Dart :
Cholera! To moja wina, tylko i wyłącznie moja! Kiedy wrzuciłem ją do wody, nie miałem pojęcia, że skończy się to pobytem w szpitalu! Młoda jest blada jak trup, nie dziwie się, że jak przyjechała karetka to pielęgniarz pierwsze co zrobili to zapytał czy żyje. Jestem tak wkurwiony, że nie mogę dobrać dobrych słów żeby to określić. Karetka zabrała Sam, kazali mi spakować trochę ubrań gdyby musiała zostać na oddziale dłużej. Wbiegłem po schodach do jej pokoju, trochę czasu minęło zanim znalazłem torbę. Zpakowałem jej parę leginsów, jedną podkoszulkę i bluzkę oraz sweter, jej ulubiony kocyk i bieliznę na zmianę. Wziąłem jeszcze szczotkę do włosów i szczoteczkę do zębów oraz jej dokumenty. Wyleciałem z pokoju jak torpeda, już sięgałem po kluczyki od auta kiedy zawibrował jej telefon. Leżał na stole, ekran się zaświecił i pokazała się jedna wiadomość.Od: 654 764 ***
Hej, naprawdę miło spędziłem z tobą czas. Nadal nie mogę z tej akcji jak gonił nas dzik xD To było mega śmieszne, no nie w tamtej sytuacji, ale śmieszne :D Zobaczymy się jutro :) Dobranoc :3Co ich kurwa goniło?! Zmarszczyłem brwi, ale postanowiłem mu odpisać.
Do: 654 764 ***
Simon to ty? Tu Dart, Sam trafiła do szpitala, jestem w domu i ją pakuję. Przekarz waszej nauczycielce, że nie będzie jej w szkole.Włożyłem telefon do torby gdy znów zawibrował, nie chętnie go wyciągnąłem.
Od: 654 764 ***
Gdzie ona jest?! Za chwilę u was będę!Świetnie, jeszcze jego tu brakowało! Usiadłem przy torbie i sprawdziłem jeszcze raz czy ma wszystko, ubrania, dokumenty, ładowarka i telefon, wszystko jest.
PARĘ MINUT PUŹNIEJ...
Usłyszałem dźwięk gwałtownego chamowania, obejrzałem się w stronę okna. Simon jak poparzony wyskoczył z auta i bez pukania wszedł do środka.
-Jedziemy moim. Odpowiedziałem wstając, a on wziął torbę.
-Masz zamiar jechać tak? Chłopak przeleciał mnie wzrokiem z góry do dołu. Spojrzałem się co jest nie tak z moim ubiorem. Aaa... nadal jestem w szlafroku siostry i jej kapciach.
-Nie komentuj. Pobiegłem do siebie i szybko założyłem pierwsze lepsze dżinsy i koszule. Zleciałem na dół, a przyjaciel mojej siosty klęczał przy klatce Mano.
-Co ty odpierdalsz?! Wrzasłem.
-Sam poczuje się lepiej kiedy zobaczy Mano, po za tym nie zostawimy go tu samego. Wziął gryzonia w ręce, a następnie włożył go do kieszeni bluzy. Złapałem za torbę, zgasiłem światła i zamknęłem drzwi. Wrszliśmy do samochu. Zasiadłem za kierownicą i po paru sekundach ruszyliśmy z piskiem opon. Kiedy opuszczaliśmy teren miasteczka młody się odezwał.
-Co się stało. Odwrócił wzrok w moją stronę. Wzięłem jeden pełny wdech.
-Sam oblała mnie lemoniadą, a ja się trochę wkurzyłem i przerzuciłem ją przez ramię. Wniosłem ją do łazienki, odkręciłem w wannie wode. Myślałem, że jest ciepła więc ją wrzuciłem. Pobiegłem na dół szukając aparatu, kiedy wbiegłem na górę dostałem jakiegoś paraliżu. Woda w wannie była czerwona, a Sam jeszcze z niej nie wyszła, i... i się na mnie patrzyła, zimnymi oczami, wyglądała jak trup. Z ust wyleciały pojedyncze bańki powietrz, i dopiero wtedy się otrząsnęłem. Simon poklepał mnie po ramieniu, a ja jedną dłonią otarłem łzy. Kontynuowałem -Wtedy się przestraszyłem i zadzwoniłem po pomoc. Zanim przyjechała karetka, zemdlała. A później pojawiłeś się ty. Skończyłem rozmowę i wpatrzyłem w drogę, chłopak się już nie odzywał.Sam:
*Widzę światło które zdaje się wypalać mi oczy, po chwili przyzwyczajają się do panującej tu jasności. Jestem w lesie? Na jakiejś drodzę. Słyszę samochód. Odwróciłam się, już z daleka go rozpoznawałam, to nasze auto. Za kierownicą jest tata, a zaraz obok niego siedzi mama. Ucieszyłam się i zaczęłam biec w ich kierunku. Nie widzieli mnie? Nagle zauważyłam jakąś postać wyłaniającą się zza drzewa. Ten ktoś miał na sobie białą bluzę, kruczo czarne włosy zasłaniały twarz. Miał ręce w kieszeni.
-Ej, halo, słyszysz mnie? Odezwałam się ale on nie zaaragował. Stał tuż przede mną, na środku jezdni. Tata kłucąc się z mamą go nie zauważył i dopiero gdy spojżał na jezdnię zaczął chamować. Podbiegłam do tego chłopaka, chciałam go popchać i na niego nakrzyczeć. Potchnęłam się o własne nogi, i już byłam gotowa na niego wlecieć, ale przeszłam przez niego?! Nadal miał spuszczoną twarz, mimo to widziałam uśmiech, olbrzymi uśmiech. Ręką chciałam sprawdzić czy mogę go dotchnąc, ale przeszła na wylot. Spojrzałam się na równie sparaliżowanego ojca. Ten uchylił okno i zaczął krzyczeć, a chłopak zaczął się śmiać. W oczach mojej matki widziałam strach. Chłopak nadal się śmiejąc podniósł twarz, a ja leżałam na asfaldzie jak wryta, on miał uśmiech. Uśmiech, rozcięty na twarzy, przechodził przez policzki?! Chłopak przestał się śmiać, a moje serce waliło jak oszalałe.
-Idźcie spać... Pokręcił głową wypowiadając te słowa. Zaczął biec w stronę przerażonych rodziców. Tata nie zdążył wcisnąć gazu. Zaczęłam krzyczeć.
-Zostaw ich! Nie waż się ich dotchnąć! Starałam się go odciągnąć od rodziców ale na marne. Wyciągnął mojego ojca za włosy, i rzucił nim jak nic nie wartym śmieciem. Prubował się bronić, szarpał się ale chłopak był silniejszy. Mama widząc to wyskoczyła z pojazdu i zaczęła bić napastnika. Ten uderzył ją tak mocno, że runęła na beton ogłuszona. Pobiegłam do niej, starałam się obudzić ale to nic nie dawało! Tata przerażony wykrzyczał imię żony. Zaczęłam płakać, skuliłam się i płakałam patrząc jak rozpruwa ciało mojego ojca. Mama się ocknęła i ledwo co wczołgała do pojazdu, a ja modliłam się by czarnowłosy jej nie zauważył. Przenikłam przez drzwi i wtuliłam się do mamy. Wybrała numer alarmowy i już miała zadzwonić gdy ten szaleniec jak z nikąd wyczarował kanister z benzyną. Stał przed przednią szybą, i wymachiwał nim, śmiejąc się do rozpuku. Oczy mojej mamy gwałtownie się rozszerzyły i zaszły łzami. Szybko się otrząsnęła i przesiadła na miejsce kierowcy. Szukała kluczyków, nie było ich! Ten debil wyciągnął coś z kieszeni, to te pierdolone kluczyki! Zabrał je gdy wyciągał ojca! Mama zacisnęła z całej siły ręce na kierownicy, zaczęła się modlić, chłopak obszedł pojazd polewając go benzyną.
-I matko boża, żebyś chroniła nasze dzieci, w imię ojca (mama zaczęła się rzegnać płacząc, chłopak się uśmiechnął)- i syna (mama kontynuowała, chłopak wyciągnął i zapalił zapalniczkę)- i ducha Świętego (czarnowłosy rzucił zapalniczkę a moja mamusia w między czasie dokończyła modlitwę otwierając czerwone od płaczu oczy)- Amen. Samochód się zapalił, nic więcej nie pamiętam prucz śmiechu, śmiechu chłopaka który zamordował mi rodziców.*

CZYTASZ
Hello, it's me ...
HorrorDziewczyna której życie jest w pełni normalne,mimo pewnych niedociągnięć ze strony jej zdrowia. Problemy w NOWEJ rodzinie i szkole są niedozniesienia. Tak czy owak stara się być nieugienta i twarda. Niespodziewanie z dnia na dzień wszystko się zmi...