Zamarłam. Stałam w progu drzwi, nawet nie drgnęłam Kiedy go zobaczyłam. Chciałam się mu rzucić na szyję, cokolwiek ale jednak coś mnie powstrzymalo i się opanowałam.
Ma-arcu-us? Co ty tu-tutaj robisz? - zbliżyłam się do niego i krok, a on tylko uśmiechał się w moją stronę i również zrobił krok w moją stronę.
Przyjechałem po ciebie - zbliżył swoje usta do moich, dzieliły je dosłownie milimetry. W końcu złączył nasze usta, chciałam by to nigdy się nie skończyło. Czułam motyle w brzuchu, byłam szczęśliwa, po prostu.
Ale, że jak po mnie? - oderwałam się od niego i musiałam o to zapytać bo nie bardzo go zrozumiałam. On przyjechał po mnie? Cokolwiek to znaczyło musiałam zapytać.
To nie ma sensu tak na odległość... Nie chce cie zostawiać tutaj samej ale też musze tam wrócić i stwierdilem że wezmę cie tam ze sobą. - znów się uśmiechnął i przytulil do mnie. Nie wierzyłam w to trochę na początku ale to prawda. Ale... Co będzie z rodzicami? Trofors? Przyjaciółmi? Z wszystkim co tutaj jest?
Ale co z moją rodziną, szkołą i wogóle z tym wszystkim.. - trochę posmutnialam bo gdybym się zgodziła to co na to moi rodzice, przyjaciółka, z którą ostatnio jakoś nie utrzymywalam kontaktu.
Szkoła już załatwiona, twoi rodzice się zgodzili, przyjadą jutro żeby się pożegnać. - nie wierzyłam. I co ja miałam teraz zrobić? Co ja powiem swojej przyjaciółce? Nie mam już wyjścia skoro wszystko już załatwione musiałam się zgodzić.
No okej, kiedy wyjeżdżamy bo nie wiem kiedy mam się zacząć pakować - usmiechnelam się i chcąc wejść do domu zapomniałam że miałam już zapakowane walizki, miałam przecież iść do ich rodzinnego domu i potknęłam się o Nie- ałł! - krzyknęłam i upadłam na podłogę uderzając się dość mocno w głowę.
Marlene? Jesteś cała? - podszedł i złapał mnie za ręce po czym podniósł.
Nie tylko głowa mnie trochę boli - zaśmialam się lekko i podnioslam przywrócone walizki.
Widać jesteś już spakowana a wyjeżdżamy jutro wieczorem. - zachichotał pod nosem i poszedł do salonu z moimi walizkami.
Dzięki - tylko tyle powiedziałam i poszłam do kuchni zrobić nam coś do picia - chcesz herbatę czy coś? - otworzyłam szafkę i wyciągnęłam dwie szklanki i położyłam na stole.
Ta, poproszę - odwrócił się w moją stronę i zrobił minę proszącego pieska, zaśmiałam się i wstawiłam wodę na herbatę.
Podeszłam do kanapy ze szklanakami gdzie siedział Marcus oglądając jakiś program w telewizji. Podałam szklankę chłopakowi a swoją postawiłam na stole.Marcus... Bo wiesz, ten wyjazd.. Mogłeś mnie wcześniej uprzedzić czy coś, nie wiem jak ja to teraz powiem mojej przyjaciółce i wogóle. - trochę posmutniałam na myśl o tym ze Marcus chce mnie zabrać ze sobą, ale też cieszyłam się bo będę przy nim.
Sorki ze ostatnio takie krótkie ale jakoś tak mi weny brak 🙌😂 Dzisiaj postaram się napisać jeszcze rozdział. ❤
CZYTASZ
Life is a lie
FanfictionGłówna bohaterka nazywa się Marlene Adamson. Jest czternastolatką dość niską- najniższą w klasie. Mieszka w Norwegii, w Trofors niedaleko domu Marcusa i Martinusa. Jej brat gra w zespole i co kilka tygodni jeżdżą na koncerty itp... Zaczęły się wakac...