Rozdział 9

6.7K 297 10
                                    

Leżałam z przymknietymi oczami, dopóki nie usłyszałam głośnego trzasku drzwiami. Podniosłam głowę i spojrzałam w tam tą stronę , ale szybko odwróciłam wzrok. Justin z Alanem, usiedli w ławce za nami, a tych dwóch w ostatniej ławce, ale środkowym rzędzie. Westchnęłam i spojrzałam na przyjaciółkę, która z uśmiechem patrzyła co po chwile na chłopaków. Wywróciłam oczami i opadłam głową na ławkę.
- To bedzie bardzo długa lekcja... - powiedziałam sobie w myślach i odcięłam się od wszystkich w klasie. 

*****
Przez cały czas starałam się ignorować,  jego spojrzenie palące moje plecy. Nie mogę się obrócić. Po prostu nie mogę utrzymać z nim zbyt długo kontaktu wzrokowego. A jak bym raz to zrobiła, to potem bym co po chwilę na niego zerkała. Nie dam mu tej satysfakcji. Do końca tych lekcji, nie spojrzę w jego twarz. Na te idealne rysy twarzy, ten jego uśmiech i te...  

Nie!     
Stop!      
Nie moge tak myśleć!     
Nie może mi się spodobać!     
Wszyscy by mnie zabili!     
Boże a co jak mi się spodoba?
Albo co gorsza,  jak połączy nas więź mate?
Wszystko jest kuźwa możliwe!
Ja idiotka , no boższ !
Na litość boską, dlaczego on ?      
No ja się kurna pytam!     
Czemu nie jakiś gwiazdor z moich ukochanych filmów?
Takiego to ja bym bardzo chciala !
I gówno mam!      
I znając życie, nie bede mieć!
Nie cierpię tego jebanego życia!        
No za jakie grzechy?    
Ehhhh

- Wszystko dobrze? Jesteś jakaś taka białą. Jak wampir prawie. Ale wiem, że nie jesteś nim.  - spytała Olivia , odwracając się w moją stronę. Wyglądała na bardzo zmartwioną , patrząc na moja twarz. W sumie sie jej trochę nie dziwię. Zawsze się o mnie martwiła, a ja o nia. W końcu siostry tak muszą Hahah. Nie ważne że nie ma na to żadnych papierów .
- Jasne, że tak. Dlaczego miało by być niby inaczej? Hahaha . Wszystko jest tak jak powinno być. - zaczęłam się śmiać, sama nie wiem z czego. Olivia spojrzała na mnie dziwne , ale udawała , że to norma. Chociaż ona nie będzie o to wypytywać. Jaka ulga.
- No to w porządku, ale jakby coś się działo to masz mi dać znać. W końcu muszę wiedzieć kiedy cię ratować. - odparła z uśmiechem i zaśmiała się.
- Spokojnie, prędko nie będziesz musiała tego robić. Po za tym na pewno dam rade sama, a ty coś mi się wydaje , że za niedługo będziesz już bardzo zajęta. - odparłam,  poruszając brwiami. Dziewczyna zrozumiała co mam na myśli i się zaśmiała.
- Oj no, może może. Kto wie. Jeszcze jest czas to się zobaczy, jak to wyjdzie. - zaśmiała się Olivia , a ja razem z nią.  Nawet babka nas miała gdzieś, więc śmiałyśmy się w najlepsze, dobrze bawiąc.
- No no masz bardzo ładny śmiech. - odparł Justin, przerywając nasza chwilę.
- Nie ładnie przeszkadzać innym. - odparłam nie co chamsko, ale nie miałam zamiaru być dla niego miła.
- Nie ładnie tak , nie patrzeć w oczy jak sie do kogoś coś mówi. - odparł , przedżeźniając mnie i przysuwając sie do przodu. Przez co poczułam jego oddech na mojej skórze. Nie powiem , że mi się nie podobało. Bo wtedy bym musiała skłamać. A chciałam nagle do bliżej siebie. Miałam dziwne uczucie jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie do końca rozumiałam o co teraz chodzi. Moje ciało przeszły dreszcze w miejscu, gdzie jego oddech dotykał moją skórę. Było mi ciepło, miło , po prostu bardzo dobrze. Moje ciało zażądało go bliżej. Chciało więcej ciepła. A ja tez chciałam, ale musiałam zacząć racjonalnie myśleć. W końcu to nasz wróg, i powinnam trzymać go od siebie z daleka. A nie pozwalać na takie sytuację. Gdybym była tu z kimś z rodziny,  to już dawno bym miała przechlapane za taką sytuację. Oni nie mogą znieść myśli, że jakiś ich wróg, spojrzy na kogokolwiek z naszej rodziny. A co dopiero rozmowa. A ja jestem taka głupia, że zawsze to ja muszę złamać jakaś zasadę. A potem za to płace. Super po prostu. Gorzej trafić nie mogłam. Czasem chciała bym być wolnym wilkiem. Biegać gdzie chce i kiedy chce. Wybrać stado do którego bym chciała dołączyć. Być na stopniu niższym, niż jestem teraz. Albo być zwykłą dziewczyną.  Wtedy to bym w ogóle nie należała do tego świata wilkołaków. Miałabym chociaż w połowie, normalnjejsze życie niż teraz. Nie wiedziała bym nic o wilkolakach to bym żyła w niewiedzy.  Dzięki czemu, bym się nimi nie przejmowała. Ale nie. Oczywiście musialam trafić gorzej. A na dobór złego, jeszcze mam przystojne ciacho za sobą, którego tak muszę nienawidzić. I powoli się przyzwyczajam do nie nawidzenia go , tak jak mi kazali. Idzie mi to dobrze. Ale nie calkiem. Bo on jest zbyt nachalny. Ja tam niego wiem jak mogą go uwielbiać dziewczyny.  Jego nie da się pozbyć od siebie...
- Nie ładnie tak, gadać z nieznajomymi. - odparłam pewną siebie.
- I kto to mówi. - odparł ze śmiechem.
- Ktoś kto ma więcej rozumu w głowie.- odparłam i uslyszalam jego ciężkie westchnienie. Nie spojrzałam wciąż na niego. Muszę być twarda . Nie moge sie tak łatwo dać. Póki moge , to muszę walczyć. Moje  szczęście przyszło szybciej niż myślałam. Kiedy myślałam , że usłyszę jego odpowiedź,  zabrzmiał dzwonek szkolny. Oznaczający koniec lekcji i czas na przerwę. Więc czym prędzej wstałam z krzesła, i razem z Olivia pobiegłyśmy do mojego brata. Tam nie będę musiała ciągnąc z nim żadnego tematu...

Tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz