- Gdybyście wiedzieli jak ta Grace z mojego działu działa mi na nerwy! - Jej mama zaśmiała się. - Ale jak zobaczyłam co ostatnio zrobiła to prawie umarłam z śmiechu!
Dziewczynka najpierw kręciła się wokół dorosłych, szukając jakiegoś zajęcia. Wszyscy śmiali się, piekąc kiełbaski nad ogniskiem. Ona jednak nie rozumiała o co im chodzi, usiadła na piachu starając się po ciemku zbudować zamek, ale nikt nie zwracał uwagi na jej budowle więc poszła dalej.
Na plaży było już zupełnie ciemno, w okolicy nie było zbyt wiele latarni, dlatego jedynym źródłem światła był księżyc i ognisko, które było coraz dalej. Szła boso, patrząc jak piach przesypuje jej się między palcami aż w końcu poczuła jak coś ukuło ją w piętę. Obejrzała swoją stopę, ale na szczęście nic się nie stało. Schyliła się odgarniając piach w tym miejscu, aż w końcu wygrzebała muszelkę. Momentalnie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i ruszyła dalej, uważnie rozglądając się za muszelkami.
Gdy zamoczyła stopy w oceanie, zauważyła coś mieniącego się na piachu, ale szybko przykryła to fala. Kiedy się cofnęła dziewczynka pobiegła w tamtą stronę, brodząc po mokrym piachu. Podniosła największą muszlę jaką w życiu widziała, była ciężka więc uciekła przed kolejną falą tocząc ją po ziemi.
Bardziej przypominała kamień, ale mieniący się na różne kolory tak jak łuski ryb. Widziała róż, błękit czy zieleń w zależności jak padło na jej znalezisko światło księżyca.
PUF! Dziewczynka aż odskoczyła kiedy z kamienia odskoczyła mała główka, potem cztery łapki. Żółw obserwował ją po czym przekrzywił główkę. Jego skóra wydawała się przeźroczysta, ale otaczała go neonowa poświata. Przypominała te święcące w ciemnościach opaski na rękę.
Kilka razy pogłaskała go po głowie, a żółw mrużył przy tym oczy. Po chwili odbił się na swoich króciutkich nóżkach i zawisł kilka centymetrów nad ziemią po czym znów na niej wylądował.
- Święcący i latający żółwik! - zawołała radośnie dziewczynka.
- Czyli według ciebie to latający i święcący żółwik?
Obróciła się i zobaczyła mężczyznę, mogłaby przysiąść, że jeszcze wcześniej go tam nie było. Wokół niego spacerowały trzy takie same żółwie, łasząc się o jego stopy jak koty. Miał na sobie hawajską koszulę i szorty, jej tato ubierał się podobnie gdy wyjeżdżali na wakacje. Mama uczyła ją, żeby nie rozmawiać z obcymi, ale kompletnie o tym zapomniała.
- Bo to jest święcący i latający żółwik! Psie pana!
Mężczyzna uśmiechnął się, ale jego uśmiech był smutny, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Jak masz na imię?
- Sally - odpowiedziała niepewnie dziewczynka. - A ty?
Mężczyzna nie odpowiedział, ale zaśmiał się i odwrócił się, ruszając wzdłuż plaży.
- Ocean skrywa naprawdę wiele tajemni, Sally...
Pstryknął palcami. Dziewczynce wydawało się, że minęła zaledwie sekunda, ale wszystko zniknęło. Po żółwikach i mężczyźnie nie było śladu.
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: OneShots
FanfictionOneShoty z bohaterami książek Percy Jackson i Olimpijscy Herosi . Paringi wybierane według moich upodobań i weny, ale także będę uwzględniać wszystkie prośby w komentarzach (ewentualnie na priv, jak kto woli) Zapraszam :)