*Mark*
– Kochanie, musimy porozmawiać – wymamrotała dziewczyna, próbując uciszyć koleżanki.
– O czym, Skarbie? – westchnąłem znudzony. Bawiłem się ołówkiem, siedząc przy burku z zamiarem pouczenia się. Uniemożliwiało mi to ciągłe zmęczenie. Naprawdę nie miałem pojęcia, skąd ono się brało. Przecież jedyne co dzisiaj robiłem, to siedzenie w łóżku i czytanie książki.
– To ważne. Spotkajmy się. Jestem w drodze do ciebie – powiedziała, a ja jak rażony piorunem zerwałem się na równe nogi.
– Teraz?! – prawie wykrzyczałem, chodząc po pokoju.
– Tak, mam tylko godzinę, bo później idę z dziewczynami na zakupy. – Rozłączyłem się.
Zajęta kobieta. Natychmiast skierowałem się do swojej obszernej garderoby. Była niedziela rano, kto by chodził ubrany o tej porze. Myślałem intensywnie, czym zastąpić moją zieloną piżamę. Szybko zarzuciłem na siebie czarne rurki i beżową, troszeczkę za dużą bluzę. Pobiegłem do łazienki, stwierdzając, że podkreślę lekko oczy, tak jak lubi Yoona. Ledwo zdążyłem wrócić do pokoju, a już usłyszałem stukanie w drzwi.
– Proszę – odparłem. Do pomieszczenia wpadła niska dziewczyna. Miała na sobie różowo białą sukienkę. A może to bluzka i spódniczka? Mniej ważne. Jej brązowe włosy zakręcone były w loki. Podeszła do mnie, pchając mi się w ramiona. Parsknąłem cicho, przytulając ją.
– Stęskniłem się – wyszeptałem w jej włosy. Kiedy już się od siebie odkleiliśmy, pocałowała mój policzek i pociągnęła w stronę łóżka. Opadłem na nie, a Yoona usiadła obok mnie, uśmiechają się delikatnie.
– Kocham cię – powiedziała nagle. Zdziwiłem się trochę.
– Coś się stało? – Jej mina trochę się zmieniła. Wyrażała niepewność. Przełknąłem ciężko ślinę. Chyba nie chciała ze mną zerwać? Chociaż, skoro nie mogła powiedzieć tego przez telefon...
- Nie. To znaczy tak. Mark – wyszeptała cicho, patrząc mi w oczy. Wzięła głęboki wdech. - Nie ważne co się stanie, będziemy razem. Obiecaj mi to. Pamiętaj, że nawet jeśli będziesz wiedział, kto jest dla ciebie przeznaczoną osobą, nie musisz z nią być. Wiele ludzi żyje po prostu w przyjaźni z drugimi połówkami.
Niepewnie pokiwałem głową. Zastanawiałem się, o co chodziło dziewczynie. Nie widzieliśmy się tyle czasu, a ona nagle przychodzi do mnie i mówi takie rzeczy. Oblał mnie zimny pot. Czyżby jej przeznaczenie się ujawniło? I nie byłem to ja?
– Ale wtedy te osoby nie są szczęśliwe – wymruczałem, jakby sam do siebie, zatapiając się w myślach. - Yoona, czy ty już wiesz?
– Jeszcze nie, głuptasie. Od razu bym ci powiedziała. – Pogłaskała mnie po głowie. Czasami miałem wrażenie, że bardziej się przyjaźnimy, niż jesteśmy w związku. Mimo to odetchnąłem z ulgą.
– Nie strasz mnie tak – wydusiłem i położyłem się na materacu.
– Ale... Zaczynam coś czuć, Mark. Tę więź – wyszeptała, przymykając oczy i opuszczając głowę. Poniosłem się jak poparzony, łapiąc ją za ramiona i patrząc w skupieniu na jej twarz.
– Mówisz poważenie? – zapytałem, czując, jak ekscytacja rozchodzi się po moim ciele.
- Tak... Ostatnio bez powodu wpadam w gniew albo się smucę. I nie, nie mam okresu – dodała, uprzedzając moje pytanie. Zaśmiałem się delikatnie. - To nie moje uczucia. Wiem to. Przez połączenie możesz wziąć na swoje barki połowę lub czasami większość czyjegoś bólu. Albo ta osoba dzieli się swoim szczęściem. Jestem w stanie rozróżnić moje uczucia, od czyiś.
CZYTASZ
I'm yours || Markson
FanfictionJackson Wang. Kiedy w samym środku, wydawałoby się, że całkiem spokojnej nocy obudził mnie piekący ból, właśnie to tak dobrze znane mi imię i nazwisko dostrzegłem wypalone na własnym nadgarstku. Z trudem, ciężko przełknąłem ślinę, nie dowierzając...