Po raz kolejny zostałam uderzona w twarz. Byłam pewna, że powstanie tam widoczny siniak, ale to jest teraz mało ważne.
- Proszę, pozwól mi tu zostać - załkałam. Rzucił mi małą walizkę z moimi ubraniami prosto pod moje nogi i spojrzał na mnie z pogardą.
- Brzydzę się tobą - warknął. - To wszystko twoja wina. To przez ciebie ona nie żyje!
- Tato... - zaczęłam. - To był...
- Zamknij się! - krzyknął, a ja podskoczyłam.
Spuściłam wzrok na swoje buty, a z moich oczu wypłynęła słona ciecz.
- Wynoś się stąd - chciałam się odezwać, ale znów mi przerwał. - Nie ma tu dla ciebie miejsca - wysyczał przez zęby.
Podszedł do mnie i siłą wypchnął mnie za drzwi. Spojrzałam w niebo, które powoli pokrywały ciemne chmury. Usiadłam na schodku przed drzwiami i schowalam swoją twarz w dłonie. Czułam jak na moje ciało zaczynają spadać krople deszczu, które z każdą chwilą nasilały się coraz bardziej. Nie spostrzegłam nawet kiedy ja sama zaczęłam płakać jak dziecko, a moje słone łzy mieszały się z deszczem spadającym z góry. Kołysałam swoim ciałem w tył i w przód próbując się uspokoić, ale to wcale nie pomogło.
NIEZNANY: Nie płacz Renee, będę przy tobie (:
Moje ciało przeszły dreszcze. Nie wiem czy było to spowodowane dość niską temperaturą, czy wiadomością, którą przed chwilą otrzymałam. Niepewnie rozejrzałam się po okolicy, ale w pobliżu nie było żadnej żywej duszy.
Po kilku chwilach otrząsnęłam się i postanowiłam wziąć się w garść, jednak nie wiem czy będzie to możliwe zważając na to, że nie mam gdzie się zatrzymać.Opuściłam teren mojego domu i kątem oka ostatni raz na niego spojrzałam, próbując powstrzymać kolejne łzy, które cisnęły się do moich oczu. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę pobliskiego parku mając nadzieję, że drzewa choć trochę uchronią mnie przed ulewą. Na dworze zaczynało się ściemniać, a mrok potęgowało także zachmurzone niebo. W jednej chwili posypało się całe moje życie. Rzecz biorąc moje życie straciło sens kilka miesięcy temu, kiedy miejsce miał wypadek... na samo wspomnienie o tym dniu mam ochotę skończyć swoje życie raz na zawsze.
Moje podejrzenia były omylne, ponieważ nawet w parku czułam jak wielkie krople deszczu uderzają o moją sylwetkę, ale nie miałam pojęcia gdzie mogę teraz iść. Krążyłam wkoło stawu bez najmniejszego sensu, aż w końcu postanowiłam usiąść na mokrej ławce otoczonej kilkoma drzewami. Moja torba spoczęła obok mnie, a z moich oczu znów popłynęły łzy. Zaczęłam zastanawiać się co powinnam zrobić, gdzie mam się podziać. Nie mam żadnych pieniędzy, żadnej rodziny w mieście, ani przyjaciół do których mogłabym zwrócić się o pomoc, jestem tutaj totalnie sama. Pociągnęłam lekko nosem i spojrzałam przed siebie. Mogłam dostrzec jak z mroku wyłania się postać dobrze zbudowanego mężczyzny, który kierował się w moją stronę. Moje serce biło niespokojnie, obawiałam się tego co może się zaraz stać. Jestem tutaj sama, nie licząc tajemniczego mężczyzny, który był coraz bliżej mnie. Do dziś pamiętam strach, który przeszywał mnie na wylot, kiedy zatrzymał się tuż przede mną i uśmiechnął się w ten dziwny sposób.
I wiem, że Ty także to pamiętasz...
***
Więc...
Witam w kolejnym fanfiction! Jak wrażenia po prologu? Bo ja z niecierpliwością czekam na Wasze opinie💓
Od dość dawna obmyślam całą fabułę opowieści i co chwilę przychodzi mi nowy pomysł do głowy. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam❣ Aktualna okładka jest tylko tymczasowa. Jeśli Wam się spodoba to polecajcie innym, zależy mi aby to jak największej ilości czytelników przypadło do gustu! 😃
A oto nasi główni bohaterowie :
Renee Dream Lodge
Justin Drew Bieber
CZYTASZ
Oszukana 》BIEBER
FanfictionNIEZNANY : Nie płacz Renee, będę przy tobie (: Plan idealny? Nie do końca... Ta cudna okładka to zasługa MadameLeBieber