2

3.2K 301 206
                                    

Przez trzy dni od wizyty tajemniczego klienta, Will nie mógł przestać o nim myśleć. Był niemal pewny, że skądś go znał. Marszczył brwi, drapiąc się po brodzie. Nic nie przychodziło mu do głowy. Był lekko rozkojarzony. W końcu postanowił się tym nie przejmować. Przecież to mógł być jednorazowy incydent, a ludzi w Marshalltown było naprawdę wielu. Zawsze mogli się minąć na ulicy, a Will miał talent do zapamiętywania ludzkich twarzy. Szczególnie ładnych, bladych twarzy i pięknych, czekoladowych oczu.

Stop.

Blondyn westchnął, obsługując niezdecydowaną klientkę. Lubił ludzi. Był dla nich miły. Martwił się o tych, których nie znał. Był też bardzo cierpliwy. Ale kiedy znalazły się osoby, które były upierdliwe i niezdecydowane aż nadto, chłopak po prostu robił się nerwowy i zmęczony.

Kiedy w końcu uparta szatynka zdecydowała się na bukiet z goździków i stokrotek i wreszcie wyszła, Solace mógł wrócić do swojego najbardziej ukochanego miejsca za biurkiem. Wziął do ręki książkę od biologii i zaczął czytać ten sam rozdział, co godzinę temu. Właściwie dopiero teraz go czytał.

Minął tydzień, a Will nadal nie mógł zapomnieć. Tajemniczy chłopak nie pojawił się, a mimo to chodził blondynowi po głowie. Chłopak postanowił zrobić coś głupiego i bardzo ryzykownego. Jedyny problem pojawił się wtedy, gdy czarnowłosy się nie pojawi. No dobrze, były dwa problemy. Solace zawsze mógł się zawstydzić, speszyć, zająkać.

To jednak był zły pomysł. Przecież się nie znali. Widzieli się raz. To nie ma sensu.

Jego tragiczne rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka, który został zawieszony nad drzwiami kilka dni temu. Podniósł wzrok znad książki, dopiero wtedy czując krew w ustach, przez wargę, którą przygryzał w zamyśleniu. Wygiął wargi w delikatnym uśmiechu, czując szybsze bicie serca.

Do kwiaciarni przyszedł ten sam chłopak, który zawrócił blondynowi w głowie.
Podszedł do biurka i spojrzał obojętnie na Willa.

– Dzień dobry. Poproszę chryzantemy – powiedział, już nie zastanawiając się nad wyborem.

Blondyn podszedł do kwiatów i wziął tę samą ilość co kilka dni wcześniej. Znów zawinął w przezroczysty papier i owinął piękną wstążką.

– Siedem dolarów. Chyba, że chcesz obniżoną cenę, ale wtedy musisz przygarnąć moje serce.

Czarnowłosy spojrzał na niego w szoku, a na jego policzkach wykwitły rumieńce. Położył banknot dziesięciodolarowy na blacie, złapał kwiaty w rękę i czym prędzej wybiegł z kwiaciarni.

A Will uderzył się w twarz, za tak słaby podryw i koszmarny pomysł.

|••••••••••••|

Em, ta...
Kochajcie mnie? XD

Od początku miałam na to zwariowany pomysł,
Ale to nie koniec,
(Nie) bójcie się xD

Jeszcze raz zapraszam do Dowqri
To od niej miałam pomysł na to AU

A teraz do zobaczenia *salut*

✓Pamięć || Solangelo AU✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz