4

1.3K 204 131
                                    

Wino od gospodarza skończyło się szybko, podobnie jak piwo, które znaleźli w lodówce. Nie mieli innego wyboru, jak tylko otworzyć butelkę whiskey, którą Namjoon kupił dla ojca na urodziny na bezcłówce. Była największa i dawała niezłego kopa, więc jako pierwsza padła ofiarą właśnie rozkręcającej się imprezy.

- To chyba nie jest dobry pomysł... - powiedział Hobi zanim Namjoon odkręcił cztero litrową butelkę i zaczął rozlewać alkohol do kubków. Kieliszki zbił już na samym początku wieczoru, kiedy przez przypadek usiadł na tacy ze szkłem, którą przyniósł z kuchni Jin

- Kupię mu jeszcze większą - Joonie machnął niedbale ręką i wziął swój kubek. - Jungkookie? - spytał chłopaka i podał mu kubek, który tamten ochoczo przyjął. - Taehyunnie? - Taehyung, siedzący na poręczy kanapy, zaraz obok Jungkooka, pokręcił głową.

- Ja sok - odparł. Namjoon syknął przez zęby - Serio, hyung

- No weź... Ze mną się nie napijesz? - spytał starszy chłopak, ale Taehyung pokręcił głową.

- Zostaw go w spokoju! - Jin zdjął z nogi kapcia i rzucił nim w Namjoona. Był już dość mocno wstawiony i ledwo siedział na fotelu. Kiedy skończyli się rozpakowywać, od razu rzucił się do robienia jedzenia. W trakcie gotowania popijał różne rzeczy, to piwo, to wino. Wszystko to zaczęło właśnie działać w zdwojonej mocy, bo chłopak usiadł najbliżej kominka. Alkohol plus zmęczenie sprawiły, że chwiał się, siedząc i co chwilę wybuchał histercznym śmiechem lub płaczem. - Namjoon, zostaw mojego brata, mówię ci! - rzucił w niego drugim kapciem. Na to Namjoon jeszcze bardziej podkręcił muzykę.

- Co mówiłeś? Nie słyszę?! - krzyknął do chłopaka. Hoseok jęknął głośno i schował się za poduszkami kanapy, na której siedział razem z Jungkookiem i Taehyungiem. Druga kanapa nie zwracała na to uwagi. Jimin i Yoongi tańczyli, wydzierając się na całe gardło. Po chwili dołączył do nich Jungkook, oddając Hobiemu swoją poduszkę.

- Tae - odwrócił się w stronę chłopaka i zaczął go popędzać ruchem ręki. Taehyung uśmiechnął się do niego szeroko, tak że aż Hoseoka coś zabolało w klatce piersiowej, i zaraz pobiegł do Jungkooka w podskokach. Hobi patrzył na nich, chowając się wciąż za poduszką. Trochę zazdrościł bratu, nawet bardzo zazdrościł.

Na początku, kiedy przez przypadek odkrył na telefonie Taehyunga zdjęcia własnego, młodszego brata w dość niecenzuralnych pozach, miał ochotę go zabić. Pamiętał to jak dziś. Stał wtedy dobre piętnaście minut, ściskając komórkę Taehyunga w dłoni i zastanawiał się wtedy, czy to jest właśnie jego pierwszy w życiu zawał, czy nie. Potem przyszło otrzeźwienie. Nie, był na to jeszcze za młody. Rozluźnił więc uchwyt na komórce. Upadła, jakby w zwolnionym tempie na łóżko Taehyunga. Hobi usiadł zaraz przy niej i zaczął wgapiać się w ścianę pokoju akademika, i liczyć powoli pierwiastki na tablicy Mendelejewa, którą Namjoon zawiesił tam pierwszego dnia na uczelni. Nie odzywał się potem do Taehyunga przez tydzień, ale młodszy chłopak nawet tego nie zauważył. Taki miał po prostu charakter. Niby był z nimi w paczce i chociaż kiedy coś się działo, brał w tym udział, często nawet będąc prowodyrem jakiś akcji, ale mimo to zawsze był jakoś na uboczu i Hoseokowi wydawało się, że niespecjalnie interesuje go to, co się dzieje wokół.

Hobi chciał porozmawiać z nim o swoim znalezisku na telefonie, pogadać, wyjaśnić sytuację, ale w pewnym momencie poddał się. To była sprawa pomiędzy nimi. Pomiędzy Taehyungiem i Jungkookiem i nie powinien się w to wtrącać. Jeśli będą chcieli mu powiedzieć o tym, co ich łączy, to powiedzą. Hoseok postanowił więc czekać. Był dobry w takim załatwianiu rzeczy. Prędzej czy później coś z tego wychodziło. Nie był jednak pewien, czy taka strategia zda egzamin jeśli chodzi o Yoongiego.

✔Midnight Sun | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz