8. Tęsknota

627 73 33
                                    

Tęsknota jest najlepszym dowodem miłości.

***

Minął z dobry tydzień od tego wydarzenia na lodzie. Z każdym dniem co raz lepiej szło Yuuriemu na lodzie, ale Victor mimo tego widział wyraźnie, że to nie było tylko spowodowane tym tańcem z nim. Ukradkiem, kiedy Japończyk był sam w pokoju, to widział, jak trzymał w dłoni srebrzyste piórko od skrzydeł Rosjanina. Yuuri, zaczynasz się już domyślać?- Myślał platynowłosy nad tym, ale widząc po jego twarzy, dalej nie domyślał się, że on był tuż obok niego.

Mężczyznę zaczynało to dobijać, nie raz krzyczał z rozpaczy i tęsknoty na nic świadomego Yuuriego by go w końcu zobaczył. Mimo, że widział to jak Japończyk uspokoił się od tamtego czasu, to widział nie raz jak przed snem, płakał... Może nie tak często jak przedtem, ale jednak. To go bolało, cholernie bolało... Wyraźnie widział, że mimo dużego wsparcia ze strony przyjaciół, to dalej płakał.

-Yuuri, proszę nie płacz... Bo ja też zacznę płakać.- Mówił, wtedy Victor do chłopaka, nawet jeśli go nie słyszał. Ta bezradność w takich sytuacjach coraz bardziej dołowała go... Chciał bardzo by Japończyk w końcu go usłyszał, chciał by poczuł jego ciepłe ramiona, chciał by go widział... Wydawało mu się, że był blisko osiągnięcia celu, a w rzeczywistości tak nie było. Od momentu, kiedy młody łyżwiarz znalazł jego piórko, nie ruszył się o krok z miejsc. Pomysły mu powoli się kończyły...

Aktualnie chłopak przebywał w towarzystwie blondyna i Kazacha w salonie. Victor cieszył się, że chociaż większość czasu nie przebywał sam, a z innymi. Przynajmniej wiesz, że nikt cię nie opuścił.- Uśmiechnął się w duchu mężczyzna.

-Ej! Oddawaj mi pieroga złodzieju!- Zawołał Yurio, kiedy Yuuri zabrał ostatniego pieroga z talerza.

-Kto pierwszy ten lepszy!- Zaśmiał się i rozparł się wygodnie na ciemnym fotelu. Chciał wziąć pierwszy kęs, ale nagle na jego kolana wskoczył pudel, który jednym kłapnięciem, zjadł pieroga. Następnie poszedł położyć się na swoim legowisku i spojrzał na zaskoczonego Japończyka, jakby chciał powiedzieć- No co? Kto pierwszy ten lepszy. Nie minęła chwila, kiedy Makkachin zasnął smacznym snem. Po chwili Yuuri zaśmiał się i spojrzał n wkurzoną wróżkę.

-Makkachin był pierwszy.- Stwierdził z ciepłym uśmiechem. Platynowłosy na ten widok sam się zaśmiał, ale potem przestał, ponieważ ponownie skupił się na jego ukochanego. Widok śmiejącego się Japończyka, rozczulał go bardzo, a także niezmiernie cieszył.

-Widzisz Jurij? Twój dziadek robi takie świetne pierogi, że nawet Makkachin zjada je ze smakiem.- Powiedział Otabek, dojadając swoją porcję. Na jego słowa młody chłopak położył głowę na jego ramieniu.

-No wiem, wiem Beka...- Uśmiechnął się ciepło do swojego chłopaka. Na ten widok Yuuri lekko uśmiechnął się.

-Cieszę, że wam się układa.- Powiedział Japończyk, spuszczając głowę, na zwróciło uwagę chłopaków.- Przynajmniej macie siebie... Nie to co ja.- Ostatnie słowa powiedział bardzo cicho, ale mimo tego Victor usłyszał je bez problemu. Sam spuścił głowę ze smutkiem. Ile bym dał Yuuri, byś w końcu mnie dostrzegł...- Pomyślał z tęsknotą i smutkiem Rosjanin.

-Ej- odezwał się Otabek- prawie bym zapomniał... Jurij.- Spojrzał na niego porozumiewawczym wzrokiem. Nastolatek przytaknął i zeskoczył z sofy, po czym podszedł do plecaka, należący do Kazacha i wziął go. Następnie podał swojemu chłopakowi.- To nic wielkiego Yuuri... ale mimo tego- Brunet zaczął grzebać w swoim plecaku- mamy nadzieję, że poprawi ci humor.- Po jego słowach Japończyk podniósł głowę, wtedy dostrzegł jak Otabek wyciągał małego pluszaka. Zaniemówił, kiedy zobaczył kogo przedstawiał, a zaś Victor... Uśmiechnął się szeroko i zachichotał cicho, kiedy zobaczył, że maskotka przedstawiała jego osobę, tyle, że w wersji chibi.

Anioł Stróż | VictuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz