Skończyła się próba. Jest 17:48 za dwie minuty mam autobus. Już nie zdążę, nawet nie chcę próbować. Jako, że jest niedziela, autobusy jeżdżą co godzinę.
- Zajebiście. - mruknąłem pod nosem. Wszyscy już wyszli, więc siedziałem sam w szatni na drugim piętrze budynku.
Zachciało mi się pić. Jakieś dwie przecznice stąd jest sklep, chyba tam pójdę. Zamknąłem torbę, zarzuciłem na ramiona kurtkę i powoli zacząłem schodzić po schodach. Po drodze minąłem naszego choreografa Armina. Skończył najlepsze studia taneczne w Ameryce. Jego choreografię są dość.. specyficzne. Dużo kontaktów z ziemią, partnerowania i dużych skoków.
- O Eren. - powiedział jak zwykle radosnym głosem. Jego blond włosy spięte były w wysokiego kucyka, a błękitne oczy blyszczały. - Nie wyszedłeś z resztą grupy?
- Nie. - odpowiedziałem obojętnie. Co jak co, ale jedyny kontakt między mną i innymi istnieje tylko w tańcu. Jestem typem samotnika, mam dwoje przyjaciół od serca i znajomych, nigdy nie miałem drugiej połówki. Tylko dla tego, że jestem gejem. Nie wszyscy to zaakceptowali. - Gdzieś się spieszyli, a nie chciałem ich spowalniać.
- Yhm. - odparł zmieszany. Obojętność innych zawsze wytrąca go z równowagi. Zawsze przebywał wśród ludzi raczej pogodnych. - Przypominam, że jutro o 15:40 próba. To narazie.
Kolejny raz się uśmiechnął i pognał w kierunku głównych drzwi. Pożegnał się z portierem, oddał mu klucz z naszej sali i wybiegł w stronę samochodu, którym jak mniemam podjechała jego żona Krista. Po chwili samochód już odjechał a ja zbliżałem się w kierunku wyjścia nadal powolnym krokiem.
- Ohayo Eren. - powiedział Marco, właściciel budynku, który teraz właśnie siedział na portierni. - Jesteś ostatni i zamykam.
- Naprawdę ostatni? - zapytałem zdziwiony. Spojrzałem na jego piegowatą twarz. Jak zawsze wyraz jego twarzy był zaintrygowany. Wyglądał jakby zawsze o czymś myślał. - Zawsze Mikasa wychodziła ostatnia. No nic, do zobaczenia jutro. - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Nabrałem powietrza w płuca. Była późna wiosna, koniec maja. 3 czerwca wystawiamy przedstawienie współczesne "Krzesany" (osobiście bardzo polecam, najlepsze w teatrze w Łodzi dop.aut). Premiera już za niedługo, a nasz zespół nie potrafi się jakoś zgrać. Wszyscy są rozkojarzeni i myślą tylko o jednym - wystopić w teledysku zespołu Riv. Wszyscy się tym tak podniecają, najbardziej dziewczyny, a ja nawet nie wiem co to za zespół. Nie chcę mi się sprawdzać, bo do domu zawsze wracam zmęczony.17:58. Jeszcze chwila i będę w sklepie. Nie wiem czemu tak szybko chodzę. Przecież mam tak dużo czasu. Myśląc o tym trochę zwolniłem, i zacząłem podziwiać idealnie błękitne niebo, które przyozdabiało słońce. Żadnej chmury, tylko ptaki. Małe, duże, same, w grupach, w parach.
Stanąłem przed wejściem do sklepu. Automatyczne drzwi otworzyły się wyczuwając mój ruch. Pomału ruszyłem w stronę działu z napojami. Gdy byłem już prawie na miejscu, niższy ode mnie czarnowłosy mężczyzna skręcił.. centralnie we mnie. Odbił się i leciał już z zamiarem wylądowania na brudnej sklepowej podłodze. Złapałem go za ramię, olałem dreszcz który przeszedł przez moje ciało. Spojrzałem na twarz mężczyzny. Jego kobaltowe tęczówki przeszywały mnie na wylot.
- Nic ci nie jest? - zapytałem puszczając jego ramiona.
- Tch, nie. Dzięki za złapanie. - uśmiechnął się. Kurwa. Aż mi się ciepło zrobiło. Zauważyłem, że w rękach trzymał nic innego jak Arizone, którą ja też miałem zamiar kupić.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałem uśmiechem. Jego uśmiech się powiększył, a oczy zabłyszczały, dając niesamowity efekt.
EREN O CZYM TY MYŚLISZ, KRETYNIE
- To ja już pójdę. - dodałem, szybko oddalając się od mężczyzny. Zniknąłem za regałem i zacząłem uspokajać niespokojnie bijące serce. Odgarnąłem od siebie wszystkie brudne i niepotrzebne myśli i ruszyłem po cel mojej wyprawy.18:42. Siedzę już na przystanku. Za chwilę przyjedzie autobus, muszę kupić bilet. Podszedłem do automatu i wybrałem bilet. Mieszkam 30 min autobusem od centrum (jakby co Erenek jest teraz w samym centrum centrum :/).
Wsiadłem do autobusu i usiadłem na siedzeniu na przodzie. Zacząłem się zastanawiać co zjem jak przyjadę do domu, kiedy dosiadła się do mnie jakaś starsza pani. Duże jasnoszare oczy i włosy w tym samym kolorze. Ubrana w czarny sweter i czarną suknię do połowy łydki, miała zapłakane oczy i chusteczkę w dłoni.
- Czy coś się stało? - zapytałem.
- Oi. Młodzieńcze, jakież wielkie musisz mieć serce, że pytasz o to takiego człowieka jak ja. - wychlipała. - Straciłam wnuka. Lecz nie śmierć mi go zabrała, a zbyt duża sława, pieniądze mi go odebrały. Stracił rodziców już dawno temu, a ja przyrzekłam, że będę go strzec i pilnować.
- Próbowała pani z nim porozmawiać? Zapytać się dlaczego tak zrobił. - powiedziałem. Sam niedawno straciłem matkę, ojciec zaczął pić i kradnąc alkohol złapała go policja. Siedzi w pierdlu już od kilku lat, a dla mnie i tak nigdy nie był jak ojciec. Gdy mama zachorowała, przyrzekł, że będzie się mną opiekować. Tak się jednak nie stało. Wychowałem się u cioci, która mnie wraz z moją kuzynką zapisała do szkoły tanecznej.
- Nie.
- To niech pani spróbuje. - zasugerowałem i uśmiechnąłem się delikatnie, na co ona uniosła minimalnie kąciki ust. - Jak on ma na imię?
- Levi. - odpowiedziała krótko.
- Mogę się założyć, że Levi wszystko pani opowie, a teraz muszę panią przeprosić, ponieważ zaraz wysiadam. - powiedziałem. Staruszka wstała, aby zrobić mi miejsce, spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.
- Dziękuję za radę. - uśmiechnęła się. Mógłbym się założyć, że jej oczy wyglądały.. jak tego chłopaka ze sklepu?**********************************
Pipipiri
Mamy pierwszy rozdział.Erenek tutaj będzie trochę gburkiem, a Leviś takim BADBOJEM... ;__;
Mamy babunie Levia (nie wiem co mnie tak nagle wzięło na babunie) i będzie się nazywać.. Nie wiem jeszcze dajcie jakieś pomysły pls :/
Lubię placki
Nie sępie o gwiazdki
Buziaczki
Herbatkazrumem

CZYTASZ
Słynny || Ereri/Riren
Fiksi PenggemarEren Jeager to 20 letni chłopak. Skończył szkołę taneczną, tańczy w zespole. Dowiaduje się, że wraz ze swoimi przyjaciółmi zatańczy w teledysku piosenki Rivaille'a i jego zespołu. Wokalista jest bardzo wymagający, ale... Eren już coś o nim wie... **...