UWAGA: W rozdziale następuje celowa zmiana narracji!
Słyszę dźwięk mojego telefonu, który informuje o przychodzącej wiadomości. Spoglądam na niego raz jeszcze i wyciągam urządzenie z kieszeni.
NIEZNANY : Cieszę się, że znów jesteś bezpieczna
Przełykam ślinę i znów przenoszę wzrok na Justina, który wpatruje się we mnie jakby próbował doszukać się emocji na mojej twarzy.
- Coś się stało? - pyta.
- Um, nie - mówię szybko, blokując telefon.
Zmuszam moje nogi do poruszenia się i podchodzę do kanapy, na której siadam. Chłopak podsuwa mi filiżankę z herbatą.
- Dziękuję - odzywam się.
- Więc, Renee, może opowiesz mi coś o sobie? - próbuje mnie zachęcić.
- A co chcesz wiedzieć? - unoszę brew ku górze i patrzę na niego wyczekująco. Justin stuka wskazującym palcem o brodę.
- Może na początek, ile masz lat?
- 20, a ty?
- 23 - odpowiada z uśmiechem.
Pyta mnie jeszcze o kilka istotnych rzeczy jak np. skąd pochodzę, gdzie się uczę itp.
- Wypij, bo ostygnie do reszty - odzywa się i wskazuje na herbatę.
Chwytam filiżankę w rękę i ciągnę łyk chłodnego już napoju. Kątem oka spoglądam na chłopaka i czuję jak w mojej głowie zaczyna wirować. Moje oczy zachodzą mgłą, a ja nie mogę się poruszyć. Mija kilka sekund, a moje ciało bezwładnie opada na miękkie poduszki na kanapie.
**
To co wydarzyło się w salonie, bardzo zaniepokoiło Justina. Nie sądził, że sprawy potoczą się w ten sposób. Chciał jej tylko pomóc, a właśnie totalnie spieprzył sprawę. Chodził spanikowany po pokoju patrząc na nieptzytomną dziewczynę. W jego głowie panowała kompletna pustka. Nie może przecież zawieźć dziewczyny do szpitala, bo będzie miał ogromne problemy.- Stary, to zadziałało o wiele gorzej niż powinno. Co mam robić? - zadzwonił do swojego przyjaciela po radę.
- Napewno nie możesz zabrać jej do szpitala, będziemy mieć przez to problemy.
- Wiem, idioto! - Justin podniósł głos, ponieważ już ledwo mógł opanować swoje nerwy i strach o nieprzytomną brunetkę.
- Wykorzystaj to. Zabierz ją gdzieś daleko stąd, niech się odetnie od tego świata. Sory stary, ale muszę kończyć. Dasz rade, cześć.
Szatyn rzucił telefonem przez cały pokój. Liczył na bardziej pomocną radę od swojego przyjaciela, ale on jak zwykle niezbyt się tym przejął, ponieważ interesuje go tylko czubek własnego nosa. Po krótszej chwili Justin jednak przeanalizował słowa, które przed chwilą usłyszał. Do głowy wpadł mu jeszcze jeden pomysł jak polepszyć stan dziewczyny. Spojrzał na nią jakby bał się, że może mu gdzieś uciec, co jest niemożliwe. Pobiegł szybko na zakazane drugie piętro domu i zabrał różnego rodzaju leki, które też się tam znajdowały. Zabrał ze sobą jeszcze strzykawkę, bo będzie to jedyna droga jaką można podać Renee leki.
Wpadł do salonu i od razu zabrał się do działania. Wstrzyknął w dziewczynę to co miało jej pomóc.
W jego głowie pojawiła się lampka z kolejnym nowym pomysłem. Renee leży całkiem nieświadoma tego co się dzieje, więc chłopak może to wykorzystać. Kolejny raz pobiegł schodami góry i wziął to co potrzebował. W kilka sekund znalazł się przy dziewczynie i znów majstrował przy jej ręce używając do tego strzykawki. Przynajmniej oszczędziłem jej bólu, który czułaby gdyby była świadoma. Pomyślał.
CZYTASZ
Oszukana 》BIEBER
FanfikceNIEZNANY : Nie płacz Renee, będę przy tobie (: Plan idealny? Nie do końca... Ta cudna okładka to zasługa MadameLeBieber