Rozdział 10

705 48 9
                                    



  Księżyc świecił mocno, dzięki niemu mógł zobaczyć korzenie drzew wystających, z piaskowej ścieżki.

Szedł spokojnie, aż doszedł do polany. Rozejrzał się, wyglądała bezpiecznie.
Spojrzał w górę, niebo było ubrane w ciemny granat, gwiazdy idealnie, się na nim komponowały.
Poczuł lekkie pieczenie, w środku wiedział, że jego moc chce wyjść, ale nie mógł do tego dopuścić na razie.
Ułożył złotowłosą na mchu i przykrył swoją kamizelką.
Usłyszał szum wody, jak by spadający wodospad, poszedł w kierunku dźwięku, oglądając się czy dziewczyna śpi.
Był dosłownie niedaleko od miejsca, ich odpoczynku. Jego oczom ukazały się skały, pokryte mchem i innymi roślinami, które lubią wilgoć, podniósł lekko głowę ku górze, i miał rację wodospad. Będzie mógł się umyć, zresztą nie tylko on, wycofał się lekko i poszedł w stronę dziewczyny.
Gdy dotarł, uśmiechnął się lekko, włosy opadające na bladą twarz jak tylko chcą, lekkie rumieńce, i lekko ruszające się pełne, malinowe usta.
Usiadł koło niej, wyciągnął swoją dłoń, na której pojawił się lekki płomień, aby ją ogrzać.
Różowo włosy, nie czół ani zimna, ani gorąca.
W tym momencie coś zaszeleściło w krzakach, czujne był gotowy do ataku, po paru sekundach okazał mu się szarak, czyli ich jutrzejsze jedzenie.
Jednym chwytem złapał i skręcił kark zającowi.
- Przepraszam- powiedział jedynie. Po czym zajął, się swoją robotą.
Obudziła ją jasność oraz szum wody, jej brązowe oczy powoli się otwierały.
Poczuła też zapach ogniska i dymu, przez co momentalnie, się zerwała.
Była zdziwiona, gdy zobaczyła różowo włosego, przy ognisku, a coś obracał trzysta sześćdziesiąt stopni na prowizorycznym rożnie. Z zamyśleń wyrwał ją, jego głos.
- O, obudziłaś się, jak się spało?- Zapytał z rozbawieniem, na twarzy.
- Całkiem znośnie, co straciło życie?
- Zając, a co?- chciało mu się śmiać z jej miny.
-Aha, no cóż, trudno. - Jej mina wskazywała grymas.
- Nie chcesz to nie, sam go zjem, odparł.- Wiedział, że na ludzkim jedzeniu długo nie pojedzie, jego moc osłabnie, jeśli nie zje paru dusz.
- Nie, będę wybrzydzać, ale mogłeś złowić ryby...- Powiedziała cichszym głosem.
Chłopak jedynie ciężko, westchnął, zdjął już zająca, po czym oderwał, mu nogę i podał dziewczynie.
Blada spojrzała na niego, z zapytaniem w oczach.
- Jeśli nie będziesz jadła, to opadniesz z sił, i wtedy jakaś choroba cię dopadnie...
Dziewczyna ledwo się zmusiła, rozmawiali o wszystkim i o niczym.
- Powinniśmy udać się do jakiegoś miasta — stwierdził.
- Masz, rację — stwierdziła, krótko, aż chłopaka zamurowało,  przyznała mu rację!
Po chwili złotowłosa wyjęła mapę, spojrzała na nią i po chwili odpowiedziała.
- Najbliższe miasto to Wintervilige.
- Zimowa wioska? Co tam jest, prócz zimy?- Zdziwił się mocno.
- Tam mieszka mój przyjaciel, mamy do niego dwa tygodnie na piechotę, ale jest najbliżej położony.- Wytłumaczyła zdziwionemu chłopakowi.
- Rozumiem.
Niezręczna cisza zapadła, między nimi....

                                                                            ***
(Niebo/Air)
   Spoglądał na nią, ze zdziwieniem. Nie mógł uwierzyć, w to, co usłyszał, jednocześnie był szczęśliwy, ale i zawiedziony, że jego najlepsza wojowniczka nic nie zrobiła w kierunku unicestwienia.

Usiadł na łóżku, nie było go trzy dni, a już dostał taką nowinę.
Rozejrzał się po sypialni.
Marmurowe ściany, dębowe biurko, razem z pięcioma biblioteczkami, zapełnionymi po brzegi.
Wielkie małżeńskie łoże, na którym była złota pościel, z najwyższej jakości jedwabiu, okna i ponad nimi karnisze, na których wisiały Kremowe zasłony, znów z najwyższej jakości materiału.
Podszedł do lustra, jego niebieskie oczy, zobaczyły mężczyznę, blondyna, z blizną pioruna, dobrze zbudowanego, którego ciało ozdabiał czarny tatuaż.
Spojrzał na nią, po czym wyszedł z pokoju.
Skierował się, do jasnego korytarza, którego ściany były ozdobione portretami rodzinnymi, jego przodków.
Podłogę przez cały czas ozdabiał czerwony dywan.
Wyszedł na taras widokowy, dla swoich poddanych, spojrzał w dół, później na żołnierza.
Kiwnął głową, aby zadął w złoty róg, tak jak rozkazał młody anioł, ubrany w zwyczajną zbroję, dmuchnął, dźwięk rozległ się po całym mieście.
Strażnicy bram, żołnierze, ludność oraz ona zwrócili się w kierunku, dźwięku.
Wszyscy, gdy go ujrzeli, zaczęli padać na jedno kolano, i kłaniać mu się.
Ptaki i inne zwierzęta zamilkły.
Spojrzał na dół, centrum zamarło.
- Słuchacie mnie, nadchodzi święta wojna, zagłada demonów...
Nikt się nie odzywał...
- Moi kochani, najgorszy plugawy demon, gdzieś znikł w świecie ludzi, ten kto go znajdzie i przyprowadzi do mnie żywego, zostanie nagrodzony.
Uśmiechnął się pod nosem i wszedł z powrotem do środka.
- Zaczynamy polowanie...
Zobaczył jej gniewną minę, zmartwił się trochę. 
Kobieta podeszła do niego, jej białe włosy, falowane włosy spadały w nieładzie, spoliczkowała go.
Poczuł ból, nie lubił gdy jego żona cierpiała.
- Wrzucasz ich w nicość. - Odpowiedziała, odwróciła się i zniknęła, zza ścianą.
                                                                         ***
( Piekło/Gehenna) 

     Leżeli razem, nadzy i przykryci. Ganiła siebie w myślach, za to, co zrobiła.
Uprawiali wieczorem dziki sex, nie powinni, nie to ich powinno być zajęciem.
Musieli wymyślić taktykę, wojną .
Zielone oczy patrzyły w sufit, a blond włosy opadały w nieładzie, na jej czoło.
Z myśli wyrwało, ją pukanie do drzwi.
Wyrwała się z uścisku Zerefa i założyła swoją białą falowaną sukienkę.
Otworzyła drzwi, jej oczom ukazał się, mały demon, był cały czarny w pręgi, był z gatunku ,,Callanix'', potrafiły się zmienać, w kogo tylko zechcą.
Zdyszany i zmęczony powiedział jedynie — Rozpoczęło się... - upadł w ręce blondynki.

______________________________________________________________________________
Uff następny rozdział napisany, kochani przepraszam za wszelkie błędy i mam nadzieję,że się spodoba :)





The fairy tail of light and darkness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz