Gdy tylko wyszli, Beka popatrzył na Yurę z niemym zapytaniem „Z kim ty do cholery żyjesz?", a ten tylko wzruszył ramionami i głęboko westchnął, kierując się w dół schodów.
-Przyjechałeś motorem? - zapytał w końcu blondyn.
-Samochodem.
-Dlaczego?
-Bo musiałem go oddać do naprawy. Poza tym to godzina jazdy. - westchnął chłopak. - Bardzo cię kocham, ale po jakimś czasie twoje obojczyki zaczęłyby mi się wbijać w plecy.
Policzki Yury delikatnie się zarumieniły. Jak Beka mógł mu to tak po prosto mówić i nie owijać w bawełnę, w dodatku patrząc mu w oczy? Każdy gest Otabka sprawiał, że serce blondyna zmieniało się w rozmokłą papkę.
-Nie jestem aż tak chudy.
-Jesteś lżejszy od niejednej dziewczyny. - stwierdził brunet.
-Porównujesz mnie do dziewczyny? - Yuri zatrzymał się na schodku i skrzyżował ręce na piersi. Próbował wyglądać groźnie i poważnie, w panterkowych trampkach i takowej bluzie, okrągłych, fioletowych okularach, mając długie, pomalowane na niebiesko włosy i podwinięte nad kostki jeansowe spodnie. Jedyne co wywołał to krótki wybuch śmiechu u bruneta.
-Nie śmiałbym.
-Mam nadzieję. - mruknął blondyn, po czym podbiegł do starszego chłopaka i wtulił się w jego ramię, by mogli nieporadnie iść po schodach.
W końcu dotarli na sam dół, a gdy byli przy wyjściu, Otabek spojrzał na roztłuczoną szybę, potem na Yurę, a ten tylko wymownie prychnął, jakby chciał przekazać mu swoje urażenie jego brakiem zaufania. Słońce grzało dość mocno, a na nieszczęście Rosjanina samochód Beki był czarny i zapewne w jego wnętrzu panowała istna sauna. Ale pasował do niego. Stylowe Audi wyglądało tajemniczo na Moskiewskiej, obskurnej ulicy, niczym samochód biznesmena, który przyjechał załatwiać interesy, a to było po prostu autko nieśmiałego łyżwiarza, któremu zepsuł się motor, a obiecał swojemu przyjacielowi, że zabierze go do dziadka. I w między czasie do klubu.
Brunet otworzył drzwi przyciskiem na kluczyku, a młodszy chłopak od razu wpakował się do środka i zaczął otwierać szybę, by wpuścić nieco chłodniejszego powietrza, bo gorąc od razu uderzył go w twarz. We wnętrzu samochodu pachniało bardzo ładnie, zresztą jak zwykle. Yuri uważał, że wszystko co posiadał Beka było bardzo ładnie, więc odświeżacz, jaki kupował do auta, również musiał być świetny, bo Kazach miał bardzo dobry gust. I chociaż zapach nazywał się „Lavendel" to dla Yurija i tak był „Otabkowy", bo tylko z nim mu się kojarzył - był taki... w jego stylu.
-Zapnij pasy. - rzucił brunet, zanim odpalił samochód, a blondyn niechętnie wykonał jego polecenie.
Czy Beka widział kiedykolwiek, żeby w Rosji ktoś zapinał pasy? Czy nie siedział nigdy w internecie? Czyżby nie wiedział, że Rosja to nie kraj, tylko stan umysłu?
-Chcesz tam jechać? Do klubu? - zapytał Yurij, wiedząc, że starszy chłopak nie przepadał za imprezami. Jednocześnie trochę się to wykluczało z jego hobby, ale przecież nikt nie bronił mu lubić muzyki, a na tłumy i klubową atmosferę nie miał wpływu. Zawsze jednak wracał trzeźwy, w czym Yuri szczerze go podziwiał.
-Niezbyt. - mruknął Kazach, wykręcając z uliczki. - Co będziemy tam robić?
-Mamy się spotkać z Viktorem i Prosia-... Yuuri'm. Oczywiście, że Yuuri'm. - Otabek posłał mu wymowne spojrzenie, a blondyn na niego fuknął. - Beka, to tylko Katsuki, a ty się rzucasz jakbym krzywdził ci matkę! - brunet parsknął zduszonym śmiechem, a jego policzki przybrały wyblakło-różany kolor, na co Yuri uśmiechnął się zadowolony z siebie, że udało mu się rozbawić chłopaka tak durnym porównaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/106253950-288-k495244.jpg)
CZYTASZ
Highway To Hell
FanficNiebieskie włosy, podwójna randka, sex-shop, pierożki i jedno wielkie wombo-combo. Dzień Jurija i Otabka w pigułce gwałtu.