Chwyciłam za klamkę i szybko otworzyłam drzwi. Do środka prosto na podłogę wleciał L.
- Ja.. się potknąłem - powiedział wstając i zmieszany zaczął drapać się po głowie.
- Skoro mama nie nauczyła Cię bycia szczerym mogłeś sam się tego nauczyć - prychnęłam wymijając go.
- Lisa, poczekaj.. - mówił łapiąc mnie za nadgarstek.
- Nie - wyrwałam rękę i wyszłam na dwór.
Udałam się na moją ulubioną huśtawkę, na której L często mnie bujał. Zaczęłam myśleć nad wszystkim, a jedna pojedyńcza kropla smutku spłynęła po moim policzku osadzając się na mojej koszulce.* L POV*
Już miałem iść za Lisą, ale spojrzałem na Michaela, który siedział na łóżku i unikał kontaktu wzrokowego. Usiadłem więc obok niego.
- Słuchaj..
- Czego chcesz? - zapytał dzieciak.
- Przeprosić Cię. Źle zareagowałem, przyznaję. Przepraszam, Mike.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Niech będzie. Przyjmuję przeprosiny.
Uśmiechnąłem się.
- Oo czekolada - powiedziałem patrząc na tabliczkę leżącą obok Michaela.
- Chcesz? - zapytał podkładając mi ją pod nos.
- Jasne - odpowiedziałem częstując się - Wiesz.. posiedziałbym jeszcze ale muszę znaleźć Lisę..
- Lubisz ją? - zapytał chłopak.
- Bardzo - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ale tak lubisz lubisz? - zapytał śmiesznie ruszając brwiami.
- Lubię.. jako przyjaciółkę - odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Szkoda.. Pasujecie do siebie - uśmiechnął się Michael.
- C-co? Nie..
- Czyli nie kochasz jej?
- Ja.. Jestem za młody na związki, tak jak Lisa. I nie chcę już o tym gadać - powiedziałem zmieszany - A teraz muszę ją znaleźć.
- Okej - uśmiechnął się chłopak.
Odpowiedziałem mu uśmiechem i wyszedłem.*Lisa POV*
Dalej siedziałam na huśtawce myśląc o przyszłości gdy nagle ktoś mnie rozbujał.
- L, co.. - powiedziałam odwracając głowę w tył, ale okazało się, że to nie L.
- Oo, zakochana dziewczynka myśli o swojej miłości? - zaśmiał się chłopak.
- Luke? Daj mi spokój, nie będę z Tobą gadać - odpowiedziałam zirytowana.
- Ale dlaczego nie, Liska?
- Nie mów tak do mnie i zostaw mnie w spokoju - coraz bardziej zaczęłam się wkurzać.
- Tak? A co ty na to mała? - zapytał skręcając huśtawkę, zapewne po to, żebym później poczuła się jak w cholernej pralce.
- L-luke przestań, za mocno. To zaczyna boleć - powiedziałam ze strachem.
- Tak? A co powiesz na to? - zapytał zaczepiając moją huśtawkę o gałąź - radzę ci się teraz nie ruszać - zaśmiał się i odszedł.
- Super - syknęłam poirytowana próbując jakoś stąd zejść.
Wiedziałam, że jeśli zaskoczę razem z huśtawką z gałęzi zaciśnie się ona na moich biodrach tak mocno, że ucierpię.
- Muszę tylko utrzymać się.. - nagle huśtawka przechyliła się i zaczęłam spadać. Zacisnęłam mocno zęby i oczy, ale nie poczułam bólu. Otworzyłam oczy. To był L. Złapał mnie razem z huśtawką.
- Wszystko w porządku? Kto ci to zrobił? - zapytał ze zmartwieniem.
Zaczęłam odkręcać łańcuch huśtawki. Kiedy mi się to udało po prostu siedziałam na niej.
- Tak.. To Luke - odparłam patrząc w ziemię.
- Kretyn..
- Ty czy on? - zapytałam z drwiną.
- Lisa, przepraszam.. Wiem, że zachowałem się jak pajac.
- Kiedy? Wtedy kiedy obraziłeś Michaela, czy kiedy podsłuchiwałeś naszą rozmowę?
- W obu przypadkach..
Westchnęłam.
- Okej, w sumie wszystko mi jedno.
- Lisa.. - zaczął chłopak nerwowo drapiąc się po karku.
- Tak? - zapytałam z zaciekawieniem.
- To o czym gadałaś z Michaelem.. To prawda?
Momentalnie poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec więc odwróciłam głowę.
- Nie jestem w tobie zakochana, tylko.. no może mi się podobasz.. Ale nic więcej! - krzyknęłam machając rękami.
- Lisa, ty mi też może trochę.. - chłopak odwrócił wzrok.
- L.. Chciałbyś.. z-ze mną być..?

CZYTASZ
Tak bardzo przepraszam..
Fiksi PenggemarLisa Rowland to samotna 18-letnia dziewczyna, która za wszelką cenę próbuje znaleźć miłość swojego życia, lub chociażby przyjaciela, który będzie przy niej aż do końca.