ROZDZIAŁ 4

12.6K 654 91
                                    

Omijałam las i polanę przed kilka dni, a co noc słyszałam wycie wilka, teraz wiem, że to nie wilk, lecz wilkokrwisty, mój mate jeśli zgodzę się zostać jego wilkołaczą partnerką. Nie wyobrażam sobie tego, ale i nie wykluczam. Prawdą jest, że w naszym świecie żyją różne istoty nadprzyrodzone, wprawdzie nikt nie powiedział mi o nich, ale czuję, że one istnieją, bo czemu miałyby nie, skoro okazuje się, że wilkołaki istnieją i funkcjonują wraz z nami na co dzień.

Nadszedł czas przygotowań na rozpoczynający się sezon zbiorów, więc pomagam dziadkowi w porządkowaniu stodoły, a on w tym czasie sprawdza stary traktor, spędzamy ten czas w ciszy, ale pewnego razu dziadek nie wytrzymuje i pyta mnie:

- Coś już postanowiłaś?

- Jeśli w tę pełnię poczuję silną potrzebę bycia wilkiem to nim zostanę – odpowiadam – moje wilcze ja przez tyle czasu się nie odezwało, że nie wiem czy ono jest we mnie. Ostatnie pełnia przed moimi urodzinami, dziadku.

Kiwa ze zrozumieniem, a po chwili powraca do swoich czynności, więc robię to samo.

- Mam do Ciebie prośbę – mówi znów. – Nie dam rady zrobić tego sam, a syn Alfy jest mechanikiem, czy mogłabyś po niego pojechać?

Jazda do domu sfory nie jest trudna i zapamiętałam ją świetnie, jednak nie wiem czy to jest dobry pomysł, na pewno będzie tam i Drake.

Widząc moją zmieszaną minę dziadek mówi:

- On nie zrobi Ci krzywdy.

- Wiem, ale będzie chciał mnie opóźnić.

- To on jest tym mechanikiem.

Przełykam ślinę.

- Pojadę – to był impuls. – Ale tylko dlatego, abyś spędził z babcią trochę czasu, bo ostatnio skarżyła mi się na ciebie, dziadku.

- Oj no dobrze, wnuczko.

Uśmiecham się do niego i wychodzę ze stodoły. Kieruję się na podjazd przy szopie na narzędzia do ogrodu i wsiadam do starego dodge'a. Nim odpalam auto, pies szczeka i skacze na drzwi. No tak, Basta. Nie odstępuje mnie nawet na krok i teraz też chce ze mną jechać. Wpuszczam go do auta, a pies siada na siedzeniu pasażera i ruszamy.

Pokonujemy tę samą drogę co ja i dziadek po raz pierwszy. O mały włos a bym ominęła zjazd do lasu. Droga jest wyboista przez co auto strasznie się telepie. Im bliżej celu tym jest ona coraz bardziej równa. W końcu mijamy pierwsze domy, dzieci bawią się przed nimi, ale przerywają to, gdy widzą nowe, obce auto, zbliżające się do domu Alfy.

Zatrzymuję się jak najbliżej największego z domów.

Pies wysiada kiedy otwieram drzwi od strony kierowcy i staje mi przy nodze. Widzę zmianę w jego zachowaniu. Już nie biega wokoło mnie, ale zachowuje się jakby był psem wyszkolonym do takiego zachowania, a nie jak zwykły kundel.

Biorę głęboki oddech, do moich nozdrzy dociera mnóstwo zapachów, ale jeden się wybija pomimo, że już nie czuć go tak dobrze przyciąga mnie do siebie. Wiem co to za woń, to zapach mojego mate, ale wiem, że go tu nie ma, inaczej zapach byłby o wiele bardziej intensywny.

Wiem czemu wyczuwam je tak dobrze.

Zaczyna się budzić we mnie wilk.

Uśmiecham się pod nosem, zbliżam się do wnętrza domu i już po chwili wchodzę do niego. Podążam do tych samych drzwi co ostatnio, witając się cicho z każdym kogo mijam, a on odpowiada mi tym samym.

Patrzę na plakietkę przyczepioną do drzwi „Gabinet Alfy". Zdawało mi się, że jej nie było ostatnim razem jak tu byłam.

Pukam cicho jednak osoba w środku mi odpowiada i pozwala wejść swoim władczym głosem.

WilkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz