Rozdział 6

2.8K 155 17
                                    

- Było fajnie. - Powiedziałam do laptopa, gdzie na ekranie było widać dwójkę moich przyjaciół.

Rozmawialiśmy właśnie przez kamerkę. Byłam już w domu ojca.

- I tylko tyle? Zwariowałaś?! Shawn prawdopodobnie cię zdradził, Melissa się odezwała, a ty mówisz, że było fajnie? - Corey wykrzyczał. - Powinnaś wkurzyć Shawn'a. Zerwij przez sms-a i zacznij chodzić z Isaac'iem.

- Żartujesz? - Oburzyłam się.

- Corey nieco przesadza. - Aliyah położyła mu dłoń na ramieniu i zwróciła się do mnie. - Najpierw musicie porozmawiać.
- Jasne, zrobię to jeśli w ogóle sobie o mnie przypomni. Macie jakieś informacje o nim?
- Nie ale...
- Aliyah wpadła na pomysł, żeby go śledzić. - Dokończył za nią chłopak, a moje oczy powiekszyły swój rozmiar.
- To nie jest lekka przesada?
- Jesteś naszą przyjaciółką. Musimy się czegoś dowiedzieć, a inaczej nie damy rady.
- Zgadzam się na wszystko co ta wariatka zaproponuje.

Obronił się blondyn, przez co obie się zaśmiałyśmy.

- Ale uważajcie na siebie.
- Jasna rzecz. Nie pozwoliłbym skopać sobie tyłka.

Po pożegnaniu zeszłam na dół, jak prosił mnie ojciec.
- Obiad. - Wyjaśniła jego kobieta i postawiła wazę na stół.
- Doprawdy, widzę. - Mruknęłam.
- Chcemy wam coś powiedzieć. - Zaczął mężczyzna, a ja i Allison na niego spojrzałyśmy.

- Mam zamiar oświadczyć się Elizabeth.

Jedzenie stanęło mi w gardle. Otworzyłam szeroko oczy i nie mogłam nic powiedzieć.
Czy na zaręczyny nie za szybko? Poza tym ojciec ma swoje lata...

- Nie zgadzam się.
- Julie. - Zaczęli po dużym wdechu.
- Mówię nie zgadzam się!
- Ale dlaczego?!
- Bo ty już masz rodzinę! Teraz mam mieć dwie matki?!
- Wiesz dobrze, że z mamą to już koniec. Jesteśmy rok po rozwodzie...
- Wcale nie chcę zastępować ci matki. - Tłumaczyła kobieta.

- Nie chodzi mi o to, czy jesteś z matką czy nie. Ale przypominam, że masz jeszcze z nią trójkę dzieci. Teraz będziesz super bawił się z tą nową, a my mamy patrzeć na to wszystko z boku?! Zwariowałeś chyba.

- Przecież nie będę was traktować gorzej. Nie podzielę was na lepszych i gorszych.
- Wiesz co? W zasadzie to mam to w dupie. Róbcie co chcecie, ale w takim razie możesz się ze mną pożegnać na dobre.
- Nie możesz mi tego zrobić!

Nie chciałam tego słuchać, więc wstałam od stołu i pomaszerowałam na górę.
Druga rodzina nie uśmiecha mi się ani trochę. Nie zamierzam do tego dopuścić, ale jak już to się stanie, to ja się z tego wypisuję.

Stawiam ojca w trudnej sytuacji? Być może, ale on razem z matką postawili mnie podczas całego roku, kiedy miałam wybierać z kim spędzę święta, u kogo będę mieszkać i ile razy będę się z nimi spotykać. 

Czekałam, żeby wakacje dobiegły końca. Wtedy miałam wyjechać na uczelnię w Los Angeles, przez co nie oglądałabym ich wszystkich tutaj i nie musiałabym wybierać między rodzicami. 

Oczywiście Corey i Aliyah również mieli takie plany jak ja. Mielibyśmy inne kierunki nauki, ale mieszkalibyśmy w jednym mieście. Gdyby się udało, nawet zamieszkalibyśmy razem. 

Od zawsze chciałam być fotografem, Aliyah kusiła się na psychologię, a Corey na architekturę. 
Na razie to wydawało się nie ważne. Teraz miałam inne problemy. 

Pierwszy to 'jak nie dopuścić do ślubu ojca' oraz kolejny - 'co z Shawn'em?'

Wyszłam na balkon, kurczowo ściskając komórkę w dłoni. Miałam nadzieję, że chłopak po dostaniu ode mnie setek wiadomości, w końcu zadzwoni. 

Wysłałam mu jeszcze jednego SMS-a. Na szczęście moje przypuszczenia się spełniły. 

- Shawn, zaszczyciłeś mnie i odebrałeś. W końcu. 

- Julie co to ma znaczyć? 
- To, że zdradziłeś mnie z Milissą? 

- To, że ty zdradzasz mnie z Isaac'iem! 

- Co ty kochanie? Nie zdradzam cię, nie ufasz mi? 

Kpiłam z niego. Cały czas to robiłam. Ta 'zła' Julie jeszcze gdzieś w środku mnie była. Nie lubiłam tak się bawić... Wolałam jak wszystko szło po mojemu.

- Mam ci ufać skoro jesteś setki kilometrów ode mnie z tym chłopakiem i jeszcze wysyłasz te dwuznaczne zdjęcia?!

- A ja mam ci ufać, kiedy widziałam zdjęcia, na których leżysz z Melissą?! 

- Co ty pieprzysz?! 
- Raczej ty pieprzysz. Tą puszczalską idiotkę! 

Rozłączyłam się. 
Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co zrobić. Miałam z nim porozmawiać, jak zwykle się nie udało. Minęło dopiero kilka dni od rozpoczęcia wakacji, więc jak miało to wyglądać później?

Ten rok, podczas którego byłam w związku z Shawn'em, był jednym z lepszych. Układało nam się i byliśmy szczęśliwii. Moi przyjaciele go polubili więc bez problemu mogliśmy spędzać czas wszyscy razem. Oczywiście zdarzyło się, że  się kłóciliśmy - jak każdy. Nie byliśmy związkiem, z którego należy brać przykład. Ale zazwyczaj były to małe sprzeczki, przez które któreś z nas strzelało focha. Zazwyczaj po kilku dniach nam przechodziło. Nawet nie pomyślałam, żeby wymienić Shawn'a na kogoś innego.
Dlatego nie wiem co się stało, dlaczego tak się zachowujemy wobec siebie. Oboje zwariowaliśmy?

Nie chciałam się kłócić, ale chcą czy nie - byłam wściekła i na Shawn'a i na Mel.

Wybrałam numer do Corey'a i czekałam aż naciśnie zieloną słuchawkę.

- Rozmawiałam z nim. - Zaczęłam od razu. - To znaczy próbowałam. Nie wyszło, bo się pokłóciliśmy.
- O co?
- On jest zazdrosny. O Isaac'a.
- Ty też jesteś. - Usłyszałam mlaskanie. To brzmiało jakby blondyn się całował...
- Co ty robisz? - Wytrzymałam oddech. Przecież Corey miał się nie mieszać więcej w związki.
- Jem obiad. A co?

Julie, jesteś przewrażliwiona. Co się z tobą dzieje?!

Moja podświadomość gardziła mnie zdaniami.

- Nic. Nie ważne. - Powiedziałam prawie nie słyszalnie.
- Wszystko okey?
- Emm tak. Poradzę sobie. Zadzwonię później.

Pożegnałam się z blondynem i udałam się na dół. Założyłam swoje buty i już wzięłam bluzę, aby opuścić dom, ale oczywiście ojciec musiał mi przeszkodzić.
- Dlaczego to robisz? Nie chcesz mojego szczęścia?
- Nie dałeś mi szczęścia od prawie osiemnastu lat. Ani ty, ani matka. Dlaczego więc ja miała bym chcieć, żebyś był szczęśliwy?

Z zaciśniętą szczęką patrzyłam mu w oczy.

- Bo jestem twoim ojcem!
- Już nie. - Pokręciłam głową. - Wyrzekliście się mnie, więc  wpisałam się z tamtej rodzinki dawno temu. I z tej też się wypiszę. - Moje kąciki ust powędrowały w górę, a ja wyszłam w końcu na zewnątrz.

Skontaktowałam się z Isaac'iem i poprosiłam o spotkanie.

Poczekałam chwilę, aż zobaczyłam jego sylwetkę na horyzoncie.
- Rozmawialiście?
- Nie do końca. - Przekręciłam głowę. - Pokłóciliśmy się.
- Znów?
- Nic na to nie poradzę.
- Chodź. - Wyciągnął do mnie rękę. - Pójdziemy na lody i wtedy wszysto mi opowiesz.

--------
Cześć, jak wakacje? Akcja się rozwija. Te problemy to nic.

Zapraszam na snapa - julczix_02
Jesli ktoś chce mieć jakikolwiek kontakt :)

I przepraszam za opóźnienie, ale problemy z wattpadem😒

Strach jego cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz