1

560 41 14
                                    

- Jes..Jestem L - odpowiedział chłopiec.

Uśmiechnęłam się. Wiem, że musi mu być ciężko, ale zrobię wszystko, żeby było mu tutaj dobrze.

- Fajnie! Ile masz lat L?

- Osiem - odpowiedział lekko szczypiąc się w rękę.

- Ja mam jeszcze siedem - zaśmiałam się cicho.

- Aha - delikatnie się uśmiechnął. 

- Może chcesz w coś pograć? - zaproponowałam.

- Nie wiem.. - odpowiedział po czym usiadł w bardzo dziwny sposób w kącie pokoju.

- Jest nowy, z czasem będzie lepiej - szepnęła mi na ucho opiekunka.

Przytaknęłam. Rozumiem go, sama miałam ten sam problem.

Opiekunka poszła porozmawiać z L'em, a ja w tym czasie wyciągnęłam z szafki planszówki. Może będzie chciał pograć?

Po chwili podeszłam do nich.  

- Hej, a może opowiem ci kawał? - zapytałam.

L spojrzał na opiekunkę.

- Mam sobie pójść? Dogadacie się? - zapytała.

L lekko się zarumienił i skinął głową. Opiekunka opuściła pokój. 

- No to.. Jak się nazywa sowa, która ciągle mówi "TAK"? - zapytałam.

L wzruszył ramionami.

- TAKsówka - odpowiedziałam szczerząc się. 

L uśmiechnął się. 

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

- Może.. Ja się już położę - powiedział i poszedł na swoje nowe łóżko.

Dopiero szesnasta.. Ale postanowiłam już zostawić go w spokoju. Postanowiłam wziąć się za rysowanie. Po 30 minutach przyszła opiekunka, a kiedy zobaczyła, że L zasnął zostawiła jego rzeczy i uznała, że jutro je wypakują. Po godzinie rysowania zobaczyłam, że ktoś na mnie patrzy. Wystraszyłam się i cicho pisnęłam. To był L. Zaśmiał się cicho.

- Przestraszyłeś mnie! - zaśmiałam się.

Odpowiedział mi uśmiechem.

- Lisa.. Czy ty masz rodziców? - zapytał.

Jest mu smutno, a skoro zapytał, zrozumiałam, że musi o tym porozmawiać.

- Mam, ale.. Nie byli dla mnie dobrzy i dlatego tu jestem. Tak właściwie nie traktuję ich jak rodziców..

- Naprawdę? Moi tak samo..

Zrobiło mi się smutno, ale po chwili uśmiechnęłam się.

- Nie martw się, tutaj są fajne opiekunki, i fajne koleżanki, koledzy. A po obiedzie dostajemy słodycze! - ucieszyłam się.

- Słodycze?

- Nie mów, że nigdy nie jadłeś.. - powiedziałam ze zdziwieniem.

- Mama mówiła, że jak będę je jeść wypadną mi zęby - odpowiedział.

- Yy.. Jeśli będziesz jeść baardzo dużo. Ale tak to nie, wszyscy jemy. Spróbuj! - powiedziałam, wyjęłam z szafki lizaka i dałam go L'owi. 

Z niepewnością wziął lizaka i przyglądał mu się.

- Śmiało - uśmiechnęłam się.

L wyjął lizaka z opakowania i zaczął go jeść.

- To jest pyszne! - krzyknął podekscytowany.

- Co nie? - zaśmiałam się.

- Chcesz też? - zapytał podstawiając mi go pod nos.

- Nie, dzięki, jest twój - uśmiechnęłam się - Ej, pogramy w coś?!

- W co? - uśmiechnął się L. 

- Proponuję berka.

- Berek! - krzyknął L lekko mnie uderzając w rękę i zaczął uciekać.

Ganialiśmy się tak przez dobre pół godziny. W końcu oboje ze zmęczenia padliśmy na podłogę.

- L..

- Co?

- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.

- A ty moją przyjaciółką! - wykrzyknął.

- Będziemy zawsze razem? - zapytałam z uśmiechem.

- Zawsze! - krzyknął i przytulił mnie.

Z radością odwzajemniłam uścisk.


-----------


Jeśli już tutaj jesteś, proszę - zostaw komentarz :D Zainspirował mnie jeden filmik o dzieciach, który pokazywał jak dzieci są otwarte do innych i postanowiłam ukazać to w tym opowiadaniu ^^ Do następnego! :)


Tak bardzo przepraszam..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz