,,W starożytnej Grecji, żeby wyznać dziewczynie miłość, mężczyzna powinien rzucić jej jabłko"
- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytał Percy.
Przez cały dzień Annabeth chodziła obrażona i nie odzywała się do niego. Przecież niechcący wylał pepsi na jej książkę.
- Chcesz się z nią pogodzić, nie? - odezwał się Jason.
Percy pokiwał głową i spojrzał na wielkie, czerwone jabłko, które wyczarował z talerza z obozu. Obawiał się, że jest trochę za wielkie, ważyło pewnie z pół kilograma, ale Jason zapewniał, że takie będzie najlepsze.
Weszli na pokład, Annabeth siedziała na dziobie, opierając jedną dłoń na głowie Festusa. W drugiej miała notatnik i wydawało się, że nad czymś się zastanawiała.
Percy jeszcze raz wyobraził sobie całą sytuację, rzuci jej jabłko, które wyląduje w jej dłoniach, po czym opowie o zwyczaju panującym w starożytnej Grecji. Annabeth zacznie się śmiać, po czym pocałuje go i powie: ,,Ty głupi Glonomóżdzku". Tak! Dokładnie tak to powinno wyglądać.
Podszedł na tyle blisko, żeby mieć pewność do celnego rzutu. Zamachnął się i krzyknął:
- Annabeth!
To dziwne, zawsze miała doskonały refleks, chyba za bardzo odleciała myślami. Popatrzyła się na niego pytająco, a po chwili ogromne jabłko wylądowało jej na środku czoła. Odrzuciło ją do tyłu i mało brakowało, żeby wylądowała za burtą.
- Kochanie! Nic ci nie jest? - zawołał Percy, biegnąc w jej stronę.
Jason za to ewakuował się, chowając się za maszt. Percy sam się bał, Annabeth była zdolna do wszystkiego, ale teraz trzymała się za czoło.
- Peeeeeeeercy! - krzyknęła.
Nie minęła sekunda, jak poczuł mocne uderzenie notesem w twarz. Przez chwilę zakręciło mu się w głowie, Annabeth wyglądała jakby właśnie oszalała.
- ZGINIESZ PERSEUSZU! - zawyła tonem godnym niejednego potwora.*****
Przy kolacji Annabeth cały czas patrzyła morderczym wzrokiem na Percy'ego, który nie miał siły zjeść nawet swoich niebieskich gofrów. Na jej czole znajdował się wielki, fioletowy siniak. Percy został przegoniony przez cały pokład po kilka razy, po czym wywalony za burtę, przywiązany liną za stopę. Całe szczęście, że był synem Posejdona, bo źle by się to skończyło.
Wszyscy jedli w ciszy, wyczuwając napiętą atmosferę między to dwójką. Przerwał im Leo, który śmiejąc się wszedł do środka.
- Hej! Wiecie co nagrała kamera zamontowana u Festusa?
Monitory, które pokazywały zdjęcia z obozu herosów przełączyły się, pokazując jak Annabeth obrywa jabłkiem w głowę. Leo zaśmiał się jeszcze głośniej.
- A teraz w zwolnionym tempie!
Annabeth ścisnęła mocniej swój nóż i widelec, Leo powinien jej się teraz obawiać.
- Patrzcie teraz jak Percy oberwał!
Ekrany pokazały jak Percy zostaje trzepnięty notatnikiem, wszyscy milczeli, patrząc przerażeni na Annabeth. Tylko Percy, próbował delikatnie ostrzec Leo, żeby przestał.
- ZGINIESZ LEONIE VALDEZIE!
Teraz to Leo, dostał masę atrakcji, które dostarczyła mu Annabeth. Łącznie z biegiem z przeszkodami i unikami przed różnymi, latającymi przedmiotami.*****
Takie trochę Percabeth. Dalej proszę o pisanie w kom, o czym chcecie poczytać ;)
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: OneShots
FanfictionOneShoty z bohaterami książek Percy Jackson i Olimpijscy Herosi . Paringi wybierane według moich upodobań i weny, ale także będę uwzględniać wszystkie prośby w komentarzach (ewentualnie na priv, jak kto woli) Zapraszam :)