11

964 192 110
                                    

Szukali ich wszędzie. Jednak tak jak wcześniej Yoongi, Jungkook i Taehyung rozpłynęli się w powietrzu. Nigdzie nie było żadnych śladów walki, jakichkolwiek śladów tak naprawdę. Jakby nigdy nie istnieli.

Hobi leżał zwinięty w kulkę przed kominkiem z plecakiem Taehyunga pod głową. Bawił się jego komórką, włączając i wyłączając jej ekran. Zdjęcie całej ich siódemki pojawiało się i znikało co chwila.

- Hyung...- Jimin usiadł na podłodze obok i położył rękę na ramieniu Hoseoka. Chłopak wypuścił tylko powietrze z płuc, ale nawet się nie ruszył. - Masz, Jinnie zrobił ci herbaty.

- Nie chcę żadnej herbaty - wychrypiał Hobi. 

- Musisz coś..

- Mówię, że nic nie chcę - powtórzył chłopak w miarę spokojnym głosem. Jimin odsunął się od niego i wrócił potulnie do kuchni, gdzie czekali już na niego Jin i Namjoon.

- No i jak? - zapytał od razu Namjoon, wstając na chwilę ze swojego miejsca przy stole. Jimin wzruszył ramionami.

- Leży, jest spokojny - powiedział cicho i usiadł obok niego. Jin westchnął cicho i położył głowę na złożone jak do modlitwy dłonie. Podobnie jak Hoseok, on też nie wyglądał najlepiej. Miał tak samo podkrążone i przekrwione oczy, a całe ręce i szyja, podobnie jak u młodszego chłopaka, była czerwona. Jimin wiedział, że zawsze tak się działo, kiedy się denerwowali. Nic dziwnego, w końcu zaginęli ich młodsi bracia. Jin jednak, w przeciwieństwie do Hoseoka, po powrocie z poszukiwań nie zaczął rzucać czym popadnie w swoim pokoju i wydzierać się w poduszkę przez godzinę.

- To dobrze - Namjoon kiwnął lekko głową. Cały czas stukał nogą o posadzkę, bębniąc przy tym palcami. Jimin położył mu rękę na kolanie.

- Hyung...- Namjoon pokręcił głową - Co tu się dzieje?

- Nie wiem...nie mam pojęcia. Jeśli to jakiś dowcip to naprawdę nieźle go wykombinowali.

- Taehyung nigdy by czegoś takiego nie zrobił - zaprotestował od razu Jin. - Przecież dobrze o tym wiesz. On się sam boi iść do łazienki, jak się w nocy obudzi i zawsze kogoś bierze ze sobą - pokręcił głową. - To nie w jego stylu.

- Myślisz, że nie żyj...

- Nic nie myślę - przerwał mu ostro Jin.

- Nie kłóćcie się teraz - powiedział cicho Jimin.

- Wcale się nie kłócimy - starszy chłopak zaprotestował szybko i wstał z miejsca. Podszedł do okna w kuchni i odsłonił firankę. Mgła wciąż była gęsta i nie widać było nic dalej niż za poręczą tarasu.

- Nie mogli daleko odejść - Namjoon zaczął znów mówić przyciszonym głosem. - Kiedy mgła trochę się rozejdzie, spróbujemy znowu poszukać. Gdzieś muszą być jakieś ślady.

- Harcerz się znalazł - Jin mruknął pod nosem, wciąż wyglądając za okno. - Namjoon, ty nawet ogniska nie potrafisz rozpalić. Jak chcesz ich wytropić za pomocą - zrobił nawias rękoma w powietrzu - śladów. Serio...- pokręcił głową.

- Po prostu to musi mieć jakieś racjonalne wytłumaczenie, OK? Ludzie nie wychodzą po prostu z domu i nie rozpływają się we mgle - zaczął tłumaczyć Namjoon. - Nawet jeśli stało się coś str...

- Nawet tego nie kończ - syknął Jin, a Jimin przez bardzo krótka chwilę pomyślał o tym, że żałuje, że nie poszedł wtedy razem z chłopakami.

- Muszą być gdzieś fizycznie, OK? Tylko o to mi chodziło - Jin zrobił taką minę, że Jimin nie był pewny, czy zacznie zaraz krzyczeć czy płakać. Był pewien tylko tego, że nie wytrzyma kolejnego ataku histerii dzisiejszej nocy. To wszystko było zbyt dziwne i działo się za szybko, żeby mógł to sobie przyswoić i podejść do tego emocjonalnie. Spojrzał na Namjoona, który miotał się przy wymyślaniu kolejnych możliwych hipotez, a wszystkie z nich wydawały się równie nieprawdopodobne. Przynajmniej się starał.

✔Midnight Sun | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz