Z góry przepraszamy !
Nigdy nie byłyśmy w Korei ani na żadnym k-popowym koncercie, więc nie wiemy dokładnie jak to wszystko wygląda. Piszemy tak, jak według Nas to wygląda :)
***************************************************
Bianka pov
-Każda ma swój bilet? -Zapytałam po raz tysięczny, z nutką zdenerwowania w głosie. Wszystkie odkrzyknęły chórem, żebym zluzowała te swoje babcine gacie i wrzuciła na luz.
-Bianka nie denerwuj się, wszystko pójdzie jak po maśle- odezwała się Vic.
-Jak w ogóle można nie zauważyć takich lasek jak my? Mówię ci, chłopcy od razu się na nas rzucą- prychnęła Klaudia.
Na samą świadomość, że za niecałe dwie godziny zobaczymy ich na żywo ściska mnie w brzuchu, a gdybyśmy zgubiły albo zapomniały biletów...
-Ugh, nie kuś losu Bianka- powiedziałam do siebie-...Dlatego macie pilnować swoich biletów!- Wykrzyknęłam.
-Jeśli cały ten wasz plan ma się udać, to lepiej żebyśmy wyszły teraz z domu, bo się nie wyrobimy, a chyba chcecie mieć miejsca przy scenie- mówiła ze znużeniem w głosie Ana.
Weszłyśmy wszystkie do garażu, by wpakować się do samochodu, który miała zostawić nam ciocia byśmy bezpiecznie dotarły na miejsce, bo jak to powiedziała kobieta: "Nie będziecie same chodzić w nocy po Seulu! Jeszcze wam jakieś zbir wyskoczy z krzaków z siekierą... a w takich szpilkach daleko nie zwiejecie!". W prawdzie wolałyśmy dostać się na koncert pieszo i przy okazji obejrzeć miasto nocą, ale prawda była taka, że szybciej dotarłybyśmy tam samochodem, więc przyjęłyśmy propozycję. Ale to co zobaczyłyśmy na miejscu samochodu było jakąś totalną abstrakcją, życie totalnie sobie z nas kpiło... Cztery słodziutkie, różowe rowerki z frędzęlkami. Zapewne był to pomysł kochanej cioci Any, domyślam się, że to przez Klaudię, która przy próbowaniu przysmaków kobiety wypluła całą jej zupę w twarz tuż po spróbowaniu pierwszej łyżki ''specjału pani domu ''. Wiem co czuła Klaudia jedząc te pomyje, miałam wrażenie, że kobieta gotując to coś -w ogóle nie przypominające zupy- wrzuciła do garnka wszystko co miała pod ręką. Na szczęście ja miałam zajebisty pomysł, by jeszcze trochę pożyć, dlatego dyskretnie wylałam całą miskę do wazonu z kwiatami. Na drugi dzień zwiędły, więc bałam się pomyśleć, co by było ze mną po zjedzeniu tej trucizny.
-Moje życie jest jakieś zjebane- odezwała się Ana.
-Sorry za tą zupę, to przeze mnie teraz tu stoimy- Powiedziała skruszona Klaudia.
-Dobra, może to i będzie największe upokorzenie naszego życia, ale spóźnimy się na koncert, więc serio musimy ruszać dupy- Warknęła wkurzona Viki.
-Okej no to jedziemy- odezwałam się- Ale z nas gangsta... te rowerki. Potrzebne nam jeszcze spluwy i mówię wam, te miasto jest nasze!- krzyknęłam do dziewczyn, Klaudia nie usłyszała, bo jechała na samym przodzie popisując się trikami, jeżdżąc na jednym kole. Jak zwykle miała pecha bo po chwili zamiast użyć tylnego hamulca wcisnęła przedni, co skutkowało tym, że wypierdoliła się w wielki krzak pokrzyw, które nie wiem jakim cudem się tam znalazły.
Dojechałyśmy na miejsce całe, oprócz Koperek, której skóra była czerwona, przez co ciągle się drapała. Zaparkowałyśmy nasze cacka przed budynkiem, po drodze trochę się do nich przywiązałyśmy, więc trudno było nam je zostawić, ale w końcu się nam udało.
-Okej chodźcie do wejścia- krzyknęła Wolińska. Przed budowlą było tylko kilka osób w kolejce, bo zapewne wszyscy już weszli. Szybko się uwinęłyśmy i byłyśmy już w środku, przepychając się przez tłumy, by znaleźć się jak najbliżej naszych bogów seksu.
-Kurwa, spierdalaj!- wrzeszczała Klaudia po angielsku na jakąś pojemną koreankę, która zaczęła ciągnąć ją za włosy po tym jak we cztery ją i jej przyjaciółkę wyjebałyśmy z pierwszego rzędu. Nagle światło przygasło i już wiedziałyśmy co zaraz zobaczymy.
-O mój Boże! O mój Boże! Ale mam podnietę!- krzyczała Viki. Wszyscy zaczęli piszczeć i krzyczeć, a my automatycznie odwróciłyśmy wzrok na środek sceny. W powietrzu rozbrzmiał głos RapMona.
-Witajcie! pierwsze spotkanie z BTS?"- zapytał.
-Pff, a żebyś wiedział, pierwsze i ostatnie!- krzyknęła Ana.
Mój świat się rozpłynął, widziałam tylko mojego prywatnego Boga seksu. Kook wyginał się w seksownych pozach razem z Jiminem i V, śpiewając te swoje anielskie pieśni. Viki i Pigi zaczęły próbować tańczyć razem z BTS przy tym rozpychając się i denerwując inne fanki. Ale one się nie przejmowały i dalej wywijały niczym kobry. Chłopcy zerkali w naszą stronę i się uśmiechali. Przynajmniej zwróciły ich uwagę!
-Jimin!- piszczała Viki, gdy chłopak znalazł się na przeciwko nas, śpiewając słowa "save me", uśmiechając się przy tym zalotnie. Klaudia chciała rzucić swój stanik w ręce V ale trafiła w twarz J-Hopa, któremu przy upadku rozwaliły się spodnie w kroku.Wszyscy byli zaskoczeni tym co się stało, zaczęli się rozglądać, a chłopaki na chwilę przestali śpiewać. Hobi jak to Hobi, dalej się uśmiechał ale widać było, że się trochę zdenerwował. Jimin z V płakali ze śmiechu, a reszta starała się być poważna (niczym ta sytuacja).
-Która to zrobiła?- zapytał przez muzykę J-hope a większość sali spojrzała na nas. Nad nami były 4 pary rąk, tak, to te bichys na nas pokazują.
-Nie róbcie tego więcej, bo wasz oppa się obrazi, ARMY's- powiedział Jimin w naszą stronę i zaczą się z wygłupiać z V. Hobi pobiegł zmienić spodnie, a reszta chłopaków starała się ratować koncert. Jeszcze raz coś takiego odwalą te głupie krzywookie, a nie ręczę za siebie!
Po całym incydencie Koperek przyznała się, że wypiła trochę wódki z sokiem z buraka przed wyjściem na koncert dla rozluźnienia, ale my wiedziałyśmy, że to było o wiele więcej niż trochę... Chłopcy zaśpiewali wszystkie swoje piosenki, a my darłyśmy się w niebo głosy przez co jutro pewnie nie będziemy mogły mówić. Gdy koncert się skończył, większość zaczęła opuszczać sale, a my z dziewczynami usiadłyśmy na podłodze i zaczęłyśmy czekać na Fanmeeting.
CZYTASZ
Napalone A.R.M.Y's
FanfictionCztery 19-latki postanawiają swoje ostatnie wspólne wakacje spędzić w Korei Południowej a dokładnie w Seulu u cioci jednej z nich. Czy to będą ich niezapomniane wakacje? Czy spełnią marzenia każdej ARMY's i poznają BTS? Akcja opowiadania dzieje s...