2.

167 9 0
                                    

Sova:
Ha! Tak łatwo mnie nie złapiecie! - myślałam podczas szaleńczego ale baaaardzo niebezpiecznego lotu. Łuska ledwo się trzymała, ale potem jak prawie nas złapali nie mogłam ryzykować.
- Rooouuurrrrrhhh!
- Shh... Łuska, proszę jeszcze trochę. Jeszcze tylko troszkę.
- Rrraaaarrrrhh...
Nagle skrzydło smoka opadło i zaczęłyśmy spadać. Usłyszałam ryk nocnej furii. Po prostu świetnie!Złapałam się łapy mojego smoka i poczułam szarpnięcie. Łuska nie miała siły walczyć. Zostałyśmy położone na kamiennej podłodze pośrodku kopuły która zaczęła się zamykać. Wyciągnęłam zza pleców Żmiję.
- Jeśli chcecie mojego smoka, najpierw musicie pokonać mnie, Łowcy. - Rzuciłam wyzywającym tonem.
- Jaka waleczna - usłyszałam dziewczęcy głos. Z cienia wyszłam dobrze zbudowana blondi o niebieskich oczach - szkoda tylko że ma kłopot z odróżnianiem ludzi.
- Nie jesteśmy z Łowcami, to nasi wrogowie. - wtrącił się zielonooki brunet.
- Nie ufam wam - odparłam dumna
- Znasz Viggo?- zapytała dziewczyna
Viggo więc to imię, musi być bardzo rozpoznawalny skoro jego imię dotarło aż tutaj. Popatrzyłam na swojego smoka. Jej oczy zaczęły świecić. Serio Łuska, teraz akurat teraz. Wszyscy gapili się na mojego smoka który powoli stawał w niebieskim ogniu.
- Otwórzcie tą kopułę! TERAZ!
- Mieczyk... - zaczął zielonooki
Kiedy powstała mała szpara zaczęłam biec w stronę wyjścia.
- Uciekać!!!
Kiedy wszyscy znaleźli się poza zasięgiem strzałów podbiegłam do tej wajchy(?) i zatrzasnęłam smoczycę w kopule.
- Co robisz?! - krzykną brunet - twój smok... - przerwałam mu
- Jest niebezpieczna, musimy czekać. - odpowiedziałam
- Co się z nią stało...
- Sch... Cicho.
- Rrrrarrrhhh
Przez szpary można było dostrzec strumienie białych iskier.
- Otwórzcie to! - krzyknęłam - Łuska!
Chciałam do niej pobiec ale zatrzymał mnie brunet. Smoczyca posłała w jego kierunku snop iskier na co odskoczył. Wkroczyła nocna furia.
- Szczerbatek!
Szczerbatek:
Dziewczyna chciała podbiec do tego niebezpiecznego smokopodobnego czegoś zwanego śpiącą śmiercią ale Czkawka ją zatrzymał. Smok strzelił w mojego przyjaciela strumieniem iskier. Wkroczyłem.
- Rrraaaaaarrrrrrrhhhhhhhhhh!!!! - co pną sobie wyobraża. Byłem wściekły, moje ciało wypełniało się furią
- Rrrrrrroooooooaaaaaaaarrrrrrrr!!! - ryknęła. Zaczęło mi szumieć w uszach i poczułem się senny, cholerna moc tych smoków. Ja jednak nie dałem za wygraną i strzeliłem w nią plazmą. Podniosła ogon do góry i zaczęła obracać jego końcówką z zawrotną prędkością odbijając mój pocisk w moją stronę. Ja jednak zręcznie uskoczyłem. Smoczyca posłała w moją stronę dziwną kulę energii którą podpaliła swoim standardowym ogniem w locie. Skóra mnie piekła i nic nie widziałem. Kiedy ogień opadł Łuska zaczęła świecić na fioletowo (jak ja podczas furii tylko na fioletowo) ryczała, warczała i wyła, nie miałem szans. Uległem jej.
Łuska:
Szczerbatek uległ, poddał się mojej furii, ochroniłam moją przyjaciółkę, potem widziałam już tylko ciemność.
''"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Rozdział bez tej notki ma 405 słów. Już nie mogłam dłużej wytrzymać. Myślę że pomysł z perspektywą smoków jest dobry, piszcie czy wam też się podoba^^
Do następnego*•*

Śpiąca śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz