Głośne burczenie w brzuchu rozpraszało spokojnie składającą się osobę, która miała wrażenie, że za chwilę oszaleje. Dobrze znane mu z doświadczenia napięcie kumulowało swój ucisk przy wymęczonym żołądku wcale nie pomagając.
Pewne kroki stawiane na nieusłanym śmieciami, dowodami bytności szczurów i innego robactwa asfalcie nie wydawały najmniejszego dźwięku.
Normalnie bieg, czy choćby szybszy chód towarzyszł mocnym dudnieniom, lub szuraniom obuwiem po powierzchni, lecz w jego przypadku było inaczej.
Przez lata wykonywania tych samych czynności nabrał typowej, jak przy jeździe na rowerze wprawy. Gdy się raz nauczysz rozgryzając schemat, nie ma powrotu do niewiedzy i zapomnienia.
Jego zachowanie stało się naturalne niczym odruchy bezwarunkowe. Kontrola oddechu, bezgłośne stąpanie, skupiona uwaga na analizie otoczenia i możliwości niebezpieczeństwa, czy w tym momencie poszukiwanie potencjalnej ofiary.
Dochodząc do jednej z ciemnych uliczek dostrzegając w nich kryjących się bezdomnych, ruszył dalej trzymając się nieoświetlonych miejsc.
Sprawdzanie własności biedniejszych od niego było nieopłacalne i nawet, jak dla niego żałosne. Jego ambicje urosły znacząco od pierwszej, inicjacyjnej wyprawy. Wtedy był amatorem, teraz bez krępacji przyznawał się do osiągnięcia poziomu zawodowca- idealnego złodzieja.
Było już dawno po zmroku, zegarek na nadgarstku wskazywał godzinę bliską północy- zbliżała się godzina duchów, czyli wymarzony czas dla niego.
Prychnął rozbawiony swoimi myślami. Bliski przyjaciel wielokrotnie żartował z jego wyglądu, z którego podobnież przypominał zjawę. Chłopak nie ukrywał, że nabierał kompleksów i niepewności przez powtarzające się uwagi. Może dobrze, że wychodził jedynie w nocy, a na codzień widywał się z nielicznymi.
Kiedy dotarł do dzielnicy handlowej skręcił parę uliczek dalej znajdując się wreszcie w upragnionym miejscu.
Każda większa działalność potrzebowała magazynów do gromadzenia swoich produktów, czy miejsca do składowania sprzętu. Dla niego podobne miejsca były celem do rabunku, lecz wymagającym większej liczby ludzi. Pracując sam musiał zmienić zasady.
Przebiegł kilka uliczek dostrzegając wyraźnie zarysy fabrycznych budynków. Pora wskazywała na to, że tutejsi pracownicy musieli skończyć robotę i od dłuższego czasu poszukiwali dogodnego miejsca do napełnienia pustych brzuchów i zapewne, utopnienia życiowych smutków w czarkach z sake.
Najbliższą knajpach, chociaż on uznałby to raczej za spelunkę, był ,,Czarny kwiat". Lokal został przekształcony na potrzebę klientów. Nie brakowało tam niczego, od wymyślnego jedzenia, mocnych trunków aż po prostytutki, hazard i miejsca do noclegu.
Widząc już jasny blask neonu zwolnił nieco, nastawiając uszu. Głośne śmiechy, nierówne kroki, uderzenie zapewne o bruk jakiegoś pijaka i stukanie kopanej po ziemi pustej butelki, innymi słowy- brzmienie okazji.
Trzymając się ściany wychylił się nieznacznie oceniając powodzenie misji. Dwójka mężczyzn odzianych w długie płaszcze narzucone niedbale na ramiona, wybuchy wesołości, zataczający się chód i oczywiście już dostrzegalny z daleka zamglony wzrok.
Idealnie
Zbliżając się stopniowo rozróżniał pojedyncze słowa, by później nabrały konkretnego typowego dla tutejszych robotników kontekstu rozmowy.
-Tamta miała większe- upierał się zawzięcie wyższy mężczyzna.
-Piepsz-szenie- odburknął drugi uderzając towarzysza w ramię, przez co tamten zatoczył się do boku ledwo łapiąc pion. -Ta... Ta rósz-szowowłosa byłaa ładniejszaa.
-Może masz rację- przyznał niechętnie, widocznie trzeźwiejszy facet. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, by po chwili włożyć jednego do ust.
Ich cichy obserwator dostrzegł już na radarze idealną ofiarę swych działań. Zbliżył się do mężczyzn czekając na odpowiedni moment.
-Kurwa- warknął niezadowolony palacz. -Gdzie moja zapalniczka?!
I tu nadeszła pora...
Niczego nie poczuł-
Delikatne, zwinne dłonie wydostały niechlujnie i niedbale wrzucony do kieszeni portfel, który nadal był na wierzchu po pijackim wypadzie.Niczego nie zauważył-
Złodziej był niemal na wyciągnięcie dłoni i akurat przydrożna latarnia rzuciła swój blask na miejsce cichej zbrodni. Ale to i tak nic nie pomogło w dostrzeżeniu oprawcy przez poszukującego zguby po kieszeniach mężczyzny.Zwyczajny ogień do papierosa, już czekającego w ustach na upragnioną nikotynę, był ważniejszy od właśnie okradającego kogoś kieszonkowca.
Ale on to wiedział od dawna. To dzięki temu, że jego nikły wygląd nie przyciągał uwagi mógł bezkarnie ograbiać przechodniów z ich dobytku. Przez to miał ciężkie i pozornie wygodne życie.
A pozory mylą...
_______________________
Z cyklu Kuroko no Shinobi
CZYTASZ
Kᴜʀᴏᴋᴏ ɴᴏ Sʜɪɴᴏʙɪ ☯ [AᴋᴀKᴜʀᴏ]
Fanfiction☯ Opowieść o Kuroko Tetsuyi wychowanym przez ulicę i żyjącym z kradzieży. Dzięki swojej nikłej prezencji zbrodnie zawsze sprawiły mu dziecinne trudności. Jednak wszystko się zmienia, gdy napotyka grupkę przyjaciół chcących, aby chłopak rozpoczął leg...