Epilog

861 58 13
                                    

Craze

Zestresowany chodziłem w kółko po pokoju. Przyjaciele próbowali mnie uspokoić, lecz się nie dało. Nerwy zjadały mnie żywcem. Jeszcze nigdy nie byłem tak zestresowany. Przygotowania były krótkie, wszystko było robione na szybko. Był to jeden wielki pośpiech. Jednak i tak cieszyłem się z tego co miało się wydarzyć. 

- Chodź zaczynamy!- krzyknął mój przyjaciel, a ja zacząłem trząść się ze stresu. Wyszedłem z pokoju i pokierowałem się do wejścia kościoła. Przy wejściu stali, znajomi lub rodzina palący papierosy. Złapałem za wielkie drzwi i wszedłem do środka. Wszyscy już siedzieli. Spojrzeli w moja stronę. Uśmiechałem się zestresowany. Spojrzałem na moją matkę. Łzy spływały po jej pięknej twarzy rozmazując makijaż. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, a ona odwzajemniła to. Stajem już przy ołtarzu, trzęsąc się cały. Nagle drzwi otworzyły się. Spojrzałem w ich stronę i ujrzałem Bena. Był ubrany w granatowy garnitur, który leżał na nim idealnie. Obok szedł jego tato prowadząc go do mnie. Wszyscy wstali na jego widok, a ja uśmiechałem się. To chyba najbardziej stresujący dzień jaki kiedykolwiek przeżyję. Przełknąłem głośno ślinę, gdy Frut stał już przy mnie. Spojrzała na mnie, a ja zatopiłem się w jego oczach. Uśmiechnęliśmy się do siebie dla otuchy, a ksiądz zaczął ceremonię. 

Teraz sceny nie dla dzieci. Czytasz na własną odpowiedzialność. 

Frosty 

Po całym tym szaleństwie, ślubie, ceremonii leżeliśmy w naszym wielkim łożu. Dokładniej to całowaliśmy się namiętnie i bez zastanowienia. Creps całując mnie ściągał moją koszulę. Byłem w samych bokserkach tak samo jak on. Pocałunkami zaczął schodzić w dół, tym samym będąc przy moich bokserkach ściągał je jednym ruchem rzucając je gdzieś na ziemię. Położył mnie na łóżku. Nogą ściągnąłem jego bokserki, a on uśmiechnął się uroczo. Wyciągnął lubrykant i nasmarował się. Złapał za moją nogę i położył ją na swoim ramieniu tym samym naciągając ją. Czułem jak mięśnie napięły się, a on nagle wszedł we mnie. Jęknąłem gardłowo, a on zrobił to samo. Wchodził i wychodził bardzo powoli, co dość mnie denerwowało. 

- Proszę szybciej.- wysapałem, a on od razu posłuchał. Robił to szybciej i szybciej, a mój oddech przyśpieszał. Serce biło mi jak dzwon. Sapałem i jęczałem, a chłopak robił to samo. W końcu przerzucił mnie tak, że klęczałem tyłem do niego. Znów nasmarował się i wszedł we mnie ponownie. Jęknąłem głośno. Czułem go tak dobrze. Złapał mnie ręką za ramię i zaczął robić to tak szybko, że słyszałem jak dyszy zmachany. Jęczałem tak głośno, że zastanawiałem się czy nie będzie tego słychać aż tak jak mi się wydaje. W końcu chłopak wyszedł ze mnie, tym samym ja opadłem na łóżko bezwładnie. Położył się obok mnie, a ja przytuliłem się do niego. 

- Kocham cię.- wydyszał cicho, a ja wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Objął mnie w pasie swoją silną ręką.

- Ja ciebie też.- powiedziałem spoglądając na obrączkę. Był to znak naszej miłości, coś co zostanie z nami no chyba, że to sprzedamy. Chłopak pocałował mnie w czoło, a ja czułem, że powieki zamykają mi się. Zaciągałem się wspaniałym zapachem chłopaka, gdy w końcu znużył mnie sen. 


Kochani, kochani. To koniec naszej opowieści. Mam nadzieję, że się wam podobało. Jesteście naprawdę kochani. Masa miłych komentarzy, gwiazdki wszystko co robiliście. Kocham was za to. Przez to wszystko obiecuje wam druga część. Mam nawet na nią pomysł. Dziękuję za 432 gwiazdki, około 2600 wyświetleń i 254 komentarze. Jesteście wielcy i to wszystko jest waszą zasługą. Mamy 354 miejsce w Fanfiction. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Druga część zapewne pojawi się za niedługo. Po prostu obserwujcie mój profil. Dzięki za te wszystkie świetne momenty. Kocham was. Do kiedyś! 

From Friends To Lovers~Jet CrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz