Lecieliśmy samolotem. Wpatrywałem się w przelatujące chmury. Reszta chłopaków poszła w moje ślady — jedynie Ben pochrapywał.
— Nie wytrzymam z nim! — powiedział z irytacją Platz.
— Jeszcze chwilkę, Daniel — odpadł półszeptem Dan, akcentując ostatni wyraz.
— Mógłbyś tak na mnie nie mówić? — Przewrócił oczami Platz.
— Nie denerwuj się, Platzman — dodałem od siebie. - Złość piękności szkodzi.
— A dajcie mi wszyscy święty spokój. — Westchnął po chwili.
— Co mu się stało? — zapytał mnie Dan, który siedział obok mnie.
— Ja wszystko słyszę! — zawołał Platz.
— Nie wiem — odpowiedziałem, ignorując chłopaka. — Może jest po prostu zmęczony.
— On się na mnie walnął! — krzyknął nagle Platzman, powodując delikatne zamieszanie dokoła i obudzenie Bena.
— Co tu się dzieje? — zapytał zaspany Ben.
— Nic. — Westchnął Dan. — Idź spać dalej.
Widziałem już kontury miasta pod chmurami, niedługo będziemy już w domu. Skończyliśmy trasę promującą nasz drugi album — zasłużyliśmy na odpoczynek. Odwiedziliśmy wiele niesamowitych krajów — odmienna kultura, język i zwyczaje. Lecz jedna rzecz jest taka sama — nasi fani, wszędzie tak samo fenomenalni przez wielkie F. Za to kocham swoją pracę — robię to, co uwielbiam i uszczęśliwiam innych ludzi.
Zastanawiało mnie zachowanie Platzmana. Czasami Ben go denerwował swoją „bezpośredniością", ale po chwili obracał wszystko w żart. Myślę, że jest po prostu zmęczony.— Nad czym tak myślisz? — Dan wyrwał mnie z potoku myśli.
— Nad życiem. — Zaśmiałem się.
Dan chciał coś powiedzieć, lecz stewardessa przerwała mu, oznajmiając, że za chwilę samolot będzie podchodzić do lądowania.
*
— Przyjedziesz po mnie, kochanie? — zapytałem Alex przez telefon.
— Już jesteś? — spytała wyraźnie zaskoczona. — Miałeś być jutro.
— Ale jestem już dzisiaj, to miała być niespodzianka — odpowiedziałem. — Nie cieszysz się?
— Cieszę! Tylko mnie bardzo zaskoczyłeś — wyjaśniła Alex. — Za chwilę będę.
— Czekam.
Reszta chłopaków już dawno rozjechała się do domów. Ja natomiast stałem sam jak palec i wypatrywałem samochodu Alex.
Po chwili zobaczyłem czarne auto i blondynkę, która od razu mnie zauważyła.
Podniosłem walizkę i ruszyłem w kierunku parkingu. Gestem ręki poprosiłem Alex, aby otworzyła bakażnik — szybko zrozumiała, o co mi chodzi.— Hej — powiedziałem, wsiadając do samochodu.
— Nareszcie! — zawołała Alex i dała mi buziaka w policzek.
— Tęskniłem.
— Ja też. — Uśmiechnęła się i odpaliła samochód.
Podczas drogi Alex wypytywała mnie o szczegóły — moje samopoczucie i tak dalej.
Pokrótce opowiedziałem jej co działo się u mnie przez ten czas — często rozmawialiśmy przez Skype lub telefon, lecz to nie to samo. Obiecałem, że cały jutrzejszy dzień spędzimy razem.*
Obudziłem się wcześnie — przynajmniej tak mi się wydawało. Alex jeszcze spała, postanowiłem się nie ruszać, tylko delektować się porankiem.
— Dzień dobry, Wayne. — Uśmiechnęła się.
— Cześć, kochanie. — Odwzajemniłem uśmiech i pocałowałem ją w czoło.
— Jak się spało? — zapytała po chwili.
— Jak nigdy dotąd — zachichotałem. — Jakie plany na dziś mamy?
— Możemy iść na festiwal — powiedziała Alex. — Organizują dziś imprezę charytatywną na rzecz niepełnosprawnych dzieci.
— No spoko — odparłem.
Nagle zobaczyłem, że dzwoni do mnie telefon. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że dochodzi już dwunasta.
— Cześć! — Usłyszałem głos Dana.
— Dawno się nie widzieliśmy. — Zaśmiałem się. — Co tam?
— Jest taka sprawa — powiedział po chwili. — Jesteś dziś wolny?
— Zależy, o co chodzi — odpowiedziałem i popatrzyłem się w stronę Alex, która posłała mi pytające spojrzenie.
— Dzwonił do mnie Mark i zapytał mnie, czy moglibyśmy zagrać dziś parę piosenek wieczorem.
— Kto to Mark? — zapytałem.
— Organizator zabawy na rzecz niepełnosprawnych dzieci — wyjaśnił Dan. — Na zakończenie miał zagrać jakiś zespół, ale wokalista został uczulenia i ma straszny katar, nie jest w stanie wystąpić — dodał.
— Zamierzałem tam iść z Alex, ale cóż, możemy zagrać.
— Super! — ucieszył się Dan.
— O której się spotykamy?
— Myślę, że o szóstej po południu, jeszcze napiszę ci sms-a, okej?
— Okej, do zobaczenia.
— Cześć!
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na półkę.
— Co chciał? — zapytała Alex.
— Mamy występ na tym festiwalu, na który mieliśmy iść.
— No to fajnie — odparła. Zdziwiłem się. Sądziłem, że się zdenerwuje, bo mieliśmy cały dzień spędzić razem.
— Nie jesteś zła? — zapytałem.
— Nie. — Uśmiechnęła się. — Będziemy mieli jeszcze dużo okazji, żeby pobyć razem.
— Też jedziesz na festiwal?
— Jako największa fanka chyba muszę — zachichotała.
— Chyba powinniśmy wstać...
— Jeszcze chwilę — szepnęła. — Nic nas nie goni.
— No dobrze — powiedziałem i położyłem się obok Alex.
CZYTASZ
„You made me a believer."
FanfictionZespół wraca z trasy koncertowej. Chłopakom wydaje się, że odpoczną, aby jak najszybciej zacząć pracę nad nowym albumem. Lecz to tylko pozory. Wszystko, stopniowo zaczyna się walić.