Rozdział 10

2.6K 137 15
                                    

Nie, nie obudziłam się w tym samym momencie co otworzyły się  drzwi, przez które wszedł mój porywacz. 
I nie leżałam w piwnicy w której nie było okien, ani światła.

Obudziły mnie szarpnięcia za ramię. Czułam niezły smród, leżałam na kocu, którym za razem byłam przykryta.

Otworzyłam oczy, aby zobaczyć kto był przyczyną mojej pobudki.
Przede mną stał Luke we własnej osobie i mężczyzna, który zaatakował mnie po raz pierwszy na działce.

- To ty...
- Brawo. - Zaczął klaskać w dłonie brunet. - To ja, a to ty.
- Luke...
- Że też nie poznałem cię kiedy zaoferowałem pomoc. - Uśmiechnął się blondyn.
- Dobra, zamknij pysk mała, bo powiedziałaś już wcześniej za dużo.

Zamknęłam usta i rozejrzałam się
dookoła.
Znajdowaliśmy się w pokoju, w którym ściany wykonane były z drewna. Nie było tam żadnych mebli, jedynie nad głową miałam okno ze starą obudową.
Na ziemi była tylko posadzka i mój koc.
Pomieszczenie nie było duże, chociaż takie się wydawało przez pustki jakie tam panowały.

- Wypuście mnie. - Posłałam im wrogie spojrzenia.
- Nie porywałem cię tylko po to, żeby cię wypuścić.

Odezwał się brunet, kiedy Luke wyszedł informując go, że musi coś załatwić.

- Czego ode mnie chcecie? Nawet was nie znam! Sprzedacie mnie do burdelu, żebym robiła za dziwkę?! Nie dam się tak łatwo! - Wrzasnęłam po czym wstałam na równe nogi i zbliżyłam się do oprawcy.

- Cholerni zboczeńcy!
Chciałam kopnąć mężczyznę i uciec, jednak szybszy złapał moją kostkę przez co wylądowałam na ziemi uderzając głową w powierzchnię.

Jęknęłam z bólu.

- Zapewniam, że damy sobie z tobą radę. 

Brunet usiadł na mnie i uderzył pięścią w moją twarz.
Zamroczyło mnie. Poczułam spływającą ciecz na policzku.
Miałam się poddać, bo raz mnie uderzył?

Nigdy w życiu.

- Nie poddaję się łatwo skurwielu.

Splunęłam i dostałam znów w twarz.

- Masz wyrażać się z szacunkiem! - Podkreślił każde słowo.
- Bo co? Nie jesteś przyzwyczajony do prawdy? - Zaśmiałam się.

- Jedno słowo więcej suko, a potnę ci tą niewyparzoną gębę!

Przestraszyłam się na widok nożyka przy policzku.
Zacisnął palce na mojej szyi, aż przed oczami widziałam tylko mroczki. Miałam wrażenie, że odlatuję.

Porywacz wstał z mojego ciała, ale kilkakrotnie kopnął mój brzuch. Musiałam złapać jak najwięcej powietrza.
Wyplułam z ust krew i zawyłam z bólu.

- Gratuluję, ale pamiętaj, że jeszcze mnie nie masz. - Wychrypiałam.

Może trochę tego pożałowałam, kiedy kilka uderzeń trafiło po raz kolejny mój nos i łuk brwiowy, który już mocno krwawił.
Mężczyzna mocno uderzał po całym moim ciele. Płakałam, chociaż nie chciałam.
Łzy leciały z bólu jaki mi zadawał.

- Tyler co jest? - Do pomieszczenia wyparował drugi porywacz i odciągnął pierwszego na bok.

Ulżyło mi, że ciosy przestały ranić moje ciało.
Był to niesamowity ból, jakiego nigdy nie zaznałam.
 
Od razu złapałam za brzuch i wytarłam łzy, choć wciąż płakałam.

- Coś ty jej zrobił? Chcesz ją zabić?
- Należało się jej! Gówniara nie ma szacunku.
- Jeszcze nam się przyda. - Uspokajał go blondyn.
- Nie mogę się doczekać aż zdechnie! Zabieranie jej życia bardzo powoli będzie czystą przyjemnością.  

Strach jego cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz