~Rozdział 3~

1.6K 128 22
                                    

-Tak właściwie to gdzie idziemy? - powiedziałem podbiegając do chłopaka, który miał tak cholernie długie nogi, że trudno było za nim nadążyć.

Nagle zatrzymał się przez co wpadłem na jego plecy.

-W sumie to nie wiem. Jakieś sugestie? - no i tutaj mnie zaskoczył, bo prawda jest taka, że szliśmy już dobre 15 minut w, jak się okazało, nieznanym kierunku.

-Mam rozumieć, że idziemy niewiadomo gdzie? - byłem już trochę zdenerwowany całą sytuacją i poirytowany ciągłym cwaniackim uśmieszkiem na twarzy Evena.

-Yhym. Jakieś pomysły, gdzie możemy iść?

-Żartujesz sobie? Od piętnastu minut próbuje za tobą nadążyć, pieprzony wieżowcu, a ty mi jeszcze mówisz, że nie wiesz dokąd idziemy?! - wybuchnąłem złością, co zaskoczyło nawet mnie samego, bo z reguły nie byłem wybuchowym człowiekiem. Even w odpowiedzi uniósł wysoko brwi.

-Wow, ktoś tu pokazuje pazurki. - zaśmiał się, po czym powoli ale znacznie zmniejszył odległość między nami. - I muszę przyznać, że mi się to podoba.

Przełknąłem gulę tworząca się w moim gardle i odważyłem się spojrzeć na jego twarz. Przygryzał wargę spoglądając na moje usta. Od razu pomyślałem, że wygląda to kurewsko seksownie, mimo że z początku nie chciałem tego do siebie dopuścić, bo nie mogłem pojąć, że podoba mi się facet.

Pochylił się lekko i chyba chciał mnie pocałować, ale nie odsunąłem się. To on to zrobił. W ostatniej chwili zrezygnował.

-Co ty na to, żebyśmy poszli do mnie? To niedaleko. - odparł po chwili.

Umysł podpowiadał mi żeby się nie zgadzać, ale postanowiłem go nie słuchać.

-Chętnie.

*

-Ładne mieszkanie. - skompletowałem gdy trochę się rozejrzałem.

-Dzięki.- uśmiechnął się. - Chcesz piwo?

- Umm, tak.  - wziąłem niepewnie butelkę, bo prawda jest taka że powinienem ograniczać alkohol zważywszy na moją chorobę.

-Więc…-zacząłem.

-Więc?

-Opowiesz mi coś o sobie? - sam nie wierzyłem, że o to pytam.  

-A co chcesz wiedzieć?

-Nie wiem… Na przykład, czemu się śmiejesz zawsze gdy coś powiem? - w duchu przybiłem piątkę ze swoją głupotą.

-Bo jesteś taki nieśmiały, że to aż słodkie.

-Uważasz, że jestem słodki? - zmarszczyłem brwi.

-Yhym. I to bardzo. - znowu się wyszczeszył.

-Umm, dzięki… chyba… - poczułem jak ciepło zalewa moje policzki.

-Rumienisz się.

-Wcale, że nie… - próbowałem jakoś zakryć rumieńce, ale chłopak stanął naprzeciw mnie i złapał za ręce  uniemożliwiając mi to.

-Właśnie, że tak! Rumienisz się!

-Oh, zamknij się… - spuściłem wzrok zawstydzony i rozbawiony jednocześnie.

Chłopak złapał ręką mój podbródek i uniósł tak, abym na niego patrzył. Wyglądał jakby ledwo się powstrzymywał, przed pocałowaniem mnie. Nie chciałem mu na to pozwolić, bo mimo że w głębi duszy sam tego pragnąłem, to mój rozsądek mi to odradzał. Znałem go przecież tylko dzień!

Ale mimo to zamiast go odepchnąć, znowu pozostałem nieruchomo. Sam nie wiedziałem czemu… Coś kazało mi czekać w bezruchu na rozwój wydarzeń.

Czułem motylki w brzuchu i podekscytowanie mieszkające się ze strachem kiedy powoli zbliżał swoje usta do moich.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. W progu stanęła niewysoka dziewczyna o krótkich blond włosach.

-O kotku tu jesteś! Martwiłam się, bo mieliśmy się spotkać po szkole, a ty się nie zjawiłeś…- urwała na chwilę, bo zauważyła moją obecność. -Hej, jestem Sonja, dziewczyna Evena, a ty jesteś jego nowym kolegą, tak? - to, że mnie zszokowała to mało powiedziane. Nie sądziłem, że Næsheim może być w związku.

-Umm, tak, nowym kolegą… Jestem Isak. - podałem jej rękę, a ona ją uścisnęła. Choć niechętnie. Nic dziwnego, w końcu jej chłopak wystawił ją dla jakiegoś znajomego.

-Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłam. - starała się być miła, ale jej wzrok mówił sam za siebie. Była wściekła.

Spojrzałem na Evena, który jak okazało też patrzył na mnie.

-Oj przeszkodziłaś… i to bardzo.. - pomyślałem.

-Nie, oczywiście, że nie, kochanie. Isak w sumie już się zbierał, prawda? - zapewnił ją i dyskretnie przekazał mi nieme:“Uciekaj jeśli chcesz żyć“.

-Umm tak, właśnie miałem wychodzić. Miło było. Do następnego. - pożegnałem się i jak najszybciej się stamtąd zmyłem.

Będąc już za drzwiami słyszałem tylko ostrą wymianę zdań i w duchu współczułem blondynowi, ale też odetchnąłem z ulgą, bo mieliśmy dużo szczęścia, że Sonja nie zobaczyła naszego niedoszłego pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział miał być jutro, ale pomyślałam, że dodam go dzisiaj z okazji moich urodzin.
Miłego czytania!
Karolina xxx

Love is Love. Open your heart. /Evak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz