1.14

2.5K 192 34
                                    

-Gdzie idziemy?-chłopak trzymał ją za rękę, idąc w stronę dużego budynku znajdującego się na obrzeżach miasta. Zmrużyła oczy, chcąc zobaczyć duży napis znajdujący się na betonowej budowli. 

-Zaraz się dowiesz.-weszli po ceglanych, czerwonych schodach. Dziewczyna podniosła głowę zauważając metalowe literki, pomalowane na biało i niebiesko.

-Szpital?-skinął głową, uśmiechając się lekko. Drzwi, które prowadziły do środka rozsunęły pozwalając im  na swobodne wejście. Szatynka rozejrzała się po wielkim holu, w którym przebywali rozmaici pacjenci, z różnymi powikłaniami. Po prawej stronie znajdowała się recepcja, za którą siedziała młoda kobieta, ubrana w biały fartuch. Podniosła wzrok znad papieru, uśmiechając się w stronę chłopaka. -Harry?-uciszył ją, całując lekko w górną część głowy. Westchnęła rozglądając się po otaczającym ją pomieszczeniu. Skręcili w prawą stronę. Chłopak popchnął drzwi, za którymi znajdował się oddział psychiatrii. -Dlaczego tu przyszliśmy?-spojrzała na chłopczyka, który siedział na białym plastikowym krzesełku, wpatrując się w swoje jak na niego nazbyt chude nogi. Był wyczerpany. W jego oczach było widać smutek, który znikł, gdy tylko podniósł głowę, zauważając Harry'ego.

-Cześć Gabe.-szatyn uśmiechnął się, puszczając jej rękę i podchodząc do na oko czternastoletniego chłopca.

-Dzień dobry.-szatynka stała, niedowierzając co właściwie się dzieje przed jej brązowymi tęczówkami.

-Jak się czujesz?-chłopczyk o czarnych, prostych włosach, poprawił swoje granatowe okulary. 

-Lepiej doktorze.-to co usłyszała kompletnie wmurowało ją w szarą podłogę, na której właśnie stała. Jej chłopak, lekarzem i to w dodatku psychiatrą. Szatyn złapał ją za rękę, przyciągając bliżej siebie.

-Zjadłem dzisiaj jedną dużą marchewkę i trzy kęsy chleba z sałatą.-uśmiechnął się lekko, w stronę swojego terapeuty.

-Pamiętasz chyba o naszej umowie co? Ty zaczynasz normalnie jeść, a ja w zamian zabieram cię do kina na premierę twojego ulubionego filmu.-skinął głową, z powrotem patrząc na zielony materiał dresowych spodni od spania. 

-Dobrze, więc ja pójdę się przebrać w swój kitel i zaraz cię zawołam.-Harry wstał. Musnął delikatnie policzek Rose, wchodząc do pokoju przez drzwi na których znajdowała się tabliczka z jego imieniem i nazwiskiem. Dziewczyna zajęła wcześniej zajęte miejsce. Między nią, a Gabe'em zapanowała nieprzyjemna cisza. Rose, postanowiła ją przerwać. Wyciągnęła ze swojej dżinsowej kamizelki cukierka, którym chciała poczęstować chłopaka.

-Nie, dziękuję.-nagle skarciła się w myślach, chowając go z powrotem do kieszeni. Jak mogła być taka głupia. Chłopak choruje na anoreksję, a ona chce dać mu według niego najokropniejszą rzecz  na świecie. Westchnęła. Gabe, spojrzał na nią z zainteresowaniem.

-Jest pani dziewczyną doktora?-uśmiechnęła się w jego stronę. 

-Wychodzi na to, że jestem.

Po kilku minutach, białe drzwi otworzyły się ukazując brązową czuprynę Harry'ego. 

-Gabe jesteś gotowy?-skinął głową, wstając. Szatyn otworzył szerzej drzwi, wpuszczając go do jego gabinetu. 

***

-Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?-wzięła do ręki jedną z książek medycznych znajdujących się na regale, stojącym w kącie pomieszczenia.

-Dzisiaj.-odłożyła rzecz na swoje wcześniejsze miejsce. Złapał ją za rękę, przyciągając w swoje objęcia. 

-Uwielbiam swoją pracę. Móc pomagać innym, leczyć ich z nałogów, chorób, a później widzieć ich uśmiechnięte buzie.

-To piękne.-szepnęła, składając na  jego ustach delikatny pocałunek. 

-A propo piękności, wyglądasz ślicznie w tej błękitnej sukience.-przeniósł swoje dłonie na jej uda okryte niebieskim materiałem.

-Harry.-przejechał palcem po jej odkrytej lekko skórze.

-Zapraszam cię dzisiaj na kolację. Nie przyjmuję odmowy.-podniósł głowę, w jego zielonych tęczówkach zaczęły tańczyć złote iskierki.

-Jeśli chcesz.

-Chcę i to bardzo. Tylko najpierw pozwól ściągnąć mi ten okropny fartuch.-zaśmiała się. Wstała z jego nóg, okrytych ponownie czarnym materiałem dżinsów.

-Mówiłeś, że uwielbiasz swoją pracę. -podniosła brew.

-Bo tak jest, ale tego kitla, akurat nienawidzę.

Ano­rek­sja to cho­roba duszy, ale przekłada się na ciało. 

_____________________________________________________________

I co wy na to? Nasz Harruś psychiatrą.

Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział.

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, votes, komentarze.

Normalnie kocham was <3

Niebo ma kolor zielony  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz