Dzieciństwo

515 18 2
                                    


W całej katolickiej szkole podstawowej imienia św Wojciecha rozległ się dzwonek na przerwę. 

Ze wszystkich klas wypadły rozwrzeszczane dzieci i zaczęły wesoło biegać po korytarzu, aby zaczerpnąć choć małą odrobinkę złudnego poczucia wolności. Ze wszystkich z wyjątkiem klasy o numerze 37. Ooo tak ta sala zawsze wzbudzała grozę w uczniach, to właśnie w tej sali uczyła (choć myślę że terroryzowała to lepsze wyrażenie) katechetka imieniem Katarzyna. To właśnie ona była odpowiedzialna za tak naganną reputacje feralnej sali 37. Pani Kasia z całej siły starała się by życie jej uczniów zamieniło się w piekło. Do jej codziennych obowiązków należało nauczanie języka polskiego. Licznym humanistom mogłoby się zdawać iż nie ma nic strasznego w tym przedmiocie, w końcu nie jest to matematyka. Ale wystarczyło aby jakiś niedoinformowany uczeń w jednym z wypracowań nieświadomie zaprzeczył idei kreacjonizmu aby pani katechetka wzięła go do końca nauczania pod szczególną ,,opiekę''. I to właśnie wydarzyło się z nowo przybyłą do szkoły Anną. Niewysoka dziewczynka o jasno-bladej skórze i czarnych włosach. Już w pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego została uznana za wcielenie zła i zepsucia, z którym bezwzględnie trzeba walczyć. Anna trafiła do szkoły katolickiej z internatem za sprawą swojej macochy, która chciała pozbyć się z jej z domu. Wszystko ma swój powód nawet wygnanie Anny z rodzinnego domu spowodowane było licznymi pyskówkami, kierowanymi pod adresem swojej nowej mamy. Jedno trzeba przyznać dziewczynce iż jej zdolności do doskonałej riposty są niezaprzeczalne. Tak więc już na pierwszej lekcji z panią Kasią nie było łatwo utrzymać język za zębami. I w końcu się stało Anna nie wytrzymała dłużej tego pierdolenia oświeconej pani magister, która jedyne co potrafi robić to wyzywać uczniów i recytować na pamięć wkłuwane cytaty z Biblii, które opowiadają o tym jak wszystkich niewiernych dosięgnie kara boska. Wykrzyczała nauczycielce wprost, to co o niej myśli. Całe zajście zakończyło się na dosyć nieprzyjemnej wizycie u pani dyrektor, oraz miesiącu spędzonym na lekcjach dodatkowych u pani Katarzyny.

Anna mimo ciągłych zagrożeń z języka polskiego, skończyła szkołę z wyróżnieniem. Stało się to częściowo za sprawą jej znajomych, którzy jak tylko mogli unikali dziewczynki (przez co nawet nie próbowali namawiać jej na wspólne picie alkoholu). W końcu kto by polubił wiecznie zamyślonego kujona z nosem w jakiejś książce, której tematyką było to czy William Shakespeare był najwybitniejszym dramatopisarzem wszech czasów.  Sami rozumiecie, że w szkole nie było łatwo. Ale jednak to przeżyła. Kiedy odbierała świadectwo z rąk samej pani dyrektor rozpierała ją wielka duma. Nie chciała jednak dać po sobie tego poznać dlatego ukryła twarz za pięknie ozdobionym kawałkiem papieru na którym zostały wypisane jej dane i to że ukończyła ona naukę w tak prestiżowej  placówce.Niestety idąc tak wpatrzona w piękne kaligraficzne litery nie zauważyła, że chłopak z równoległej klasy podstawił jej nogę. Anna upadła tak niefortunnie, że złamała rękę, i całe nadchodzące wakacje spędziła na czytaniu. Podobna sytuacja była na wszystkich szczeblach jej nauczania: podstawówka, liceum, studia- oczywiście religioznawstwo. Po ukończeniu uczelni wyższej nie zawahała się nawet na chwilę, miała jasno sprecyzowany plan tego co ma ze sobą dalej robić. Wstąpiła do zakonu. 

ZakonnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz