~Rozdział 9~

1.3K 117 1
                                    

Otworzyłem oczy i poczułem silny ucisk wokół bioder. Even mocno mnie przytulał, jakby bał się, że gdy się obudzi to mnie nie będzie obok. Leżeliśmy w pozycji łyżeczek, a że nie chciałem go budzić to powoli i ostrożnie przekręciłem się w jego stronę. Wyglądał słodko, a jednocześnie seksownie. Nie mogłem się powstrzymać i lekko cmoknąłem go w usta. Później przeniosłem rękę na jego głowę i zacząłem bawić się jego włosami, przez co cicho pomrukiwał przez sen.

Po chwili otworzył zaspane oczy.

-Hej. - wyszeptałem.

-Hej. - odpowiedział. Miał małą chrypkę.

Zapadła cisza. Żaden z nas nie wiedział co powiedzieć, więc tylko się w siebie wpatrywaliśmy.

-Nie mogę uwierzyć, że to się stało.-odparł Even z cichym chichotem. - Jak się czujesz?

-Jak narazie znośnie... - przerwałem i odchrząknąłem. Tak na serio to byłem pewny, że nie będę mógł normalnie chodzić. - Umm… Even, czy… czy wczoraj… było dobrze? - zrobiło mi się gorąco na policzkach gdy zobaczyłem jak chłopak unosi wysoko brwi.

-Kurwa, Isak, jaki ty jesteś nieśmiały. - zaczął się uroczo śmiać, przez co byłem jeszcze bardziej czerwony.

-Wcale, że nie… - zakryłem twarz dłońmi.

-Wcale, że tak! - siadł na mnie okrakiem i zabrał mi ręce z twarzy. - Jesteś cholernie nieśmiały!

-Oh, zamknij się… - chciałem go zepchnąć, ale on w ostatniej chwili złapał moje nadgarstki i przycisnął do poduszki nad moją głową.

Na jego twarz wpłynął zaloty uśmiech, a na moją zdezorientowanie.

Zbliżył się do mnie i zaczął z pasją całować moje usta głaskając językiem moje podniebienie i podgryzając dolną wargę.

-Wczoraj było cudownie. - wyszeptał mi do ucha, na co momentalnie się wyszczerzyłem. Tylko tych słów potrzebowałem; chciałem wiedzieć, że mu się podobało.

-Dobra, koniec tego, złaź ze mnie, bo robię się głodny. - próbowałem wstać ale siedzący na mnie blondyn skutecznie mi to uniemożliwiał. Do tego nadal trzymał moje ręce, więc się poddałem i westchnąłem głośno.

-Zawsze musisz być taki władczy?

-Ja jestem władczy? - udawał zdziwionego, ale nie wyszło mu to przez cwaniacki uśmieszek.

-Tak Even, jesteś w cholerę władczy. - przewróciłem oczami.

-Ale to lubisz, prawda?

-Uwielbiam to. - odparłem szczerze przez co zostałem obdarowany kolejnymi namiętnymi pocałunkami.

W tamtym momencie coś poruszyło się w moim sercu i tym razem przyznałem się do tego przed sobą - byłem kurewsko zakochany w Evenie Bach Næsheimie.

*

Była niedziela, więc nie musieliśmy iść do szkoły, co oznaczało wylegiwanie się w łóżku przez cały dzień i okazywanie sobie czułości.

-Mógłbym tak leżeć z tobą przez wieczność, wiesz? - zagaił Næsheim.

-Wiem. - wtuliłem się w niego mocniej. - Chciałbym, żebyś tu został ze mną na wieczność. - na te słowa dostałem całusa w czoło. -A… tak właściwie to… czy my… jesteśmy teraz parą? - powiedziałem i popatrzyłem mu w oczy. On też się we mnie wpatrywał.

-Chcesz tego? - w jego tęczówkach zamigotało coś na kształt nadziei.

-To będzie trudne Even, ale tak, chcę tego. - zacząłem się nerwowo bawić palcami - Wiesz… nie wiem co powiedzą moi kumple, ale moja mama, jak wiesz, jest bardzo religijna i uważa homoseksualizm za chorobę, więc nie łatwo jej będzie to zrozumieć… Za to mój tato zawsze chciał żebym miał dużo dziewczyn i był tak zwanym casanovą, więc z nim też nie będzie się prosto dogadać…

Zaczął pocieszająco gładzić moją rękę.

-Wszystko się jakoś ułoży, obiecuję. Będzie dobrze. - podziwiałem go trochę za jego optymizm. Czy to możliwe, że ani trochę się nie bał?

-A twoi znajomi i rodzina? Co powiedzą?

-Wiesz… moi rodzice mogą być trochę zaskoczeni, ale myślę, że nas zaakceptują. A moich znajomych mam szczerze gdzieś. Niech myślą co chcą. - zaśmiałem się na ostatnie zdanie.

-Jak ty to robisz?

-Co robię? - zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

-Nie przejmujesz się opinią innych ludzi. Trochę cię za to podziwiam, bo ja tak nie potrafię. Zawsze obchodzi mnie co powie otoczenie. 

Zmienił naszą pozycję leżenia tak, że nasze twarze były naprzeciw siebie.

-To nie tak, że się nie przejmuje. Po prostu nie chcę, żeby inni ludzie i ich opinia zawładnęły moim życiem. Boję się co na nasz związek powiedzą moi rodzice i przyjaciele, ale staram się tego tak nie roztrząsać, bo to nic nie da. I tak nie sprawię moim denerwowaniem się, że ludzie to bardziej zaakceptują.  

Jego wypowiedź dała mi do myślenia, więc nie odezwałem się przez jakiś czas.

-Jesteś strasznie inteligentny, wiesz? - odparłem w końcu.

-Wiem. - uśmiechnął się zadziornie.

-I widzę, że też bardzo skromny. - powiedziałem z sarkazmem na co oboje wybuchneliśmy śmiechem.

Love is Love. Open your heart. /Evak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz