Niall
Zanim się obejrzałem minął kolejny tydzień i właśnie zbierałem się na weekend do babci. Obiecałem jej, że wpadnę już jakiś czas temu, a rodziców po raz kolejny nie było w domu, więc nic mnie tam nie trzymało. Poza tym wizja ciepłego obiadu z deserem była więcej niż kusząca. Zabrałem portfel, telefon, klucze i wyszedłem z domu. Przejście na przystanek zajęło mi 10 minut i już po chwili siedziałem w autobusie. Babcia mieszkała godzinę drogi stąd, w sąsiednim miasteczku, więc stosunkowo niedaleko, ale rodzice już dawno przestali ją odwiedzać. O dziwo tata jeszcze sporadycznie do niej wpadał, mimo że to jego teściowa. Wszyscy wiedzą jaki stereotyp krąży po świecie, ale babcia to równa kobieta, więc nie dziwię się, że od zawsze dobrze dogadywali się z moim ojcem. Poza tym fakt, że sam nie utrzymywał kontaktu z własnymi rodzicami już od młodości, pchał go w matczyne objęcia babci. Z kolei mama zawsze miała lepszy kontakt z dziadkiem, który cenił sobie dyscyplinę. To on zaszczepił w niej miłość do sportu i nauczył twardo stąpać po ziemii. Odkąd pamiętam, nigdy nie miała problemu z podejmowaniem stanowczych decyzji. Babcia zawsze marzyła o wychowaniu swoich córek na wrażliwe, ale pewne siebie kobiety, jednak widocznie mamę jej ciepło i troska odrzucały. Na szczęście moja ciotka wyrosła na słoneczko rodziny, więc seniorka rodu nie poniosła całkowitej klęski. Po śmierci dziadka mama nie potrafiła poradzić sobie z sytuacją i odwiedzała babcię tylko z grzeczności, a teraz ich kontakt jest wręcz zerowy. Jak widać to prawda, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach.
Podróż minęła mi bardzo szybko i już po chwili stałem przed drzwiami najcudowniejszego domu na świecie. Zapukałem i nie minęła ani minuta, a otworzyła mi moja kochana babunia owinięta w odrobinę za duży fartuszek.
- Oh dziecko, a co ty tu robisz? - Zapytała z konsternacją. No pięknie mnie wita, nie ma co.
- Przyjechałem cię odwiedzić, ale jak widać niespodzianka niezbyt się udała. - Wykrzywiłem usta w dziwnym uśmiechu.
- Ah, przestań. Naprawdę cieszę się, że tu jesteś, poprostu nie spodziewałam się. A teraz nie stój tak tylko wchodź do środka. - Wyciągnęła ręce w moją stronę i prawie siłą wciągnęła do domu.
- Swoją drogą, przeszkodziłem ci w czymś? - Zapytałem ściągając buty.
- A skąd, wręcz przeciwnie, przydadzą się kolejne ręce do roboty. - Podniosłem brwi, na co odrobinę się obrurzyła.
- No co kochany, desery to byś chciał jeść, ale do pomocy się nie garniesz. - Pokręciła tylko głową i popchnęła mnie w kierunku kuchni. Kiedy wszedłem, zobaczyłem, że wszystko jest już przygotowane, a wręcz praca wrze. Babcia podała mi fartuch i zabraliśmy się za robienie dziesięciu tysięcy różnych ciastek. Gdy wszystko trafiło do piekarnika, usiedliśmy w salonie przy herbacie. Babunia tradycyjnie rozpoczęła wywiad środowiskowy i już po chwili zasypała mnie pytaniami. Ktoś mógłby pomyśleć, że jest wścibska, ale nie, ona poprostu chciała być na bieżąco. Kochałem w niej to, że potrafiła uszanować prywatność i nigdy nie drążyła niewygodnych tematów, być może dlatego właśnie ona była powiernikiem moich sekretów.
- Opowiadaj co tam u ciebie słychać. Jak sobie radzisz na studiach? - Zapytała upijając łyk herbaty.
- Jak na razie spokojnie, chociaż już dostaliśmy pierwszy projekt do zrobienia. I to jeszcze w parach. - Zawiesiłem na moment, a babcia nie powstrzymała się od komentarza.
- Żartujesz! Chyba siłą cię do tego zmusili! Przecież dobrze wiemy, jak nie lubisz kiedy ktoś wtrąca ci się do pracy, a poza tym jesteś tak cholernie uparty. Nie zabij tego człowieka w afekcie, bo nie zmierzam odwiedzać cię w więzieniu.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - Popatrzyłem na nią z ukosa, krzyżując ręce.
- No już dobrze, słodziutki. Powiedz mi lepiej o czym jest ten projekty i kto jest twoim szczęśliwym partnerem. - Rozsiadła się wygodnie w fotelu patrząc na mnie wyczekująco.
- Turystyka. Będziemy jeździć do różnych miast i szukać ciekawych miejsc, o których ludzie zapomnieli albo nie chcą pamiętać. A tym szczęśliwcem jest Zayn, kolega z grupy, z którym poznaliśmy się w dosyć dziwnych okolicznościach, ale to długa historia. - Nie zamierzałem rozwodzić się nad naszym pierwszym spotkaniem, a wiedziałem, że babcia nie będzie wypytywać.
- Zayn, hm ładne imię, a jak jego właściciel? Przystojniak z niego czy nie? - Jęknąłem sfrustrowany, no to się zaczyna.
- Babciu, daj spokój. To, że jestem gejem nie znaczy, że polecę na każdego kolesia, który stanie na mojej drodze. - Odpowiedziałem z pełnym oburzeniem.
- Oj, przestań się tak obruszać. Powiedz tylko tyle i skończymy temat. - Chyba jednak zmieniam zdanie, babcia jest strasznie ciekawska.
- Uhh, tak, jest przystojny, nawet bardzo. - Westchnąłem zirytowany.
- To na co jeszcze czekasz? Bierz się za niego! - Odparła podekscytowana.
- Chyba nie wiesz co znaczy mieć szacunek do samego siebie. - Warknąłem.
- Daj spokój, masz 20 lat, a zachowujesz się jak średniowieczna panienka. Jeśli ten chłopak wytrzymał z twoimi humorkami przez tyle czasu to znak, że trzeba mu się lepiej przyjrzeć. - Wywróciłem tylko oczami.
- A teraz wstawaj i nakrywaj do obiadu, a ja wszystko przygotuję. - Wstała z kanapy i ruszyła w kierunku kuchni. Wyciągnąłem sztućce i obrus z komody stojącej w rogu pokoju i już miałem zabrać się za rozkładanie wszystkiego na stole, ale przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Odebrałem po chwili.
- Cześć, Zayn. Co tam słychać?
- Nie mów, że zapomniałeś..
- O czym? - Powiedzieć, że byłem zdezorientowany to wielkie niedomówienie.
- Nie wierzę..
- O czym do cholery zapomniałem, Zayn?! - Teraz zaczynałem się wkurzać, dzwoni do mnie i robi wyrzuty o niewiadomo co.
- Dzisiaj jest wykład i spotkanie z tym gościem, o którym mówił nam profesor. Jedyna taka okazja, a może przydać się do naszego projektu. Przecież umawialiśmy się, że tam pójdziemy.
- O fuck, na śmierć zapomniałem. Nie dam rady, naprawdę bardzo bym chciał, ale jestem poza miastem u babci i nie bardzo mam jak się dostać z powrotem. - Powiedziałem skruszony, nie wiem jakim cudem zapomniałem o tym wykładzie.
- Podaj dokładny adres to przyjadę po ciebie, spotkanie jest o 18, więc wyrobimy się bez problemu. - Odparł po chwili.
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu, na pewno masz lepsze rzeczy do roboty..
- Uwierz, że nie, poza tym co jest ważniejsze w tym momencie od projektu? Wyślij adres SMS-em i przyjadę jak najszybciej. Na razie. - Rozłączył się, a po chwili usłyszałem przy uchu głośne "Kto to był" i prawie dostałem zawału, babcia jak ninja pojawiła się z nikąd.
- To właśnie ten kolega, o którym ci opowiadałem. Okazało się, że zapomniałem o jednym spotkaniu w sprawie naszej pracy i niestety muszę się tam stawić. Za godzinę po mnie przyjedzie. Mam nadzieję, że się nie obrazisz. - Popatrzyłem na nią z nadzieją.
- Daj spokój, oczywiście, że nie. Poza tym wreszcie będę miała okazję poznać kogoś z twoich znajomych. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zabraliśmy się do jedzenia.Po godzinie usłyszałem pukanie do drzwi, więc zabrałem wszystkie swoje rzeczy i skierowałem się do wyjścia. Babcia poszła w moje ślady, więc już po chwili stała w progu z kartonem wypełnionym ciastkami i witała się z Zaynem. Wcale nie zdziwiło mnie to, że złapali dobry kontakt, babcia zawsze była bardzo otwartą osobą. Po chwili pożegnaliśmy się z nią i skierowaliśmy w stronę samochodu. Babcia nie powstrzymała się i na dowidzenia konspiracjynie rzuciła "Bierz się za niego" i puściła mi oczko. Eh, pewne rzeczy nigdy się nie zmienią.
CZYTASZ
Don't let me fall (ziall)
FanfictionObaj wiele w życiu przeszli. Jednemu z nich udało się uporać z problemami, drugi wciąż zmaga się z sidłami przeszłości. Czy powstała nić porozumienia stanie się niezniszczalna, czy przerwie ją nieustający ból i strach przed tym co nieznane? Przypadk...