Syriusz Black wraca do domu

2.8K 195 103
                                    


Aportacja okazała się nie być czymś przyjemnym. Uczucie było co najmniej dziwne i nieprzyjemne, jakby jakaś siła próbowała przepchnąć cię przez rurę nad tobą.

Harry kiedy tylko wylądował z powrotem na nogach od razu upadł. Kręciło mu się w głowie i był pewny, że może zwymiotować. W uszach mu szumiało, a serce waliło głośno w piersi.

- Spokojnie Harry, oddychaj. Dobrze, wdech i wydech, pamiętasz? – odezwał się miły i jakby znajomy głos.

Harry powrócił zmysłami na ziemię i poczuł, że ktoś uspokajająco gładzie go po plecach, kiedy on klęczy na ziemi.

Powoli uniósł wzrok i co dość dziwne przewrócił się jeszcze bardziej. Próbował uciec, ale nogi się przed nim ugięły. Silne ramię pomogło mu wstać.

- Jesteś Syriusz Black. – stwierdził głupio.

- Tak. A ty jesteś Harry Potter. – zaśmiał się Black.

Harry wykazując całą swoją gryfońską godność stanął prosto na nogi i wyprostował się.

Mężczyzna stojący przed nim nie wyglądał dobrze, był chudy, blady i zaniedbany. Na sobie miał brudną koszulę i czarną długą pelerynę z kilkoma obszernymi kieszeniami.

Harry'emu zrobiło się żal mężczyzny, ale zaraz mu przeszło. To był sługa Voldemorta. Tu nie ma czego żałować.

Harry sięgnął do kieszeni po różdżkę, ale jej tam nie było. Black ją miał, trzymał ją w dłoniach i patrzył na Harry'ego.

Harry znieruchomiał. Czy w tych szarych oczach zobaczył troskę?

- Czego chcesz? – zapytał hardo.

Mężczyzna się skrzywił lekko.

- Wiem, że pewnie słyszałeś o mnie różne rzeczy, ale to nie prawda! – rozejrzał się czujnie po ulicy. – A teraz chodź, nie stójmy tak na środku drogi. Jeszcze ktoś pomyśli...

- Że jesteś mordercą i porywaczem? – wpadł mu Harry w słowo, próbując grać na czas.

Syriusz parsknął.

- A żebyś wiedział.

Harry został popchnięty na drugą stronę jezdni.

Stał przed ciągiem jednakowych domków z ciemnej cegły. Harry podniósł brwi ze zdziwieniem wpatrując się pomiędzy budynek 11 a 13, gdzie powinno znajdować się jeszcze 12.

Mężczyzna podwinął rękawy i wymruczał coś czego Harry nie usłyszał. Po chwili z pomiędzy numeru 11 a 13 zaczęła robić się szpara, którą wypełniał budynek numer 12.

Black patrzył na to z obrzydzeniem, a Harry nie potrafił ukryć tego jak bardzo duże zrobiło to na nim wrażenie.

Harry został wepchnięty za drzwi, które zamknęły się za nimi zanim on w ogóle zdążył to zauważyć.

Budynek był zapuszczony. W powietrzu unosiła się ogromna ilość kurzu, przez co Harry musiał kilka razy odkaszlnąć.

- Co to za miejsce? – zapytał cicho, trochę przytłoczony tym, że nie umie poskromić swojej ciekawości.

- To dom moich rodziców.

Harry spojrzał na swojego porywacza ze zdumieniem.

- Na szczęście już nie żyją, jestem ostatnim z Blacków, nie licząc moich zamężnych kuzynek i brata. Chociaż on i tak pewnie nie żyje... - powiedział beznamiętnie.

Harry Potter i Więzień Prawdy [ZAKOŃCZONE- możliwy ciąg dalszy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz