5

1.5K 198 195
                                    

Nie obudził go wiatr, ani dźwięk kropli deszczu stukających o parapet tylko charakterystyczny tupot nóg Namjoona kiedy był w kłopotach. Jimin też to zauważył. Kiedyś nawet o tym rozmawiali. Kiedy Namjoon coś rozwalił albo miał jakiś problem, zaczynał biegać w charakterystyczny sposób. Jinowi zawsze kojarzyło się to z pingwinami wskakującymi do wody. Tap, tap, tap i po tym następowało zazwyczaj wielkie bum w rodzaju "Rozwaliłem komputer w pracowni" albo "Telewizor sam na mnie spadł, słowo daję", często też wielkie bum Namjoona nie było wyrażane słowami ale jakąś czynnością. Rozwaleniem jeszcze jednego komputera, telewizora albo tak jak właśnie to się działo. Wymiotowaniem. Jin jęknął i usiadł na posłaniu. Nie pamiętał do końca, jak tu się znalazł, ale nie było to teraz takie ważne.

- Żyjesz? - krzyknął, nawet nie otwierając oczu. Wciąż jeszcze przysypiał. - Joon! - krzyknął jeszcze raz, ale młodszy chłopak wciąż milczał. Jin westchnął i zwlókł się z posłania. O dziwo, był w swoim łóżku, ubrany w swoją własną piżamę, co go chyba zdziwiło najbardziej. Pociągnął na próbę róg różowej koszulki. Zdecydowanie była jego. Wszystkie dziury były w tych samych miejscach. Otworzył drzwi do swojego pokoju i wyjrzał na zewnątrz. - Joon! - ryknął. To na pewno obudziło innych mieszkańców domu. Chłopak przeciągnął się i zaczął schodzić po schodach na dół. Czuł się dobrze, wręcz wspaniale po wczorajszym wieczorze. Tak naprawdę to ile by nie wypił to i tak nigdy nie miał kaca. Kiedy zdąży dojść do ostatniego schodka, zauważył go.

Namjoon siedział przed drzwiami wejściowymi z koszem na śmieci w dłoniach. - O nie...- jęknął głośno chłopak. - Nie, nie, nie...- powtarzał dalej, podchodząc wolno do Namjoona, który znów zaczął wymiotować. Jin dał krok w tył.

- Ty go ogarniasz - powiedział Yoongi, wychylając się z salonu. Wciąż miał na sobie wczorajsze ubranie. Jedną rękę włożył do kieszeni spodni, a drugą, w której trzymał lizaka, machnął w kierunki Namjoona.

- To twój najlepszy przyjaciel - zauważył Jin.

- A twój współlokator w akademiku i też się przyjaźnicie. Nawet mi nie sprzedawaj tego spojrzenia Jin - Yoongi ostrzegł chłopaka. - Poza tym to był twój pomysł, żeby pić tyle. Sam zaproponowałeś otworzenie tej butelki whiskey.

- Ale...- zaczął protestować chłopak, bo nie do końca kojarzył otwierania whiskey.

- Sorry, radź sobie sam - Yoongi minął go na schodach i zaczął wchodzić w ich górę. - Naaaraaa...obudź mnie, jak łazienka będzie wolna.

- Yoongi, ej no ale... weź - jęknął Jin, który na razie nie był w stanie znaleźć bardziej zaawansowanego argumentu. Yoongi zatrzymał się na chwilę i odwrócił powoli, co wzbudziło w Jinie nową nadzieję. - Jin - zaczął Yoongi.

- Chyba jesteś brudny koło oka - powiedział pomocnie Jin, bo skoro Yoongi już zdecydował się mu pomóc, to przynajmniej będzie miły.

- Obudź mnie, kiedy łazienka będzie wolna - powtórzył Yoongi bardzo powoli. Jin poczuł się trochę zdradzony. Niechętnie odwrócił się w stronę kupy nieszczęścia, jaką był właśnie Namjoon.

- Skończyłeś? - spytał ostrożnie, schodząc na sam dół. Namjoon niepewnie pokiwał głową. Miał wielką ochotę zrobić chłopakowi wykład, ale postanowił z tym poczekać, bo może Joonie pamiętał więcej rzeczy z wczorajszej nocy, takich na przykład, z których Jin nie byłby szczególnie dumny. - Czy... zdążyłeś dotrzeć do kosza na śmieci? - Namjoon znów kiwnął głową. To już była całkiem dobra wiadomość. - Dobrze, to ja go wezmę, a ty...

- Czy hyung już skończył rzygać?! - usłyszał z góry pytanie Jimina.

- Tak powiedział!- odkrzyknął mu Jin, odbierając Namjoonowi kosz. - Idź do łazienki, okej? - powiedział ciszej do Joona, który wciąż siedział na ziemi.- Pamiętasz, gdzie jest? - spytał, ale młodszy chłopak nie odzywał się. Jin westchnął. - Chodź... zaprowadzę cię. Ogarnij się sam i zaraz przyniosę ci ubranie, dobra? - złapał chłopaka pod pachy i pociągnął do góry.

✔Midnight Sun | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz