Rozdział 6

8.1K 305 10
                                    

Szłam przed siebie i jak to ja musiałam na kogoś znów wpaść. Jego ręce mnie powstrzymały od upadku. Stanęłam na równe nogi i spojrzałam na chłopaka.
- Dzięę...kuje - wydukałam ledwie co patrząc na ...................... Alana.

- Coś ostatnio za często na mnie wpadasz. - zaśmiał się do mnie.
- Ta nie da się nie zauważyć. Ale to nic nie znaczy. - odparłam szybko, na co wybuchł śmiechem.
- Sorki, ale potrafisz rozbawić człowieka. Aż się popłakałem. - odparł i zaczął wycierać policzki.
- Hahha i kto tu jest bardziej śmieszny. A mówią, że faceci nie płaczą. - odparłam ze śmiechem.
- Jak widać jestem wyjątkiem. - odparł z dumą.
- A może ty nie jesteś facetem? - bardziej stwierdziłam.
- Nawet ze mnie tak nie żartuj sobie. - odparł i spojrzał na mnie wrogo , co mu niezbyt wyszło.
-Dobra proszę cię.  Zlituj się i mnie już nie rozśmieszaj. - odparłam i złapałam się za serce.
- Ta to może ja zniknę , zanim tu na zawał zejdziesz. - odparł i poszedł przed siebie. Zaśmiałam sie jeszcze z niego i poszłam w swoją stronę. Po drodze zadzwonił dzwonek, więc przyspieszyłam aby się znów nie spóźnic. Wbiegłam do klasy i przeprosiłam nauczycielkę za spóźnienie. Posłała mi tylko wrogie spojrzenie i wróciła do czytania obecności. Usiadłam koło Olivii. Spojrzała na mnie zaciekawiona. I tak zaczęłam jej opowiadać moją rozmowę z Justinem.
- Ale wiesz jakby spojrzeć, to jest bardzo przystojny. - odparła i zaśmiała sie, przez co nauczycielka nas upomniała.
- Czy ty paczysz na coś , prócz wyglądu ? - zapytałam z westchnieniem. W sumie miała racje. Justin był bardzo przystojny. Każda laska odkąd się tu pojawił, śliniła się na jego widok. Ale najśmieszniejsze były ich reakcję,  gdy je olewał. Przechodzi koło nich, jakby w ogóle nie istniały. A one się całe rozbierały przed nim z nadzieją w oczach. A tu niespodzianka. Jedyny facet w tej szkole , który żadnej z nich nie tknął. A te laski już myślały, że jest gejem. Tak trudno sie im pogodzić z odrzuceniem. Nie szkoda mi ich. Ale z drugiej strony, mógł by się przyczepić do którejś z nich, niż mnie. No ale ciężko mi nie przyznać racji Olivii. I musi być takim dupkiem. Koszmar.
- Wiesz ja patrzę na bardzo dużo, a teraz widzę, że jak mówimy o nim to cała się rumienisz. - odparła i zaczęła wachlować mnie zeszytem.
- Nie prawda. Chyba masz słaby wzrok. Myslałaś o pójściu do okulisty? No wiesz, zobaczył by to i owo. Może byś dostała jakieś okularki. Na pewno by ci pomogły. Choćby w takiej sytuacji jak jest teraz . - odparłam całkiem poważnie. Czułam jak Olivia cała się gotuje. A zwłaszcza, gdy się jej mówi o okuliście. Że też jeden nazwał ją dziwakiem, gdy jej oczy zaczęły zmieniać barwe podczas badania. Biedny tak się wystraszył, że szybko zakończył z nia badania. To było niezłe.
- Weź mi nawet nie przypominaj kobieto! To był najgorszy dzień życia. Ten facet mnie uraził. A ja mu serio uwierzyłam że mam okropne oczy. I , że jestem dziwakiem. Tak się do dzieci nie mówi . One często płaczą jak się je urazi. - odparła i zamrugała kilka razy.
- Ej ej , momencik. Nigdy nie mówiłaś, że płakałaś po tej wizycie. Miałaś zamiar mi o tym powiedzieć? - spytałam z powagą.
- A po co takie szczególiki opowiadać. No daj, że spokój. To nie istotne. Ważne że ten facet był palantem. Jak można dziecko urazić?  Powinien się za to wstydzić. A on kompletnie nic! Jeszcze mnie wyprosił wtedy. Pajac jeden. - odparła udając, obrażone dziecko. Wyglądała na prawdę słodko. Ale nie chciałam jej bardziej wkurzać . Już wystarczająco kipiała ze złości. Biedna . Ale często śmieszną. Hahaha.
- Wiesz co? To teraz powinnam się obrazić!  Jak mogłaś mi nie powiedzieć?  Mi? Aż tak mi nie ufasz? Będziesz czegoś chciała.- odparłam i teraz ja udawałam obrażoną. Niezły nam kabaret z tego wychodził. Jak dobrze że babka nas nie słyszała. Tylko kilka uczniów.
- Oj kochana. No dobra. Szczerze? Nie chciałam robić z siebie idiotki. Którą jestem , ale nie musimy tego przyznawać. - odparła.
- Ty to powiedziałaś,  nie ja. - przerwałam jej.
- Powiedziałam, że nie musimy tego przyznawać , dobra. Tak na prawdę jestem , świetna. Każdy o tym w końcu wie. - odparła zadowolona.
- Każdy masz na myśli siebie? - zapytałam, znów jej przerywając.
- Powiedziałam każdy, dobra. I będę mówiła wszystko tak, aby nie wyjść na idiotke. Nie! Nie musisz nic mówić. Dobrze wiem co byś powiedziała,  wiec proszę cicho. No i w sumie to zajmijmy się lekcja. - odparła z uśmiechem i obróciła sie do tablicy.
- Jak sobie życzysz. - odparłam poważnie. A w środku cała paliłam sie ze śmiechu. Miałam ochotę wybuchnąć,  ale nie mam zamiaru iść do dyra. A ta baba marzy od początku, aby mnie tam wysłać. Ehhh. Nienawidzę jej , po prostu. Oby był już konie. No błagam...

Lekcja dobiegła szybko końca , podobnie jak pozostałe. Dłużej bym tego dnia w niej nie wytrzymała. Poszłam odłożyć część moich rzeczy do swojej szafki. Po sprawdzeniu godziny , wychodziło na to, że Harry ma jeszcze trening. Nie chciało mi się na jak niego czekać, więc postanowiłam wrócić pieszo do domu. Wyszłam ze szkoły i szybko skierowałam się w stronę pobliskiego lasu. Nie miałam zamiaru spotkać Luka. Weszłam w las i już po chwili usłyszałam odgłos łamanych kości. Poczułam wiatr w sierści i od razu na mój pyszczek wypłynął uśmiech. Zawyłam głośno i radośnie,  patrząc w niebo..  Było niezwykle piękne o tej porze. Spojrzałam za siebie i ruszyłam w stronę domy. Szybko i przed siebie.........

_____________________________________________
Dziękuję za wasza obecność i gwiazdki 😍 miłego czytanka i powodzenia przy waszych opowiadaniach :**

Tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz