- Jes..Jestem L - odpowiedział chłopiec.
Uśmiechnęłam się. Wiem, że musi mu być ciężko, ale zrobię wszystko, żeby było mu tutaj dobrze.
- Fajnie! Ile masz lat L?
- Osiem - odpowiedział lekko szczypiąc się w rękę.
- Ja mam jeszcze siedem - zaśmiałam się cicho.
- Aha - delikatnie się uśmiechnął.
- Może chcesz w coś pograć? - zaproponowałam.
- Nie wiem.. - odpowiedział po czym usiadł w bardzo dziwny sposób w kącie pokoju.
- Jest nowy, z czasem będzie lepiej - szepnęła mi na ucho opiekunka.
Przytaknęłam. Rozumiem go, sama miałam ten sam problem.
Opiekunka poszła porozmawiać z L'em, a ja w tym czasie wyciągnęłam z szafki planszówki. Może będzie chciał pograć?
Po chwili podeszłam do nich.
- Hej, a może opowiem ci kawał? - zapytałam.
L spojrzał na opiekunkę.
- Mam sobie pójść? Dogadacie się? - zapytała.
L lekko się zarumienił i skinął głową. Opiekunka opuściła pokój.
- No to.. Jak się nazywa sowa, która ciągle mówi "TAK"? - zapytałam.
L wzruszył ramionami.
- TAKsówka - odpowiedziałam szczerząc się.
L uśmiechnął się.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Może.. Ja się już położę - powiedział i poszedł na swoje nowe łóżko.
Dopiero szesnasta.. Ale postanowiłam już zostawić go w spokoju. Postanowiłam wziąć się za rysowanie. Po 30 minutach przyszła opiekunka, a kiedy zobaczyła, że L zasnął zostawiła jego rzeczy i uznała, że jutro je wypakują. Po godzinie rysowania zobaczyłam, że ktoś na mnie patrzy. Wystraszyłam się i cicho pisnęłam. To był L. Zaśmiał się cicho.
- Przestraszyłeś mnie! - zaśmiałam się.
Odpowiedział mi uśmiechem.
- Lisa.. Czy ty masz rodziców? - zapytał.
Jest mu smutno, a skoro zapytał, zrozumiałam, że musi o tym porozmawiać.
- Mam, ale.. Nie byli dla mnie dobrzy i dlatego tu jestem. Tak właściwie nie traktuję ich jak rodziców..
- Naprawdę? Moi tak samo..
Zrobiło mi się smutno, ale po chwili uśmiechnęłam się.
- Nie martw się, tutaj są fajne opiekunki, i fajne koleżanki, koledzy. A po obiedzie dostajemy słodycze! - ucieszyłam się.
- Słodycze?
- Nie mów, że nigdy nie jadłeś.. - powiedziałam ze zdziwieniem.
- Mama mówiła, że jak będę je jeść wypadną mi zęby - odpowiedział.
- Yy.. Jeśli będziesz jeść baardzo dużo. Ale tak to nie, wszyscy jemy. Spróbuj! - powiedziałam, wyjęłam z szafki lizaka i dałam go L'owi.
Z niepewnością wziął lizaka i przyglądał mu się.
- Śmiało - uśmiechnęłam się.
L wyjął lizaka z opakowania i zaczął go jeść.
- To jest pyszne! - krzyknął podekscytowany.
- Co nie? - zaśmiałam się.
- Chcesz też? - zapytał podstawiając mi go pod nos.
- Nie, dzięki, jest twój - uśmiechnęłam się - Ej, pogramy w coś?!
- W co? - uśmiechnął się L.
- Proponuję berka.
- Berek! - krzyknął L lekko mnie uderzając w rękę i zaczął uciekać.
Ganialiśmy się tak przez dobre pół godziny. W końcu oboje ze zmęczenia padliśmy na podłogę.
- L..
- Co?
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- A ty moją przyjaciółką! - wykrzyknął.
- Będziemy zawsze razem? - zapytałam z uśmiechem.
- Zawsze! - krzyknął i przytulił mnie.
Z radością odwzajemniłam uścisk.
-----------
Jeśli już tutaj jesteś, proszę - zostaw komentarz :D Zainspirował mnie jeden filmik o dzieciach, który pokazywał jak dzieci są otwarte do innych i postanowiłam ukazać to w tym opowiadaniu ^^ Do następnego! :)
CZYTASZ
Tak bardzo przepraszam..
FanfictionLisa Rowland to samotna 18-letnia dziewczyna, która za wszelką cenę próbuje znaleźć miłość swojego życia, lub chociażby przyjaciela, który będzie przy niej aż do końca.