Co teraz?

2.5K 190 27
                                    


- Nie! – krzyknął Remus i podbiegł w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Harry Potter i Syriusz Black.

Upadł na kolana.

- Nie! Nie... nie.. nie...!!! – powtarzał, a jego oczy wypełniały się łzami.

Poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.

- Panie Lupin, nie mogliśmy nic zrobić...

- Mogłem go powstrzymać! Mogłem, ale się zawahałem! – płakał wilkołak. – Przez to, że byłem słaby, Harry może już nie żyć. Syn mojego... naszego przyjaciela...

- Panie Lupin. – mężczyzna, który przedstawił się jako Artur Weasley okazując dużą siły podciągnął go na nogi i skarcił spojrzeniem. – Musi się pan teraz wziąć w garść! Jeszcze nie jest za późno. Musimy znaleźć Dumbledora albo od razu iść do Ministerstwa, Black ma różdżkę Harry'ego, jeśli jej użyje będziemy mogli ją namierzyć.

Lupin nie do końca skupiał się na słowach rudego mężczyzny. Był wrakiem. Nie tego się spodziewał kiedy pojawił się dziś na ulicy Pokątnej, żeby kupić ingrediencje do eliksiru tojadowego.

Artur za to był przerażony. Nie wiedząc czy jego towarzysz idzie za nim wpadł szybko do Dziurawego Kotła i zaczął rozglądać się nerwowo obmyślając co powinien teraz zrobić.

Nie zawiedzie Harry'ego. Nie, kiedy jest pod jego opieką.

- Artur? Dobrze, że jesteś, musisz mi pomóc. Percy ma jakiś problem ze swoją odznaką prefekta...

- Molly! Musisz za fiuukać do Dumbledora, powiedz mu, że Black ma Harry'ego i że aportowali się z alejki przy Pokątnej. – powiedział bardzo wyraźnie.

Pani Weasley zbladła.

- Tato? Widziałeś Harry'ego? Miał iść po eliksir dla Parszywka. – Ron zszedł po schodach w towarzystwie Hermiony.

- Ale.. ale... Jak?! – Molly w końcu odzyskała głos.

- Wszystko działo się tak szybko... Wiesz poszedłem na Pokątną tak jak mnie prosiłaś, żeby kupić ten olejek na stalówki dla Percy'ego i zatrzymałem się kiedy zobaczyłem Harry'ego jak głaska jakiegoś psa. Nagle pojawił się jakiś mężczyzna i przedstawił się jako Remus Lupin, zapytał co tu robię, bo była to pusta i ciemna uliczka. Wskazałem na Harry'ego i powiedziałem mu kto to jest. Wtedy ten facet tak jakoś się spiął i w ogóle powiedział, żebym wyciągnął różdżkę i szepnął, że to nie jest pies, ale Syriusz Black. Jak tylko to usłyszałem to zawołałem Harry'ego. Wszystko działo się tak szybko... Ten facet rozmawiał z Blackiem, który przemienił się z tego psa w człowieka, kilka zdanie, chyba się znali i wtedy ten obrzydliwy oszust się aportował!

Molly słuchając to była blada jak ściana.

- T-to co-o ro-obimy? – zapytała trzęsącym się głosem.

Pan Weasley odetchnął ciężko i można było wtedy zobaczyć jak wiele energii kosztował go ten incydent.

- Skontaktuj się z Dumbledorem jak najszybciej, a ja zaalarmuje aurorów.

Ron i Hermiona stali jak wryci.

Przecież to niemożliwe, żeby Harry tak po prostu zniknął!

- To moja wina. – odezwał się nagle Ron.

Hermiona posłała mu zdumione spojrzenie.

- Ja poprosiłem go, żeby wziął Parszywka i poszedł odebrać za mnie ten eliksir. Percy mnie zatrzymał, bo nie mógł znaleźć swojej odznaki prefekta i oskarżył mnie o to, powiedziałem, że nie mam czasu, bo muszę iść po lek dla szczura, Harry zaoferował, że go odbierze.

- Więc tak naprawdę to go o nic nie prosiłeś, Ron. – wyjaśniła spokojnie Hermiona. – Zresztą, Harry'emu nic nie będzie. Słyszałeś co powiedział pan Weasley, Dumbledore się tym zajmie.

Ron niepewnie pokiwał głową.

-... Poinformowałam Dumbledora, powiedział, że mamy się trzymać tego człowieka, pana Lu... Luvina?

- Właściwie to Lupina. – poprawił ją mizernie wyglądający mężczyzna, który stanął koło nich.

Miał nadal zaczerwienione oczy, ale już nie płakał. Przecież nie mógł płakać przy swoich przyszłych uczniach.

- A kim pan dokładnie jest? – zapytała Hermiona podnosząc z podłogi Krzywołapa i przyciskając go do piersi.

- Profesor Remus Lupin. Od tego roku zajmuję stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią.

- No to się popisał... - wyszeptał Ron do Hermiony tak, żeby tylko ona mogła usłyszeć.

Niestety Remus dzięki swoim wilkołaczym, wyczulonym zmysłom, doskonale usłyszał tę uwagę.

Zmniejszył się w sobie i lekko uśmiechnął kiedy Hermiona ze złością w oczach szturchnęła Rona łokciem w żebra.

- Au! – pisnął pocierając miejsce gdzie spotkały się dwie kości.

- Chłopak ma niestety rację. – profesor Lupin przechylił głowę na bok i przyglądał się zarumienionym do czerwoności dzieciakom.


Harry Potter i Więzień Prawdy [ZAKOŃCZONE- możliwy ciąg dalszy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz