1.15

2.5K 177 15
                                    

W  wyśmienitych humorach, wyszli z budynku, wcześniej żegnając się z pracownicą  recepcji.  Harry złapał ją za rękę, prowadząc w stronę swojego czarnego Range Rover'a. 

-Wiesz co nagle zmieniłem zdanie. Zabieram cię gdzie indziej.-podniosła głowę, wpatrując się w jego dwa, słodkie dołeczki.

-Gdzie?-pogłaskał kciukiem jej wierzch drobnej dłoni.

-Kochanie jesteś strasznie ciekawska.-uśmiechnął się, otwierając drzwi do swojego auta.

-Kobiety, zazwyczaj takie bywają. Nie nauczyłeś się jeszcze tego?-usiadła na fotel, wyciągając rękę, po to by włączyć radio.

-Niestety nie. Dziewczyny z którymi byłem, nienawidziły niespodzianek, dlatego zdradzałem im wszystko. Co, gdzie, kiedy, jak?-skinęła, uśmiechając się lekko. Z głośników wydobył się głos spiker'a radiowego.

-Droga A2 w Londynie została zamknięta, aż do odwołania z powodu wypadku.....

-Cholera!-uderzył dłońmi o czarną, skórzaną kierownicę, zatrzymując się gwałtownie.

-Harry?-położyła rękę na ramieniu chłopaka.

-To jedyna droga, do twojej niespodzianki.-mruknął.

-Wiesz co, pojedźmy do domu, zrobimy kolację, spędzimy ten czas w bardzo miłym towarzystwie.-puściła mu oczko.

-A może jednak pojedziemy do tej restauracji.-odpalił z powrotem silnik. Kierowcy znajdujący się za nimi, byli już bardzo zdenerwowani. Wyładowując swe złości na klaksonach swoich samochodów. Zaśmiali się jednocześnie.

***

-Dzień dobry. Dzisiaj będę pana kelnerką. Czy przejrzał pan już naszą kartę? Polecam kurczaka na słodko.-dziewczyna podniosła wzrok znad tekturowej kartki na której znajdowały się rozmaite dania. 

-Przepraszam, ale ja też tutaj jestem.-pracownica restauracji spojrzała na nią wyniośle, z powrotem kokieteryjnie mrugając rzęsami w stronę szatyna o zielonych tęczówkach.  Harry uśmiechnął się do niej przepraszająco.  Szatynka oparła się o oparcie krzesła, krzyżując ręce na piersi. Przypatrywała się tej całej kiepskiej sytuacji. Puczuła się odrobinę zazdrosna. W końcu, chłopak nie należał do tych brzydkich mężczyzn. Nie raz widziała te spojrzenia wszystkich dziewczyn, które wzdychały na jego widok.

-Poproszę dwa specjały szefa kuchni, plus dwie wody z cytryną.-skinęła głową, schylając się w jego stronę. 

-A ja poproszę o twój numer telefonu przystojniaku.-chłopak uśmiechnął się lekko wcześniej ukradkiem spoglądając na swoją dziewczynę. Nie była zadowolona. Przewróciła oczyma, udając, że ją to kompletnie nie interesuje. W środku jej ciała buzowała złość. Chłopak sięgnął po chusteczkę, która umieszczona była w metalowym pudełku. Kelnerka podała mu długopis, wcześniej odkrywając swoją pokaźną, górną część ciała. 

-Proszę.-podał jej kawałek materiału z wypisanym ciągiem numeru telefonu. Przejechał dłonią po swojej brązowej, kręconej grzywce.

-Zaraz przyniosę państwa zamówienie.-podniosła głowę, chowając chusteczkę do swojego czarnego notesu. Skierowała się w stronę kuchni, kręcąc swoimi wielkimi biodrami.

-Rose?-złapał za jej dłoń, na co ta wyrwała ją z jego dużej ręki.

-Nie Harry. Co to miało być?-chłopak wzruszył ramionami.

-Jesteś zazdrosna?-uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje białe uzębienie.

-I z czego się śmiejesz?

-Moja Rose jest zazdrosna.-poprawił rękaw swojej bluzki z krótkim rękawem.

-Twoja?-podniosła brew, przewracając oczyma.

-A kogo?-zapytał nie rozumiejąc.

-Nikogo. Życzę smacznego, w towarzystwie tej cycatej blondyny. Wracam taksówką.-wstała kierując się w stronę szklanych drzwi.

-Rose....

-Nie Harry, porozmawiamy w domu.-wyszła, pozostawiając szatyna samego, z ciekawskimi spojrzeniami przebywających tam ludzi. Była pewna, że do tej restauracji już nigdy, nie wróci. 

***

Szła powolnym krokiem w stronę ich wspólnego domu. Czy to właśnie nie była ich pierwsza kłótnia? Zapewne tak. Była bardzo ciekawa jak Harry wytłumaczy się z tej całej sytuacji, która dla niej w ogólne nie była zabawna. Nagle koło niej w powolnym tempie zaczęło jechać auto. Spojrzała w tamtą stronę, widząc czarny dobrze znany jej Range Rover, przyspieszyła kroku. Chłopak otworzył okno.

-Wsiadaj.

-Nie. Przejdę się.-wyciągnęła z kieszeni kamizelki telefon, do którego włożyła słuchawki. Postanowiła zagłuszyć jego głos. Szatyn będąc już na granicach swoich możliwości. Stanął, robiąc jeden, wielki korek samochodowy. Podbiegł do dziewczyny, kładąc swoją rękę  na jej drobnym ramieniu. Wyciągnął z jej uszu słuchawki. W jego oczach buzowała złość.

-Powiedziałem wsiadaj.-wskazał na swój pojazd, popychając dziewczynę w jego stronę.

Nie ma ideal­nych par i ideal­nych ludzi, a kłótnie są tyl­ko umoc­nieniem związku, po­nieważ dwo­je kochających się ludzi wówczas uświada­mia so­bie ko­go może stracić... 

_____________________________________________________________________

Ku czci Summer. 

Ojeju. Ups. Pierwsza malutka kłótnia  w życiu Rarry'ego.

Kolejny rozdział pojawi się dopiero w weekend. Mam nadzieję, że wytrzymacie miśki.

Dobranoc. 

Ps-przepraszam za błędy. 

Niebo ma kolor zielony  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz