Epilog

1.3K 218 199
                                    

a/n: jeśli komuś podobało się zakończenie w 14 rozdziale, to może darować sobie epilog :)

Pierwsze, co usłyszał Jimin to gwar splątanych ze sobą dźwięków, wśród których potrafił rozróżnić odgłos kroków i głosy, ale wszystkie brzmiały jakoś obco i daleko. W końcu odważył się otworzyć oczy, chociaż z pochyloną głową był w stanie zobaczyć tylko swoje buty, które wyglądały podejrzanie czysto.

- PARK JIMIN!!!! - głos, brzmiący zupełnie jak Jin, rozniósł się echem po pomieszczeniu, sprawiając, że Jimin zaczął się trząść. Podniósł głowę, osłaniając oczy od zbyt ostrego światła. Znał to miejsce, wyglądało jak dworzec, z którego wyruszyli na północ.

- Zabiję cię! - krzyknął ktoś, kto brzmi podejrzanie jak Yoongi. Jimin wziął kilka głębokich wdechów, zbyt oszołomiony tym wszystkim, co działo się wokół niego. Naprawdę, chciał to wszystko w jakiś sposób zrozumieć, ale nie potrafił. Może nawet udałoby mu się udawać, że wszystko jest w porządku. Chociaż przez moment. Nawet jeśli to wszystko gra jego wyobraźni i za chwilę znowu będzie sam w otulonych mgłą górach.

- No chodź, łajzo - Taehyung pociągnął go za rękę, zmuszając do poruszenia i chłopak był mu za to bardzo wdzięczny, bo sam chyba nie byłby w stanie tego zrobić. Chciał mu powiedzieć, jak bardzo go kocha i jak za nim tęsknił i że jest jego najlepszym przyjacielem, ale tylko mocniej ścisnął jego rękę, bo wiedział, że nie może teraz polegać na swoim głosie.

- No w... Taehyung, co ty mu zrobiłeś?! - dopiero slysząc trochę wkurzony a trochę przestraszony głos Jina, Jimin zdał sobie sprawę, że płacze, trzęsie się i że co gorsza w ogóle nie jest w stanie nad tym zapanować. Napięcie, które w ciągu ostatnich kilku dni się w nim gromadziło, w końcu dało o sobie znać.

- Nic... nic mu nie zrobiłem - Taehyung odwrócił się szybko. - Jiminnie, no już, nie płacz, wszystko jest ok. Jin jest po prostu świrnięty - pogłaskał go po ramieniu. - To twoja wina, bo się na niego zacząłeś wydzierać! - wypomniał bratu, a w jego głosie dało się słyszeć cień tryumfu.

- Oj... ale przecież nie byłem zły - starszy chłopak podszedł trochę bliżej i chciał przytulić Jimina, ale ten się trochę cofnął. Wiedział, że to jego Jin, ale nie potrafił się powstrzymać. To było instynktowne i było mu z tego powodu bardzo przykro. - Przecież byśmy cię nie zostawili - dodał bezradnie.

- Tak jak nie zostawiliście mnie na lotnisku? - spytał zupełnie niewinnie Jungkook.

- To zupełnie co innego - zaprotestował od razu Hobi, który do tej pory rozmawiał o czyms cicho z Namjoonem i Yoongim. - Idź lepiej po plecaki do pociągu, tylko się pilnuj, ok? - powiedział trochę zmęczonym głosem, a Jimin przypomniał sobie, jak fatalnie Hoseok czuł się tamtego dnia. Chciał mu powiedzieć, że bardzo mu przykro, że tak się zachowuje, ale słowa zamieniły się w jakieś niezrozumiałe bulgotanie.

- No już, już. Wszystko jest w porządku - powiedział łagodnie starszy chłopak, sadzając go na jednej z walizek. - Niczym się nie przejmuj, Namjoon poszedł oddać bilety, pojedziemy dopiero wtedy, kiedy poczujesz się lepiej - powiedział do niego cicho, siadając obok. Jimin kiwnął tylko głową, już nawet nie próbował walczyć z płaczem. Był nim tak zmęczony, że nawet nie martwił go to, że chyba zwariował. Może być walnięty, o ile nie będzie musiał znowu zostawać sam. Mocniej przytulił się do Hobiego, wczepiając się w jego kurtkę i jeśli starszy chłopak miał przez to jakieś problemy z oddychaniem, to nie dał mu tego odczuć.

Zrobiło się ciszej, widocznie każdy poszedł coś załatwić, coś zmienić i to była tylko i wyłącznie jego wina.

- Jin nie jest na ciebie zły, w ogóle nie był, przecież go znasz - Jimin zawsze zastanawiał się, jak Hoseokowi, który zawsze był okropnie głośny i wybuchowy, udaje się uspokajać ludzi. To jakoś musiało działać, bo po pewnym czasie sam zauważył, że prawie przestał płakać. Mógł też normalnie oddychać, a ręce nie trzęsły mu się już tak bardzo, więc zaryzykował napicie się wody, którą ktoś mu w międzyczasie przyniósł. Nawet nie myślał o tym, żeby zrozumieć całą tą sytuację. Był wykończony i miał ochotę zasnąć, ale bał się, bo nie był pewien, gdzie się obudzi. W dodatku było mu tak bardzo głupio.

- Przepraszam, hyung - odważył się w końcu powiedzieć i chociaż jego głos był tak zachrypnięty, jakby nic nie mówił przez kilka dni, a w dodatku zniekształcony przez materiał bluzy Hobiego, wiedział, że starszy chłopak zrozumiał jego słowa, bo ścisnął go trochę mocniej. - Naprawdę... bardzo - znowu zachciało mu się płakać, kiedy przypomniał sobie, że Hoseok nigdy w końcu nie zszedł się z Yoongim i był taki smutny do samego końca, a przecież nie zasługiwał na to, żeby być nieszczęśliwym.

- Naprawdę jest ok. Chcesz... dołączyć do pozostałych? - Hobi zawahał się przez chwilę. Jimin nie był pewien, czy uda mu się zachować odzyskany dopiero co spokój, ale skinął głową. Już miał wstać, kiedy poczuł, że rękaw jego bluzy o coś się zaczepił. Powoli sięgnął do niego drugą ręką i pod materiałem bluzy wyczuł chropowatą powierzchnię dzwoneczka, który nadal mocno zawiązany zwisał z jego przegubu. Jimin wziął głęboki oddech, czując, że znowu jest na skraju paniki.

- Muszę... muszę tylko coś sprawdzić - powiedział szybko. - Nie zostawisz mnie? - spytał, a Hoseok spojrzał na niego zaskoczony.

- Będę tu cały czas - zapewnił go, jakby pytanie Jimina było najnormalniejsze na świecie. Młodszy chłopak otworzył walizkę, ale nie znalazł w niej kartek, podobnie jak w plecaku. I kiedy Jimin był bliski wyrzucenia wszystkich swoich rzeczy na środku dworca, przypomniał sobie, gdzie je ostatnio schował. Niepewnie sięgnął do kieszeni kurtki i wyczuł śliską, papierową powierzchnię widokówek. Wyjął je wolno i rozłożył na ziemi. Na chwile zamknął oczy.

Sznurek od dzwoneczka nadal wrzynał mu się w skórę na przegubie. Widoki na wszystkich siedmiu kartkach wyglądały równie posępnie jak wcześniej, ale nie było na nich żadnych osób. Były puste. Jakby wszystkie rzeczy wróciły na swoje miejsce.

Koniec :)

a/n: tym razem to już naprawdę koniec :) i chciałabym napisać mnóstwo rzeczy, ale nie bardzo potrafię wyrażać swoje własne myśli czy emocje, więc nie wiem, czy mi się uda.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dotrwali ze mną do końca tego opowiadania. Naprawdę. Wiem, że w tym ff nie ma tematów, których zwykle szukamy w fikach - miłość, seks, związki, gejodramy, rozstania, powroty, etc. (serio, przecież zawsze o to chodzi :D, też czytam FF).  

nie ma tego wszystkiego i wiem, że to może przeszkadzać, ale Midnight Sun jest właśnie takie, jakie miało być. Chociaż jest tam więcej mnie niż bym tego chciała. dlatego dziękuję, że byliście ze mną od początku do końca.

a jeśli ktoś będzie miał okazje być w okolicach Tromso, to polecam jezioro Blavatnet (to jakieś 2h jazdy na wschód, drogi przyzwoite, miejsca na namiot sporo). obiecuję, że nie ma tam nic nawiedzonego  :)

✔Midnight Sun | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz