Minęły 2 lata odkąd mój brat zmarł, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Mam już 16 lat, moi rodzice ciągle gdzieś wyjeżdżają więc miesiącami może ich nie być w domu. Niedawno zaczęły się wakacje, dzisiaj środa, Marcus Miał przyjść dzisiaj do mnie bo ma mi do powiedzenia coś ważnego. Bałam się trochę tysiąc myli przeszło mi po głowie.
Zeszłam na dół do kuchni i usiadłam przy stole, czekając na chłopaka. W końcu dzwonek zadzwonił, szybko pobiegłam w stronę drzwi, otworzyłam je. Przytuliłam się do niego co odwzajemnił i zaprosiłam do środka.Marlene, bo ja mam ci coś ważnego do powiedzenia. - usiadł na kanapie, w jego oczach można było zobaczyć smutek. Byłam załamana, chociaż nawet nie wiedziałam jeszcze dokładnie o co mu chodzi. Bałam się, usiadłam obok niego i czekałam aż coś powie - bo ja za dwa dni wyjeżdżam do Los Angeles - ciągnął dalej a ja wpatrywałam się w jego tęczówki z niedowierzaniem. Byłam załamana. Czemu mówi mi to dwa dni przed wyjazdem? On ma zamiar mnie zostawić, a to jest najgorsza myśl jaka przyszła mi teraz do głowy.
Czyli masz zamiar zostawić tutaj samą? - łzy zaczęły mi lecieć po poliku. Chciałam za wszelką cenę pojechać tam z nim co było Nie możliwe, nie mogłam go też tutaj zatrzymać.
Marlene, ja przepraszam naprawdę nie chce cie tu zostawiać samej ale zrozum że musze wyjechać - był smutny, a ja wściekła na niego bo woli jechać robić karierę, a mnie mieć w dupie.
Mam rozumieć że wolisz te fanki niż zostać ze mną? Byłeś ze mną odkąd mój brat umarł, byłeś ze mną kiedy tego potrzebowałam, myślałam że jesteś inny, myślałam że nie zostawisz mnie tak jak każdy, myślałam że będzie inaczej. Myliłam się, jesteś taki jak wszyscy, a moje życie to wielkie kłamstwo, jedna wielka pomyłka. Mam cię dość rozumiesz, jedź sobie do tych fanek przecież to na nich ci zależy! - byłam wściekła, czułam ból w sercu, nie wiedziałam co mam myśleć. On chce mnie zostawić po tym wszystkim, po tym jak mi pomógł, a teraz po prostu sobie odejdzie. Nie poradzę sobie Tak sama, bez niego. Kocham go jak nikogo innego i nie zamierzam go stracić, chociaż to już się stało. On wyjeżdża i nie wróci, czas się z tym pogodzić.
Marlene zrozum nie robię tego specjalnie! - wstał i po prostu wyszedł. Zostawił mnie tak po prostu. Zaczęłam płakać, bo wiedziałam że to koniec NAS. Czas się z tym pogodzić.
----------------------------------------------------------------
Dzisiaj dzień wyjazdu chłopaków, nie miałam zamiaru się z nimi żegnać, przynajmniej nie z Marcusem. Siedziałam w domu w swoim pokoju przeglądając Social Media. Bałam się wychodzić z domu, po prostu. Ktoś zapukał do drzwi, byłam pewna że to Marcus więc nawet nie drgnęłam. Minęło kilka minut a pukanie nie ustawało, postanowiłam że pójdę sprawdzić kto to. Otworzyłam drzwi ale nie zobaczyłam Marcusa, lecz jego brata. Byłam zdziwiona zawsze jak przychodził to tylko z Marcusem.Cześć przyszedłem się pożegnać bo zaraz wyjeżdżamy. - powiedział smutno i przyciągnął mnie do siebie. Byłam w lekkim szoku, ale odwzajemnilam mu się tym samym i odsunełam od niego.
Czemu nie przyszedł z tobą Marcus? - zapytałam i wyszłam z domu chcąc odprowadzić chłopaka.
Rano był naprawdę smutny i powiedział że źle się czuje - szliśmy w stronę samochodu chłopaków i rozmawialiśmy jeszcze trochę. W końcu przyszedł ten moment. Pojechali, z Marcusem nawet się nie pozegnalam. Trochę mi smutno ale żyje się dalej. Wróciłam do domu otworzyłam drzwi i pobieglam do siebie na górę, położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Przepraszam że takie krótkie no ale zawsze coś ;3 następnej części spodziewajcie się wieczorem ;3
CZYTASZ
Life is a lie
Hayran KurguGłówna bohaterka nazywa się Marlene Adamson. Jest czternastolatką dość niską- najniższą w klasie. Mieszka w Norwegii, w Trofors niedaleko domu Marcusa i Martinusa. Jej brat gra w zespole i co kilka tygodni jeżdżą na koncerty itp... Zaczęły się wakac...