [Licht x Lawless]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz