Prolog

11.9K 292 12
                                    

Pobita. Posiniaczona. Przemoknięta. Leżała wśród rozłamanych gałęzi. W jakimś ciemnym zaułku, który jak przewidywała nie był najbezpieczniejszy. Chciała, zobaczyć jak to jest być kimś odważnym. Kimś kto nie boi się nawet najstraszniejszej rzeczy. Kto nie stawia przed sobą żadnych przeszkód. Doczekała się. Podarte rajstopy, koszula, spódnica. W jej brązowych, wcześniej uśmiechających się oczach można by było dostrzec ból. Nie miała siły nawet się podnieść. Wiedziała co się stało. Była przytomna. Mężczyzna. Szarpanina. Bluźnierstwa. Deszcz. Kaptur. Pięści okładające jej drobne ciało. Gwałt. Jej rumiane policzki okalane szlakiem czarnego tuszu. Włosy w których, znajdowały się liście oraz resztki brązowego błota. Czuła się jak szmata. Jej psychika znajdowała się na początku stromego urwiska. Chciałaby spaść i już nigdy się nie podnieść. Wiedziała, że już do końca swojego dalszego kiepskiego życia w jej myślach będzie ten dzień, ta godzina, to miejsce. Podniosła dłoń. Przymknęła powieki sunąc prawą ręką wzdłuż poranionego uda. Delikatnie przekręciła głowę chcąc mieć lepszą widoczność. Syknęła. Z trudem podniosła wcześniej wspomnianą część ciała. Na wskazującym palcu zobaczyła maź. Czerwoną ciecz. Krew. W świetle latarni umiejscowionej kilka metrów od niej ujrzała postać. Mężczyznę, który może być jej aniołem, albo i największym koszmarem.

                                                   Odwaga jest czasem i skutkiem strachu. 

Niebo ma kolor zielony  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz