*2 lata później*
Jestem z Marcusem w Nowym York'u, mieszkamy tutaj już od dwóch lat. Jestem szczęśliwa że mam takiego chłopaka. Ostatnio bardzo tęsknię za moim bratem, śnią mi się przeróżne koszmary, całe szczęście nie jestem sama - mam Marcusa. Martinus niedawno znalazł sobie dziewczynę, z którą mu się napewno układa, jeszcze ani razu się nie poklocili.
Jak moi rodzice zareagowali 2 lata temu na to że chcę się wyprowadzić z Marcusem do Nowego York'u? Normalnie. Szczerze, myślałam że będą źli czy nie pozwolą mi wyjechać, jednak ku mojemu zdziwieniu tak nie było. Powiedzieli, że to mi dobrze zrobi i mogę jechać. Kamień spadł mi z serca, a co z moją przyjaciółką? Było gorzej niż się spodziewalam ale wisi mi to ponieważ i tak bym nie miała jak z nią utrzymywać kontaktu, okazała się fałszywa. Aktualnie mieszkam z chłopakami, czyli Marcusem i Martinusem oraz jego dziewczyną, zaprzyjaźniłam się z nią i jesteśmy teraz jak te papużki nierozłączki.
Chodzę z nimi do szkoły, fajnie się złożyło bo jestem z Angeliką w klasie ( dziewczyna Martinusa) ale szkoda że chłopaki są w innej. Przejdźmy do teraźniejszości...
Marcus, wstawaj bo spóznisz się, a dzisiaj zakończenie! - zerwałam się z łóżka, dosyć późno wstałam bo oczywiście zapomniałam nastawić budzika, zaczęłam krzyczeć do Marcusa wyjmując wczoraj przyszykowane ciuchy. Latałam po pokoju jak opętana, a Marcus dalej spał. Nie no on jest niemożliwy...
Już wstaje spokojnie, która godzina? - wyczołgał się spod kołdry i usiadł na końcu łóżka.
7:30 a za pół godziny zaczyna się apel - dalej biegałam po pokoju szukając mojej szczotki, w końcu się znalazła więc pobieglam do łazienki nie zwracając uwagi na to że Marcus mówił coś do mnie. Rozczesalam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubralam ciuchy, które ze sobą wzięłam. Wyszłam z lazienki i weszlam do naszego pokoju, odziwo Marcus byl już gotowy do wyjścia. Nie wiem jak mężczyźni to robią ale mniejsza.
Wow szybki jesteś - siegnęłam po moją torbę, a chłopak prześledził mnie wzrokiem, podszedł i złapał mnie w tali.
Marcus nie pora na.. - nie zdążyłam skończyć bo on mnie pocałował, ale po chwili gwałtownie się odsunął widząc w drzwiach Martinusa.
Nie przeszkadzam gołąbeczki? - był trochę zdenerwowany, bo my jak zawsze się spozniamy, a on wchodzi w nieodpowiednim momencie.
Um, nie - odchrząknełam chwycilam torbę i poszlam do kuchni - cześć Angele - przywitałam się z dziewczyną i zabrałam się do jedzenia naleśników które Angele podsunęła mi podczas gdy siadalam. Jest za piętnaście ósma, chyba się wyrobimy. Po śniadaniu, a bardziej śmiechach i wygłupach wyszliśmy z domu i udaliśmy się do szkoły, było naprawdę ciepło dlatego poszliśmy na pieszo, poza tym to tylko kilka minut drogi.
Po szkole wróciliśmy do domu i postanowiliśmy że na wakacje pojedziemy do Trofors, zrobimy małą niespodziankę rodzinom. Rodzice Angele się zgodzili więc po powrocie poszliśmy na tradycyjną pizze i gdy wróciliśmy do domu zaczęliśmy się pakować. Planowaliśmy że polecimy samolotem, najbliższy lot mamy za 4 dni więc mało czasu.
Kolejnego dnia wstałam naprawdę późno, spojrzałam na zegarek była 12:02. Nie chciałam budzić Marcusa ani reszty, odziwo wszyscy spali co zazwyczaj było niemożliwe żeby ktokolwiek spał tak dlugo. Postanowilam że zrobię śniadanie dla nas wszystkich.______________________________
Przepraszam, że tyle musieliście czekać i że taki krótki ale jakoś ostatnio nie miałam weny :p Jutro postaram się wstawić kolejną część ❤
CZYTASZ
Life is a lie
FanfictionGłówna bohaterka nazywa się Marlene Adamson. Jest czternastolatką dość niską- najniższą w klasie. Mieszka w Norwegii, w Trofors niedaleko domu Marcusa i Martinusa. Jej brat gra w zespole i co kilka tygodni jeżdżą na koncerty itp... Zaczęły się wakac...