Rozdział 4

14 3 0
                                    

  Lekcje upłynęły dość szybko i Kate chciała jak najszybciej wrócić do domu. Po drodze postanowiła pójść do sklepu po popcorn, aby w domu razem z gośćmi mogli zobaczyć jakiś film. Zapłaciła i wyszła. W wejściu wpadła na kogoś i prawie się przewróciła, ale poczuła silne ręce na swoich ramionach. Podniosłą się i popatrzyła kto to był. O nie! Nie, nie, nie. To ten który dzisiaj rozmawiał ze Michaelem.

-Nic ci się nie stało?- zapytał tajemniczy chłopak. Nadal miał okulary, więc mogła patrzeć albo na nie albo na jego krwiste usta. Nie miał już zarostu co znaczyło, że albo go zgolił albo się jej przewidziało.

-Wszystko w porządku- tylko jestem wielką niezdarą, która nie wie jak się chodzi i że nie powinna bujać w obłokach, dodała w myślach po czym zachichotała- Naprawdę nic mi nie jest- dodała gdy zobaczyła jego minę.

-W każdym razie przepraszam, że na siebie wpadłem.- Zdjął okulary i zobaczyła jego ciemne oczy. Były naprawdę ciemne. Czerń. Tak to była naprawdę ciemna czerń.- Nie patrzyłem gdzie idę.-uśmiechną się przepraszająco.- Łady zapach, co to za kwiat?- kwiat? o co mu chodzi, pomyślała. Nie mam żadnych kwiatów- Te perfumy. - dodał gdy widział jej zakłopotanie. Wyczuł moje perfumy? Po tylu godzinach jeszcze je czuć? Myślała.

-Rodzice mi je dali, są z werbeną. Mówią, żebym się nimi psikała. Są niby dobre na cerę.- powtórzyła to co zawsze rodzice jej mówią kiedy pyta się ich czemu akurat werbena. Szukała nawet czegoś na ten temat w internecie, ale nic nie znalazła.

-Werbena...- zamyślił się.- Pasuje do ciebie ten zapach- uniósł jeden kącik ust. Chciał chyba przez ten gest pokazać jej, że mówi prawdę.-Nie przepadam za werbeną, ale na tobie ładnie pachnie.- Powiedział jej to jakby miało ją to chronić.

-Dziękuje- zarumieniła się po tych komplementach. Popatrzyła w jego oczy - Jestem Kate.- Po chwili zorientowała się, że mu się przedstawiła.

-Jestem Jackob- podał jej rękę i się ukłonił. Jaki gentleman, zachichotała podając mu swoją rękę.

-Muszę już iść-powiedziała, na co Jackob kiwną głową a Kate odwróciła się na pięcie. Coś ją zatrzymało, ktoś trzymał ją za rękę. Był to Jackob. Przyciągną ją do siebie i szepną jej do ucha- Zapomniałaś o czymś- podając jej popcorn, który musiała opuścić przy upadku. Po czym znowu szepną- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.- Odwrócił się i odszedł. Kate stała tak jeszcze przez chwilę. Serce waliło jej młotem. Gdy odzyskała kontrole nad swoim ciałem ruszyła do domu.

Otwierając drzwi frontowe słyszała głosy i śmiechy . Pewnie już przyjechali, pomyślała Kate. W kuchni siedzieli Alaric, Damon, Elena i prawdopodobnie Caroline, tak myślała bo tak opisywali ją jej rodzice.

-witaj kotku- powiedziała Caroline podchodząc do dziewczyny.- Boże jesteś taka podobna do swoich rodziców. Te włosy, takie kasztanowe jak twojej mamy, gdy była młoda. A te oczy, jak od Damona- mówiąc o oczach zerknęła z ukosa na Damona i zachichotała.-Twarzyczkę tez masz po mamie i...

-Dobra, dobra- przerwał jej Alaric- zaraz zamęczysz dziewczynę na śmierć- Caroline popatrzyła na niego wzrokiem, który oznaczał "nie przerywa się damie", a później się śmiali. Poszli do kuchni i rozmawiali o wielu rzeczach.

     Drogi Pamiętniku!

      Jestem strasznie zmęczona. Poznałam dzisiaj Caroline i całkiem całkiem z niej dziewczyna. Jest bardzo miła. Padam z nóg. Po powrocie do domu gadaliśmy, graliśmy w różne gry i oglądaliśmy filmy. Widać było, że chcą coś powiedzieć, podzielić się czymś, ale nie chcieli tego mówić przy mnie. Jestem taka padnięta, że niewyraźnie pisze. Lepiej pójdę już spać i...

Nie dokończyła, zasneła jak małe dziecko. Wyglądała przy tym tak słodko.




tvd co się działo dalejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz