Walcz do końca każdy musi walczyć, nie ważne jak silny jest wróg, bo walcząc do końca stajesz się zwycięzcą...
***
Tym razem nie było tak jasno jak wcześniej. Ciężkie szare chmury pełzły po Niebie, zasłaniając każdy jego skrawek. To było dziwne i rzadko spotykane tutaj zjawisko, według Victora. Ponoć w tym miejscu pogoda nie powinna sięgać prawda? Tak myślał, ale jak widać mylił się.
W sumie mu to nie przeszkadzało, te szare chmury idealnie odwzoruje jego nastrój. Też był ciężki i oziębły... Bez życia. Też pełzał powoli ku końcowi.
Tracił nadzieję.
Po chwili usłyszał szum i uderzenie słodkich kropel deszczu o ściany budynku. Idealnie zobaczył uderzającą ścianę deszczu w jego kierunku spomiędzy złotych krat w jego pokoju. Nie miał pojęcia czy te cykliczne kapanie na podłogę pochodziło z zewnątrz czy od niego.
Jego rany wciąż nie mogły się zagoić. Nie pamiętał ile razy Chrystian już go poddawał torturom. Wiedział, że już długo... Stanowczo za długo. Ból wciąż wgryzał się w jego osłabione ciało, które dalej próbowało się zregenerować, zabierając resztki sił Rosjanina. Złoto zdążyło zastygnąć na już zniszczonych skrzydłach mężczyzny. Poparzenia wyglądały tak okropnie, że każdy lekarz stwierdziłby natychmiastową amputację. Boli. Wszystko go bolało.
Zaczynał się załamywać.
Tego chciał Chrystian. Nie miał już sił dłużej walczyć z tępym charakterem sadysty. Mimo tego, że już od dłuższego czasu nie śmiał się na torturach to nadal nie wrzeszczał. Było mu wszystko po prostu obojętne. Ten szyderczy uśmiech na tej ślicznej buźce anioła, który powoli łamał jego wolę, niszczyło go najbardziej.
Był słaby.
Myślał, że wygrał, ale tamten się nie poddawał, a on sam zaczął podupadać. Anabella, która znalazła wyjście nie mogła do niego dotrzeć, Chrystian skutecznie ją nie dopuszczał do niego. Jego myśli od dłuższego czasu krążyły wokół szarego anioła, nieszczęśliwego anioła. Inflix był nadzieją na jego powrót na Ziemię, która zaczynała powoli się wykruszać. Od tamtej pory siedział tylko tutaj w tym pokoju, w którym go chłostano i niszczono jego wolę ducha. Wcześniej tutaj podłoga była czysta, że można było zobaczyć swoje odbicie, teraz zaś była zbryzgana krwią.
Jego krwią, ale i też nie jego.
Ale ta krew nie była czerwona, ani szkarłatna, była złota. Tak byłoby u ludzi.- Te słowa szarego anioła często krążyły wokół jego głowy. Czyli już nie jestem tak naprawdę człowiekiem?- Zastanawiał się, podkulając swoje nogi i postawił brodę na swoich kolanach. Potem objął je dłońmi, gdzie wciąż był zbryzganą złotą posoką... Jego posoką. Tam gdzie niegdyś miał jeszcze paznokcie też tam była ta złota maź, która się wydzielała z niego. Chrystian wyrywał po kolei każdy jego paznokieć z tym strasznym uśmiechem na twarzy i szaleństwem w oczach... Zaś jego nogi i ramiona były opuchnięte i posiniaczone. Kolor ich był fioletowe, lub zielono-żółtawe, choć podejrzewał, że powinny przybierać inny kolor skoro jego krew była złota. Czy nie jestem jeszcze w pełni aniołem.- Pomyślał i tak wyglądał u niego dzień. Po torturach zostawał sam ze swoimi myślami i zastanawiał się.
Czy wciąż jest człowiekiem? Czy może jednak aniołem?
Nawet nie pamiętał za co były kolejne tortury, bo kara za niby przekroczenie lewitującej wyspy została spełniona, więc czemu wciąż był poddawany takiemu bólowi? Czy właśnie w taki sposób miał stracić wiarę na powrót na Ziemię, a potem miał skończyć tak jak ten nieszczęśliwy anioł Inflix? Patrząc na wszystkim tym pustym wzrokiem i siląc się na jakikolwiek uśmiech, a potem opowiadać jego nieszczęśliwą historię życia? Jeśli tak... To powoli mu się udawało. Zaczynał zastanawiać się...
CZYTASZ
Anioł Stróż | Victuuri
FanfictionPowieść o tematyce homoseksualnej, nie lubisz? Nie czytaj! Kilka tygodni po Finale Grand Prix i zdobycie srebrnego medalu przez Yuuriego Katsukiego, Victor ginie w tragicznym wypadku. Kiedy Yuuri rozpaczał nad śmiercią kochanka, Victor tym c...