Fawkes, znak nadziei

2.3K 197 30
                                    


Remus Lupin stanął w gabinecie dyrektora Hogwartu, a jego ciało wahało się pomiędzy zbladnięciem, a zarumienieniem.

- Remusie? Masz jakieś wieści? – ciszę przerwał Dumbledore.

- Tak. Tak, znalazłem go.

To wystarczyło, żeby wszyscy w pomieszczeniu wstali i jeszcze intensywniej wpatrywali się w profesora OPCM.

- Więc, Lupin? Gdzie chłopak? – zapytał Snape ignorując karcące spojrzenie McGonagall.

- Z Syriuszem. – wyszeptał blady wilkołak.

- Z Syriuszem Blackiem?! – wykrzyknął minister magii Korneliusz Knot.

- Tak... - Remus skulił się w sobie.

- Może usiądzie pan i wszystko wytłumaczy? – zaproponował Auror Kingsley Shacklebot.

Remus nie pewnie skinął głową i usiadł na wskazanym miejscu.

Dumbledore uspokoił całe towarzystwo i ustawił się na wprost od Lupina.

- Więc wczoraj... kiedy rozmawiałem z dwojgiem aurorów na temat rozstawienia drużyn w poszukiwaniu Harry'ego, nie chcieli mnie słuchać kiedy zasugerowałem, żeby wysłali zespoły również do świata mugoli i poszedłem sam. – popatrzył w tym momencie na Aurora. – Całą noc przeszukiwałem znajome miejsca i kryjówki, bo jak pewnie wiecie dobrze znałem się z Blackiem w czasie szkoły. – Snape prychnął, ale nie przerwał. – W końcu dziś rano, trochę w akcie desperacji i całkiem przez przypadek natknąłem się na Harry'ego. Spał jak gdyby nigdy nic. Obudziłem go i powiedziałem, że musimy iść, przedtem sprawdziłem dom zaklęciem Homenum Revelio i powiedziało mi, że w domu znajduje się tylko jedna żyjąca, ludzka istota. Niedługo później wrócił Syriusz mówiąc, że był po coś do jedzenia... - urwał i odetchnął głęboko. – Zeszliśmy na dół, Black zadeklamował, że pokaże mi coś, że udowodni, że jest niewinny, a jeśli mu nie uwierzę to dobrowolnie wróci ze mną do Azkabanu...

- I oczywiście mu pan uwierzył?! – wzburzył się Knot.

- Miał bardzo przekonujący argument, panie ministrze.

- A co z chłopcem?! Przecież Black go porwał!

- Harry w żadnym razie nie jest więźniem Blacka. – zaprzeczył Lupin.

- A gdzie on teraz jest? – zapytał Auror.

- Yy... pilnuje Blacka i Pettigrew.

- Pettigrew?! – wykrzyknęli Knot, Snape i McGonagall.

- To jest ten argument, który miał udowodnić, że Black jest niewinny.

- Ależ to jakiś absurd! – stwierdził minister.

- Mogę przysiąc, że Pettigrew żyje. I bez dwóch zdań nie jest to jakiś przebieraniec.

- A niby jak może być pan tego taki pewny? – zapytał spokojnie Auror.

- Cóż Pettigrew jest niezarejestrowanym animagiem, a ja osobiście odmieniłem go w człowieka parę minut temu.

Nastała cisza.

- Chyba najwyższy czas złożyć panu Potterowi wizytę. – odparł Albus z iskierkami w oczach.

Remus podniósł się ze swojego miejsca.

- Sieć fiuu nie jest tam w najlepszym stanie. Działała w tą stronę, ale... - wymamrotał niepewnie Lupin.

- To nie będzie problem. – stwierdził dyrektor i podszedł do swojego feniksa.

Feniks rozpostarł swoje skrzydła i po chwili zniknął w płomieniach zostawiając jedno pióro, które sekundę później obróciło się w pył.

- Wysłałem Fawksa do Harry'ego, Harry będzie wiedział o co chodzi.

I rzeczywiście po kilku niezwykle długich minutach z kominka z zielonych płomieni wypadł Harry Potter.

Rozejrzał się po pomieszczeniu i zaczerwienił.

- Harry, najwyższa pora! – dyrektor mrugnął do niego.

- Dzień dobry, profesorze. – przywitał się z pozostałymi osobami skinieniem głowy i odsunął od kominka.

Chwilę później z kominka na podłogę wypadły dwie postacie.

- Merlinie złoty! Toż to Peter Pettigrew! – jęknęła McGonagall.

Knot wyglądał jakby potrzebował szklaneczkę Ognistej Whisky, ale bał się rozluźnić w obecności „mordercy" i „trupa".

- Dzień dobry! – wykrzyknął Syriusz Black podciągając Glizdogona na nogi. – Nie spodziewałem się przyjęcia powitalnego!

Powiedział, a Albus ku zaskoczeniu wszystkich roześmiał się zdrowo.



Dzisiaj tak króciutko, ale sami rozumiecie - lazy monday ;)


Harry Potter i Więzień Prawdy [ZAKOŃCZONE- możliwy ciąg dalszy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz